Nieścisłości historyczne pozwolę sobie pominąć, wszak nie mamy do czynienia z filmem historycznym, a dramatem wojennym. Niestety, nie czuć tutaj klimatu takowego.
Postacie są nijakie, niewiele o nich wiemy, reżyser nie pozwolił nam ich poznać, a co dopiero polubić czy wręcz utożsamić się z jednym z nich.
Brakuje też klaustrofobicznego klimatu, który panuje na pokładzie zanurzonego okrętu podwodnego. Twórcom nie udało się stworzyć klimatu zagrożenia, który mógłby potęgować uczucia strachu bądź bezsilności. I dlatego nie można powiedzieć, że film trzyma w napięciu, gdyż po prostu go nie wytwarza.
Mamy za to dużo błędów logicznych, średnie aktorstwo, nijaką muzykę, a także takie sobie efekty specjalne.
Na forum widzę wiele odniesień do niedoścignionego Das Boot. Trzeba przyznać, że Wolfgang Petersen ustawił poprzeczkę bardzo wysoko i Orzeł nijak ma się mierzyć z Okrętem. Natomiast wystarczy spojrzeć na Greyhound, który mimo wielu błędów, potrafi być klimatyczny i trzymać w napięciu.