„Oppenheimer” to film, który miał być wielkim, epickim portretem twórcy bomby atomowej, ale zamiast tego dostarcza nużącego i przyciężkiego widowiska. Christopher Nolan, znany z zamiłowania do złożonych narracji, tym razem przesadził, historia jest rozwleczona, pełna suchych, przeciągających się dialogów i pozbawiona wyraźnego rytmu.
Choć Cillian Murphy stara się nadać postaci Oppenheimera głębi, film nie daje mu zbyt wiele przestrzeni – bohater pozostaje zdystansowany i trudny do zrozumienia. Reszta obsady również ginie w morzu ekspozycji i długich, statycznych scen. Zamiast emocjonującego dramatu otrzymujemy suchą lekcję historii, pozbawioną dynamiki i zaangażowania.
„Oppenheimer” miał ambicje być dziełem wybitnym, ale finalnie męczy i rozczarowuje. To film, który bardziej imponuje swoją długością niż treścią.