W filmie dużo się dzieje to prawda, ale co z tego jak całe tło akcji jest strasznie nudne i wtórne.
Jedna grupa bohaterów ciągle biega po korytarzach i strzela.. druga.. siedzi w tajnym pomieszczeniu i gra twarzą ciągle prawiąc jakieś mądrości w przerwie między jedną strzelaniną a drugą.. dodatkowo w filmie jest masa głupot, nierealności i naiwności.. ale gdzie tego nie ma.. szkoda to opisywać..
Główny bohater to jakaś marna podróbka Johna McClane'a ze Szklanej Pułapki, trafia wszystkich.. jedynym... pierwszym strzałem nawet nie celując.. a przy tym stara się być zabawny na lewo i prawo rzucając mięseczkiem czy nawet nie.. ale wtedy jest jeszcze bardziej żałośnie... fatalny humor... "frajerskie teksty" sypią się garściami.. a już dialogi takie jak (rozmowa prezydenta z sekretarzem obrony Ruth McMillan.. kobita leży obita jak Najman.. stres.. wycieńczenie, zagrożona wolność hameryki... a prezydent do niej <z pamięci> coś jak: "kiepski dzień?" odp.. "mogło być gorzej" itp sztampowe banały wylewające się z ust aktorów.. no szkoda że się jej nie zapytał o przepis na krupnik.... to samo rozmowa głównego bohatera ze swoją.. żoną... pielęgniarką.. koleś oczywiście w środku akcji, z giwerą w ręku i groźną miną.. ona do niego: "muszę dziś zostać po godzinach" on "ja też"... już mnie zemdliło od tych głupot... a najbardziej wnerwiała mnie Dyrektorka Secret Service Lynn Jacobs... (to jedna ze strażniczek tajnego pokoju pełnego aktorów i monitorów, kręcąca się obok Freemana) co chwila były najazdy na nią kamerą i na jej nienaganna fryzurę oraz zaciętą groźnie minkę... aby mogła jakoś błyskotliwe mieć swój udział w fabule.. z impetem i werwą z za biurka mówiąc "YES!" jak udało się coś pozytywnego.. no w końcu to Dyr SS (hmm:P) i musi mieć ważne kwestie w fabułę, gdzie zagrożona jest wolność amerykańska!
Jednak najgorsze w całym filmie były mdlące wymiociny patosu, propagandy i jaka to hameryka jest megacudowna i niezwyciężona... absolutnie nie jestem antyamerykański,a patos i podniosłość bardzo lubię i uważam, że w filmach często dodaje gęsią skórkę na karku i wzruszenie.. ale tutaj to wszystko było niesamowicie źle przedstawione! Takie oczywiste i przewidywalne.. finał filmu był znany od samego początku... a banał gonił kolejny banał..
Podsumowując... główny hero to kiepskie popłuczyny Szklanej Pułapki, nudy, wtórność, przewidywalność, beznadziejny humor, masa głupot, nierealności, beznadziejnego nadętego patosu i jak zwykle monitorów komputerowych wyświetlających jakieś bzdury+aktorów, których role ograniczają się do stania bądź siedzenia w tajnym pokoju dla śmietanki i gadaniu bzdur :D
pozdrawiam!