z całego długiego filmu na uwagę zasługuje może 40 minut, reszta to taki biograficzny gniot;
na początku bohater biega z rozwianą fryzurą i błędnym wzrokiem , jak komediowy szalony doktorek, potem migają nam szybkie sceny rozmów, spotkań,przerywane przesłuchaniem przed komisją; tu Einstein, tu Bohr; tu jakaś kobieta,tam inna... trudno zbudować z tego spójną całość, skupić się, poznać bohatera, mieć do niego jakiś emocjonalny stosunek.. rozczarowanie.