Przyjemny filmik na wieczór. Jednym z powodów dla których lubię azjatyckie kopaniny jest to, że nikt tam nie udaje, że opowiada jakąś interesującą historię - fabułę sprowadza się zwykle do minimum dzięki czemu pokazuje się więcej wygibasów fajterów. Zupełne przeciwieństwo kopanin hamerykańskich :)
Zdecydowanie bardziej podobała mi się drugi wspólny film Pinkaewa i Jaa, w którym to fabuła jeszcze bardziej umowna a mordobicia jeszcze bardziej widowiskowe, ale i "Ong-bak" można obejrzeć.
Jedyne rzeczy jakie mnie drażniły to żenujący humor :) i nadużywanie powtarzania scen z różnego ujęcia kamery, co jest rozwiązaniem fajnym tylko pod warunkiem, że stosuje się je w umiarze.