Własnie taki jest ten film. Oceniany przez krytykę (przynajmniej tę, z którą miałam dotychczas styczność) wysoko, u mnie szczegolnie nie zapunktował. Zakończenie w stylu Shyamalana znałam od początku, więc trudno mi stiwerdzić, czy film był czy nie był przewidywalny. Akcja typowa dla thrillera zaczyna się w zasadzie późno - pierwsze minuty filmu to raczej popis Adriena Brody'ego. Ogólnie rzecz biorąc film należy do niego. Ciekawe, że tak żałował, że nie otrzymał roli Luciusa... (która oczywiście była nudniejsza)
Zdjęcia bardzo dobre, muzyka też w porządku. A jednak czegoś temu filmowi brakuje. Może niespójności, może nie do końca rozbudowany klimat. Są momenty delikatnie mówiąc "durne", inne zapadają w pamięć. Dla zamykającej sceny: "Wróciłam" warto obejrzeć.
Zastanawiam się jednak, jak ocenić rolę Phoenixa.