Pewnego dnia powiedziałem sobie: dośc już tych beznadziejnych japońskich horrorów i ich równie fatalnych amerykańskich adaptacji, ale nie. Skusiłem się i wybrałem się do kina na "Oko". Równie dobrze mogłem te 15 złotych spuścic w klozecie, doznania byłyby ciekawsze. Krótko, film jest koszmarny pod względem przewidywalnej fabuły, przez cały czas przewijają się ograne do cna zabiegi, w rodzaju odwrócenia się bohatera, w skutek czego staje on twarzą w twarz ze złem czy dźwięków które w założeniu mają wbic widza w fotel, choc te ostatnie sprawiły, że przynajmniej nie zasnąłem. Tym razem mówię sobie: dośc już japońskiego ścierwa, choc i tak zapewne słowa nie dotrzymam :)