Nie wiem jak można napisać, że koniec tego filmu jest zupełnie przewidywalny, albo skupić się na samym wątku miłosnym. Bezsensowne recenzje i zero rozumnego podejścia do kina.
To jest właśnie to: ludzie spodziewali się horroru, litrów krwi, masy groźnych potworów pożerających ludzkie cielsko. Ci, którzy jedynie tego oczekiwali, nudzili się przy "Osadzie", nie zwróciwszy uwagi na piękno tego filmu.
Osada moim skromnym zdaniem jest niedoceniana.. nawet 7pkt nie ma średniej.. a film zasługuje na uwagę i rzeczywiście mało osób go rozumie.. na tle innej komerchy w ocenach pozostaje w tyle, ale nic to - ważne że są jeszcze na filmwebie ludzie, którzy potrafią docenić film, właśnie wtedy gdy nic takiego się w nim nie dzieje, bo te spokojne momenty podobały mi się najbardziej.. reżyser na prawdę podszedł do jego kręcenia na serio, masa przygotowań teoretycznych i praktycznych, nic nie pozostawił przypadkowi a każda scena i każdy kadr po prostu zachwycają.. nie szokują, nie straszą, nie przerażają - jak niektórzy by chcieli, ale właśnie zachwycają...
Osada to tragedia sama w sobie, nie wiem poco ktos to nakręcił. To już Piła 3 jest ciekawsza. Won mi z tym filmem.
tragedią jest to, że wielu ludzi mimo iż należą do tego samego gatunku homo sapiens, charakteryzuje się przerażająco niską inteligencją i poczuciem dobrego smaku...
(bez aluzji, drodzy fani Pił 1, 2, 3, 4, 5, 6, ...)
|"charakteryzuje się przerażająco niską inteligencją"|
Jesli chciałeś dopisać "...bo ogladają piłę" to jestes w błędzie. Po za tym ja nie napisałem że jestem fanem Piły 3 więc mi tu nie wyjeżdżaj bo mysle że twój post jest łatwy do "odebrania" i dosadnie widać tutaj aluzję. Poza tym jednym się nie podoba Osada a drugim Piła 3.
W tym wypadku Osada wypada nawet gorzej niż Pila 3 bo na tym drugim przynajmniej nie da sie zasnąć.
jeśli atrakcyjność filmu według ciebie uzależniona jest tylko od tego czy powoduje palpitację serca czy usypia to szczerze współczuję... filmy akcji i horrory oczywiście, są ok ale tylko jako rozrywka. Natomiast filmy w stylu Osady czy Między słowami dają trochę do myślenia i pozwalają dostrzec w kinie coś więcej. Poza tym Shyamalan to nie zupa pomidorowa ze szkolnej stołówki która musi każdemu smakować, on swoje filmy robi dla fanów którzy go rozumieją, jego pomysły i jego estetykę, a nie dla mas podjaranych Transformersami czy latającymi flakami...
|" on swoje filmy robi dla fanów którzy go rozumieją,"|
To ten Shymalan to chyba jakiś cioł jest? Poco takie głupoty wymysla?
|"nie dla mas podjaranych Transformersami czy latającymi flakami..."|
Nie jestem podjarany Transformersami czy innymi ale lubię oglądać, poza tym mamy tu dwa gatunki: Osadę i Transformers, i nie wiem dlaczego Transformers ma byc gorszy od Osady, poza tym głupota Osady jest tak duża że aż zal sciska. Nie rozumiem jak można oglądac Osadę, raz obejrzałem i żałowałem, nie wiem może gdyby była inaczej zareklamowana.
