Podejrzenie, że te stwory to wymysł mający na celu zniechęcenie do opuszczania wioski nasuwa się samo.Również to, co miało być największym zaskoczeniem-czas akcji-nie zaskoczyło mnie, bo po jaki lek mógłby wysłać Ivy ten facet? Po antybiotyk,a tych w XIX wieku nie było antybiotyków.Fabuła nastręcza zresztą inne problemy natury logistycznej.
Nie wydaje mi się, by największym zaskoczeniem miał być czas akcji, co może sugerować chociażby to zdjęcie, na które spoglądał Walker, nie dużo się zmienili od tamtych czasów. Większą zagadką jak dla mnie było to, czy ten facet z ochrony rezerwatu, pozwoli temu młodemu wziąć leki i odetchnąłem z ulgą, gdy widziałem jak spoglądał na to jak młody leki bierze, a jednak na to nie zareagował, czyli musiał o wszystkim wiedzieć ;)