Wynudziłem się straszliwie. Zerowe widowisko. Większość to nudne ględzenie jankesów po gabinetach i Oppenheimerze, który do końca nie wiedział czy robi dobrze czy źle i mota się jak dzieciak rozgrywany przez polityczne zabawy facetów z wielkimi ambicjami.
Szkoda czasu.
Mnie również zawiódł film. Obsada robi wrażenie, ale moim zdaniem żaden z tych aktorów, nie jest dobrze dopasowany do roli odgrywanych postaci. Lepiej daliby mniej znanych aktorów, bo jestem pewny że uciągnęliby tak mało wyraziste postacie.
Miałem czasami wrażenie, że oglądam film o zombie - zwłaszcza główny bohater.
W tych fizykach przedstawionych w filmie (zaangażowanych w chyba największy i najbardziej kosztowny projekt tego okres), nie czułem żadnej pasji w tym co robią. Nie zainteresowali mnie totalnie swoją praca - ani osobowością.
I jeszcze muzyka.
Muzyka była dobra, ale wciskanie jej w każdą scenę, zwłaszcza dialogową, drażniło mnie.
Jak na tak mocno przegadany film, najbardziej istotne rozmowy były... miałkie.
Zwłaszcza rozmowa z Einsteinem, typu: "aha, ok, dobrze, tak, nie".