Chociaż nie jestem matką i nie wiem co to znaczy nią być ( tylko mam świetny kontakt z dziećmi w rodzinie), to patrząc i słuchając matki Raya miałam ochotę wziąć tą kobietę i nią potrzasnąć. Wiem, że można powiedzieć, iż oceniam z boku jej zachowanie i nie wiem jak ona się czuję ( może sama wychowała się w patologicznej rodzinie stąd jej skłonność do tak wielkiej bezradności i wręcz głupoty " ten bezmyślny uśmiech i spojrzenie sprawiające wrażenie tęskniącego za rozumem), ale nic nie usprawiedliwia tego, że wydawałoby się dorosła kobieta w pełni władz umysłowych nie chroniła swoich synów przez co jeden dorosły z powodu doznanych krzywd doznał trwałego uszczerbku na psychice, a drugi przyczynił się do śmierci człowieka( choć właściwie powinnam użyć mniej cenzuralnych słów, bo to był chwast, który należało wyrwać). Jestem kobietą i nigdy nie pociągali mnie brutalni, agresywni faceci tzw. samcy alfa widać coś ze mną nie tak, bądź miałam dobre wzorce rodzinne. Aczkolwiek nie mogę wprost zrozumieć ile kobieta jest w stanie zrobić ( w tym poświęcić własne dzieci, które należy chronić za wszelką cenę) byle mieć męskie portki w domu. No, ale ja patrzę z perspektywy kobiety w miarę silnej, niezależnej i powiedzmy stabilnej emocjonalnie( każdy ma jakieś swoje schizy i dziwactwa niezrozumiałe dla innych ludzi). System czyli państwo kolejny raz zawiodło, w ogóle w czyim chorym umyśle zrodził się pomysł by 10-14etnie dzieci sądzić jak dorosłych to nawet nie chce wiedzieć, bo ten ktoś musiał cierpieć na deficyt uczuć wyższych i mam nadzieję, że przed własną śmiercią zrozumiał swój błąd lub życie go mocno kopnęło w tylną część ciała. Ogólnie bardzo mnie poruszyła tematyka filmu, wręcz czułam strach Raya i jego brata i wielką wściekłość wobec dorosłych ( tylko metrykalnie) ludzi którzy mogli, ale nie zapobiegli krzywdzie dziecka i rodziny.
Cóż, zabójstwo nie jest rozwiązaniem problemów. A nie zawsze młodociani mordercy robią to z powodu krzywdy jakiej doznają, w afekcie, zatem jak najbardziej słuszne jest aby było sądzeni jak dorośli.
Nie rozumiem Twojej logiki, skoro "NIE ZAWSZE młodociani mordercy robią to z powodu krzywdy..." to ZAWSZE młodociani mordercy powinni być sądzeni jak dorośli (czyli również ci, którzy popełnili morderstwo własnie pod wypływem silnych emocji kumulowanych przez długi czas, gdy doznawali owych krzywd)?!