Nie rozumiem dlaczego każdej zmarłej osobie towarzyszyła ta zjawa, tak jakby każda z tych osób była zła i zasługiwała na potępienie. Wprawdzie nie wiadomo dokąd były one zabierane, ale można sie domyślać ze nie do żadnego 'raju'. Dla mnie ten watek filmu jest bez sensu.
Ta zjawa, to byla jak to nazwala glowna bohaterka taka "eskorta" dla zmarlych przechadzacych do 2 swiata. Nie jest wcale powiedziane ze te zjawy byly zle, one tylko sie denerwowaly jak byly widziane przez Sydney dlatego byly takie straszne w niektorych momentach. Film byl niezly i tak go ocenilam, na 6/10.
Najglupsze to bylo to jak ten caly Paul (chyba tak sie nazywal) jechal 15 godzin do Meksyku, a nastepnie wracal kolejne 15 godzin do Usa i nawet nie pokzywal zmeczenia. Silny facet..hehe