Co by było, gdyby ZSRR nie zbudowało bomby atomowej?
Czy Amerykanie, nie mając zewnętrznego i potężnego wroga w dalszym ciągu byliby na tyle rozsądni, żeby stworzyć i utrzymać system gospodarczy funkcjonujący w krajach zachodnich w czasie Zimnej Wojny? Mam na myśli kapitalizm z ludzką twarzą, który coraz bardziej zanika.
Komunizm był złym systemem dla tych, którzy musieli w nim żyć, ale dla zwykłych ludzi żyjących po drugiej stronie żelaznej kurtyny był wręcz idealny. Dlaczego? Bo po prostu musieli być godnie traktowani i opłacani, żeby słuchali sloganów o sprawiedliwości społecznej i nie zaczęli popierać komunistów.
Od końca Zimnej Wojny ten układ zaczął się kompletnie sypać. Zaczęto szukać tańszych rynków pracy i przeniesiono prawie całą produkcję do Chin, ewentualnie tańszych krajów sąsiadujących jak Amerykanie do Meksyku.
I tak oto 30 lat od upadku ZSRR jesteśmy u progu kolejnego konfliktu mocarstw, USA i Chin. A wszystko przez szukanie jak najtańszej siły roboczej i zamykanie zakładów produkcyjnych w swoich krajach.
Wyjątkiem są Niemcy, które dlatego całkiem dobrze sobie poradziły w trakcie recesji w 2008.
To akurat jest dość oczywiste. Podporządkowałby sobie jeszcze większy kawałek świata i nikt by się nie sprzeciwił.
Trudno powiedzieć, czy w razie czego użyłby tej bomby. Był bezwzględny, ale nie był szalony. Chciał podporządkować sobie jak największą część świata, ale jak najlepiej rozwiniętą, żeby było co kraść i wywieźć do ZSRR.
Z drugiej strony raczej nikt o zdrowych zmysłach nie próbowałby sprawdzać, czy Stalin z bombą atomową spełniłby swoje groźby.
każdy by zbudował, ktokolwiek by mógł, tylko jedni wcześniej, a inni później. Tak to już jest, jak coś się da wymyśleć, to będzie wymyślone... Budowa bomb jądrowych była naturalną konsekwencją odkryć Hahna i Meitner.