Słaby, miejscami nudny film nakręcony na zamówienie politruków z Woronicza. Gdzie podziały się tytułowe grodzieńskie Orlęta - miejscowy harcerze ochotnicy dowodzeni przez mojego stryja por. rez. Stefana Taraszkiewicza ? To ci młodzi ludzie z bronią w ręku przelewali krew w obronie Grodna i z narażeniem życia niszczyli sowieckie czołgi a nie Żyd Leoś -postać wymyślona przez reżysera i scenarzystę w jednej osobie. Witold Taraszkiewicz