Niewykorzystany potęcjał.
Tak najłatwiej podsumowac ten film. Bo czemu mając taką obsadę (Matt Dillon, Laurence Fishburne ,Jean Reno i Milo Ventimiglia Heroes) nie daje im się grac . Poza tak naprawdę Dillonem i na początku Fishburnem mamy marne aktorstwo a także oni niezbyt się postarali. A szkoda ale niestety tak jest kiedy brakuje pieniędzy i tworzy się nędzne tanie dzieła.
Sam film ma nawet dobry potęcjał , dobry pomysł z napadem na furgonetkę ale to niestety wszystko.
Zdecydowanie bardziej podobał mi się fil Powódź z Freemanem i Slaterem.
Szkoda.
Moja ocena w skali od 1 do 6 3,45
Armored jest tak samo dobry jak blacha w podłodze furgonetki.
Kilku aktorów chyba jest na przysłowiowej emeryturze i udało im się złapać jeszcze fuchę na otarcie łez przed błogim leżakowaniem na werandzie domu. Reno i Fishbourne są wprost odwrotnościami poprzednich kreacji. Mówię tu o zaangażowaniu w rolę i wykazanie się kunsztem aktorskim. Paradoksalnie to ich nazwiska są najmocniejszą stroną filmu.
Temat scenariusza pozostawię bez szczegółowego komentarza, bo i nie zasługuje na taki. Brak spójności, brak logiki bohaterów, brak zależności i wynikania z jednych zachowań.
Z czystym sercem nawet fanom kilku aktorów nie polecam.
Strata czasu
4/10