Film jest bardzo długi, a przez to nużący i wręcz męczący. Trudno po prostu wysiedzieć te 3 godziny bez bólu tyłka. Nie jest nudny. Za to przeładowany skrajnie pesymistycznym, wręcz depresyjnym wydźwiękiemm. Nie liczyłem na jakieś efektowne fajerwerki, ale w końcu jest to dzieło nie tylko o twócy, ale też o broni. Tymczasem o Trinity jest może 10 minut, bombardowanie Hiroszimy i Nagasaki załatwiono 30 sekundowym komunikatem. A reszta to coś w rodzaju mieszanki studium psychologicznego bohatera na przemian z dramatem sądowym. 80 procent akcji toczy się bowiem na sali, gdzie obraduje komisja, której jedynym celem jest umoczenie Oppenheimera i wrobienie go w kontakty z komunistami, a nawet nieświadome lub świadome szpiegostwo na rzecz sowietów. Co tak na marginesie nie było do końca nieprawdą, mając na uwadze jego kontakty osobiste i współpracownika w osobie Klausa Fuscha. Nie tego oczekiwałem.