Radze obejrzeć LOTR, Osada przy nim to za przeproszeniem "gnojówka na chodniku".
jeśli uważasz się za takiego znawcę kina i wybitnego krytyka to streść przynajmniej w 5-ciu punktach wady filmu Osada, Shyamalan przeszedł odpowiednie wykształcenie ku temu by robić filmy a ty?
poza tym Osada to mistrzostwo jeśli chodzi o dopracowanie - niezwykłe ujęcia, montaż i muzyka, aktorstwo - zwróć uwagę na długie dialogi, w jaki sposób są poprowadzone, Wielce Znakomity Panie Krytyku Znający Się Na Wszystkim, nie wiem jak oglądałeś ten film że tego nie zauważyłeś...
LOTR to przeniesienie na ekran dzieła literackiego, a Osada to całkowicie co innego.
"nie wiem może gdyby była inaczej zareklamowana..." heh co z ciebie za krytyk filmowy skoro reklama jest podstawą twojej decyzji czy film obejrzeć czy nie... mam przez to rozumieć że zeżarłbyś "gnojówkę z chodnika" o ile bu była ładnie opakowana?
Beliar, wytłumacz, co masz na myśli pisząc: "głupota Osady jest tak duża że aż zal sciska. Nie rozumiem jak można oglądac Osadę, raz obejrzałem i żałowałem, nie wiem może gdyby była inaczej zareklamowana."
Czy to znaczy, że według Ciebie owa głupota filmu zależy od sposobu jego zareklamowania? Bo cokolwiek chciałeś tu napisać, to niestety właśnie to z Twojego wpisu wynika. Poza tym śmiecznie to wygląda jak piszesz o głupocie "Osady" w sytuacji, gdy nie jesteś w stanie zrozumieć prostych zdań. I zdanie typu "Nie sądzę by każdy film odniósł sukces kasowy" Ty rozumiesz jako "Uważam, że żaden film nie odnosi sukcesu kasowego". Albo ten cudowny przykład stopniowania przymiotników według Ciebie, czyli, że jeśli A jest gorsze od B, to B jest okropne. Czyli, idąc Twoim oryginalnym tokiem rozumowania w sytuacji, gdy piszesz, że LOTR jest lepszy od "Osady", czyli "Osada" jest gorsza od LOTR, to znaczy, że LOTR jest okropny (dla ułatwienia piszę LOTR w liczbie pojedynczej). Tak dokładnie wynika ze sposobus Twojego myślenia i przypominam, że jeszcze wyraziłeś żal z tego powodu, że ja tego nie rozumiem :) i że twierdzę, że jak się mówi, że coś jest gorsze od czegoś innego, to to lepsze może być i ciut lepsze i dużo lepsze, czyli nie wyklucza to sytuacji, że jest bardzo dobre. No, ale Ty się tak dobrze znasz na stopniowaniu przymiotników :) ... no wiesz w tej sytuacji, jak takie rzeczy wypisujesz, to może faktycznie jesteś w stanie 'zrozumieć' treść "Osady" w jakiś obłąkańczy sposób i widziana Twoimi oczami nie ma sensu. Ale też co w ogóle ma sens widziane Twoimi oczami? Jedynie filmy w których po prostu się coś dzieje (czysta akcja, przysłowiowa kawa na ławę - bez potrzeby interpetacji czyichś zachowań), z minimalną ilością koniecznie bardzo prostych dialogów. Żeby po prostu nie było, co źle zrozumieć. W takiej sytuacji nie dziwi więc to, że właśnie takie filmy uważasz za bardzo dobre, bo właśnie tylko takie jesteś w stanie przyswoić. Chociaż z drugiej strony w innym temacie napisałeś, że na "Shreku" musisz intensywnie używać mózgu. Także no ciężki masz los, jak takie kino dla innych lekkie, od Ciebie wymaga intensywnej pracy mózgu.
Eleonora:
Jakbyś chciała wiedzieć to tą recenzję pisali ludzie (lub osoba) mądrzejsi (mądrzejsza) od ciebie, a jesli ci się nie podoba to nie znaczy że oni zaraz są na. debilami
No wiesz, przyznam się szczerze, że niezbyt bym chciała wiedzieć, co myślisz, bo reprezentujesz poziom warzywa. Bez obrazy...
