Wenders lubi bawić się gatunkami, zwłaszcza elementami kryminalnymi, ale ten czysty, klasyczny czarny kryminał wyszedł bardzo marnie. Zobaczymy tutaj setki ogranych motywów znanych z setki o wiele lepszych i kultowych obrazów typu "Chinatown", filmów z Bogartem, kryminałów Orsona Wellesa itd. Nic orginalnego. W dodatku poziom aktorstwa, scenografia itd. umieszczają ten film gdzieś na poziomie klasy B.
Reżyseria jest nieco groteskowa tak że cyniczny charakter kina noir jest w rezultacie bezpłciowy. Wszystko dla klimatu jest tak naciągnięte i napuszone że momentami kiczowate.
Cóż, najlepsza w tym filmie była muzyka.