Pierwsze kilkanaście min nawet mnie wciągnęło, potem już było tylko śmiesznie w momentach, które miały być poważne. Ameryka nie negocjuje z terrorystami, no chyba, że akurat zagrożony jest główny bohater. Przez pierwsze minuty złole myślą, a dobrzy statyści padają jak muchy. Potem wkracza Butler i wszyscy prócz niego stają się idiotami i tchórzami. On uzbrojony w jeden pistolet poradzi sobie tam, gdzie armia Stanów nie dotrze. Żadna kula go nie draśnie. Kiedy każą mu wycofać się, on wciąż bohatersko prze naprzód. Sądy wojskowe też niestraszne głównej postaci są.
Prezydent jeszcze lepszy. "Nie negocjujcie z nimi!" zdąży krzyknąć zupełnie niewzruszony faktem, że może zginąć, ale kiedy zagrożeni są jego ludzie, od razu daje terrorystom, czego chcą. Życie obywateli (oczywiście tylko amerykańskich) jest przecież najcenniejsze. A że stoi to w sprzeczności z głoszonymi dwie sceny temu ideami, no cóż, kto przejmowałby się takim szczegółem xd
Płytkie, okropne, naciągane. Nie polecam, chyba że komuś bardzo się nudzi i ma nadmiar popcornu