Baaardzo "amerykański" film. Obywatele USA oglądając ten gniot jedną rękę trzymają na sercu, w
drugiej ściskają mokrą od łez chusteczkę. Typowy, kolejny film "na zamówienie" (jak "Dzień
Niepodległości", "Czas patriotów" itp), aby podbudować morale amerykanów. Koszmar.
Tak przy okazji... Ten film trochę mi przypomina Splinter Cella (gra). Szczególnie, jeśli chodzi o Czwarty Eszelon ;)
Szczerze film nie najgorszy ale ten powielony schemat różniący się tylko tym że akcja nie dzieje się w samolocie tylko w białym domu,do tego własnie bardzo taki osrany amerykanką czyli jacy my wielcy i mocni jesteśmy itd. no szkoda ale 5/10 siada...p.s dobry był ten tekst "Przy tobie to ja cienki bolek jestem" świetna riposta tego zdrajcy ;D.Pozdro