O mało nie wybiłam sobie barku, podskakując i obijając się od sąsiada, który nawet tego nie zauważył. Trzymał kurczowo fotel przed nim i podrygiwał jeszcze bardziej, niż ja. Serio :)
Minimalizm w każdym calu: nie latają po tym domu hordy upiorów, nie wyskakuje z każdej szuflady demon, bohaterowie nie są ciskani po całej chałupie ( albo bardzo rzadko, jak mówię, minimalizm ), a człowiek i tak czuje, że włosy mu się jeżą na karku.
Absolutnie genialny. Chyba po raz pierwszy w życiu czułam przerażenie postaci oglądanej opowieści, a każda minuta napawała mnie autentyczną grozą.
Jeśli ktoś jeszcze nie widział - do kina marsz. Warto