... amerykanie po raz kolejny udowodnili, że nie potrafią pomyśleć nad czymś nowszym. Czymś co miało by w sobie choć odrobinę świeżości. Ale po co!? Lepiej nakręcić kolejny film o napadzie na biały dom i zachować wszystkie podstawowe konwencje:
- czarnoskóry prezydent lub jego zastępca
- nieśmiertelny prezydent
- kilkunastu złoczyńców
i oczywiście najważniejszy!!! Zawsze, ale to zawsze dosłownie "z d**y" wyskakuje jakiś pseudo komandos, który nie wiadomo jakim cudem wszystkich po kolei dopada i załatwia, po czym sam jeden ratuje cały kraj od apokalipsy.
Słowem, kolejna amerykańska szmira. Dałem 5 za Freemana, który uratował przed totalną klapą aktorstwo oraz za pomysł z cerberem. To w sumie niewiele, bo jest zawyżona ocena o całe 0,7 gwiazdki. Pozdrawiam