Niewielu naprawdę na to stać , więc film ten wzbudza
sporo niepokoju.
To bardzo buddyjski film , jeśli patrzeć na niego z tej strony
100% współczucia - bycia dla innych - ofiarowania się to najwyższe
wtajemniczenie buddyjskiej Mahajany.
Być może nakręcenie tego filmu przez Johna to rodzaj wentylu bezpieczeństwa
- własnoręczna wizytówka mająca przypominać mu właściwy kierunek jego
człowieczeństwa w chwili gdy Maya nowych doznań i wrażeń znów zatruje mu
serce ?