................................................................................ ............................................................................
Podpisuję się rękami i nogami. Coś strasznego. Nawet będąc fanką Joaquina Phoenixa nie byłam w stanie przebrnąć przez tę dramatyczną pomyłkę kinematograficzną. "Ci, o których nie mówimy", ale pierdzielimy o nich co dwie minuty- no comments.
a mnie się podobał dość mroczny klimat tego filmu :) nie należy on z pewnością do bardzo górnolotnych pozycji, ale lepsza "Osada" niż te durne amerykańskie horrory typu "Saw". Ja daję 7/10
................................................................................ ................................................................................ ................................................................................ ................................................................................ ..............................................................................
Co za kultura, Mości Ozjaszu, powinszować.
Jeśli tak waszym zdaniem wyglądają kiepskie filmy, to żałuje że np. zafajdany Hollywood robi "dobre".
Mówcie co chcecie- ja oceniam film za całokształt, a nie za "straszność", bo to nie horror. Zasłużył na pełne 8, a gdyby były połówki to na 8+.
Pozdro.
Pół się zaokrągla w górę, a Osadzie trzeba podnosić średnią. Jeśli się wahasz, daj 9, ja niestety nie dam, bo moim zdaniem na 9 nie zasłużył, ale na pewno zasłużył na większą średnią, niż 6,2.
Ha ha ha. Rzeczywiście trzeba byc chyba nieprzytomnym, żeby wytrwać ponad te 90 minut. Ogólny pomysł wydaje mi się fajny, ale chodzi o rozwinięcie, które jest okropnie banalne i cnotliwe. Można z tego tematu wyciągnąć dramat lub historię miłosną, jednak moim zdaniem do filmu należało wpleść więcej niespodzianek. Uważam, że fabuła mogłaby się potoczyć na przykład w następujący sposób: Noah, po tym jak zawędrował do lasu, nazajutrz został uprowadzony z osady, a grupa śmiałków na czele z Ivy (gdyż wyczuwałaby ona ludzkie dusze) wyrusza mu na ratunek. Za tą grupą podąża Lucius, który podkochuje się w Ivy. Jakiś czas błądziliby po lesie, szukając oznak "tamtych", aż znaleźliby domek z nowoczesnym sprzętem, którego działania nie znali. Tam też znaleźliby Noah i musieli przenocować do świtu, by wyruszyć w dalszą drogę. Owy domek w lesie miałby pełną spiżarnię i nowoczesne sprzęty (kamery i telefony), dzięki którym niektórzy mieszkańcy osady kontrolowali poczynania innych. W tym domku mieszkałby tamten profesorek (przeprowadzający eksperyment będący osią filmu) i on w nocy napadłby w tym czerwonym kostiumie na bohaterów uwięzionych w domu. Jeden główny bohater w takiej konfrontacji powinien zginać, a ktoś inny poznałby prawdę o przeprowadzanym eksperymencie i uciekałby z lasu, lecz poza rezerwatem potrąciłby go na przykład samochód. Tamta grupa wróciłaby do osady. Koniec. Czy naprawdę tak trudno wymyślić dobrą historię? Jak widać, tak.
Wtedy Osada byłaby jednym z wielu jeb anych efekciarskich badziewiaków w stylu Wyspy i innych gówien o kretyńskich eksperymentach socjologicznych. A tak stała się dobrym thrillerem psychologicznym, o tym, jak utopie o idealnym świecie, wytworzone przez głupich, potrzaskanych przez życie, pseudointeligentów, są tylko utopiami. Na pięknie brzmiące, ale nie mające nic wspólnego z rzeczywistością ideologie łapie się wielka rzesza frajerów. Tak powstały komunizm i narodowy socjalizm. Szkoda, że nie pokazali tutaj, jak na tym można zarobić, tu jednak chodziło o czystą ideę, ale i tak film jest bardzo dobry, tylko niepotrzebnie reklamowany, jako mocny horror, bo banda dzieciaków poszła na to, spodziewając się Piły LXXXVIII, a dostała film psychologiczny z aktorskim popisem Adriena Brody'ego.
Chodzi mi o to, że Osada posiada jedynie ciekawy zamysł, jakim jest owy eksperyment, jednak większą cześć filmu wypełniają płytkie dialogi o miłości, małżeństwie, zakochaniu, poświęceniu itp. Prawdę mówiąc, chciałbym żeby zamiast tego zostało pokazane życie w takiej osadzie, gdzie ludzie mogą poświęcają się ciężkiej pracy, przeżywają ciekawe przygody, wzloty i upadki, jednak wciąż muszą uważać na bestie czające się w pobliskim lesie. A tak mamy fabułę, która wlecze się niemiłosiernie, główny wątek jest mało interesujący, tak że na dobrą sprawę historię można było opowiedzieć w 30-minutowym filmie. Po drugie nie widzę w tym żadnej psychologii, gdyż zawsze uważałem, że wyraża się ona poprzez "wnikanie" w umysł i ciało bohatera lub bohaterki. Tutaj mamy tylko niewidomą dziewczynę, która próbuje znaleźć sobie miłość, i o tym prawie cały film. Zatem nie nazwałbym tego thrillerem psychologicznym, a dramatem romantycznym.
A moze ten film jest o tym, że zło tkwi w ludziach i nie da się od niego uciec nawet do tytulowej "Osady". MImo szczytnej ideii Noah "zabił" Lucjusza i nie zmieniło tego, że był wychowany w Osadzie gdzie nie było przemocy, gwałtu itp.
Film ukazał nam, że idealne społeczeństwo nie istnieje, a zło jest w każdym w nas i to od nas zależy czy się objawi czy nie.
Miałem już w tym wątku się nie odzywać ale czytając do końca (przeskakiwałem trochę zdań) zauważyłem z zaskoczeniem że jednak jest ktoś kto zrozumiał ten film. Pozdrawiam.