...dla warzyw.
Zgadzam się...zakończenie jakie w Osadzie dosatliśmy było tym, którego najmniej się spodziewałem...juz byłem bardziej przekonany, że potwory, których na szczęście nie było, rozszarpią biedną niewidomą...
a ty nie reprezentujesz żadnego poziomu, bo twój poziom jest zerowy, ewentualnie na poziomie zygoty się zatrzymał. Bez obrazy...
...dla zygot
(I kto tu obraża? Ja cie nie obraziłem więc ty może tez tego nierób chyba ze chcesz jeszcze większej afery? Poza nic nie upoważnia ciebie do obrażania drugiej osoby, sama mi to kiedyś powiedziałaś... pożałować, idż zajmij się robieniem prania, haha tylko ty tego nie zrobisz bo to nie jest wybitne.)
Ja nie widzę nic aż tak dziwnego w zjawisku obrażania - chyba każdemu zdarza się w życiu kogoś obrazić choćby nieumyślnie. Aczkolwiek też widzę dużą różnicę między stwierdzeniem faktu, a obrażaniem. Większość ludzi także widzi tą różnicę. A to, co Ci kiedyś napisałam było odnośnie tego, że stwierdziłeś, że obrażanie to coś złego, ale jeśli Ty kogoś obrażasz bo poczułeś się przez kogoś obrażony (choć niekoniecznie faktycznie zostałeś) to że uważasz swoje zachowanie za usprawiedliwone. Chodziło po prostu o Twoją dwulicowość, którą eksponujesz w wielu postach. Gdybyś po prostu kogoś obraził to ok, pozostaje jedynie kwestia tego, jak Ty się z tym czujesz, natomiast takie usprawiedliwianie się jest po prostu śmieszne i żałosne i dużo gorzej o Tobie świadczy niż akt samego obrażenia kogoś. To taka sama różnica jak między osobą, która nie zrobi czegoś złego, bo sumienie jej na to nie pozwala, a osobą, która to zrobi, a potem wyspowiada się u księdza, zaliczy pokutę w formie np. kilku zdrowasiek i uważa, że ma czyste sumienie. To tyle w kwestii tłumaczenia Ci niedostępnego dla Twojego rozumienia języka polskiego.
Jak nie widzisz nic dziwnego w obrażaniu to poco się odzywasz i masz pretensje? Sprawia ci to przyjemność? Ciebie sie nie da wyspowiadac bo masz grzech ciężki. A w ogóle to to co piszesz to kompletny bezsenso i kompletna nieprawda
Beliar, odzywam się bo to forum filmowe więc w sytuacji, gdy mam coś do powiedzenia na temat jakiegoś filmu, to się odzywam. I podobnie jeśli ktoś coś do mnie napisze, to zazwyczaj odpowiadam. W ten sposób działa forum dyskusyjne. Natomiast pretensje to przecież masz Ty, a nie ja. Ja nawet Ci nie wypominam ile razy mnie naobrażałaś, choć powiem szczerze, że zabójczo zabawnie wygląda ten Twój tekst: "I kto tu obraża? Ja cie nie obraziłem więc ty może tez tego nierób", zwłaszcza, że na początku pierwszego naszego spotkania (wymiany zdań) stwierdziłeś, że masz prawo być w stosunku do mnie niegrzecznym i mnie obrażać (co wtedy robiłeś), ponieważ uważasz, że ja Cię obraziłam samym tematem. To w końcu ile razy będzie ten 'pierwszy raz'?
|"Natomiast pretensje to przecież masz Ty, a nie ja. Ja nawet Ci nie wypominam ile razy mnie naobrażałaś, "|
A za to zabójczo wygląda to stwierdzenie, według którego ja cię obraziłem, ale przepraszam bardzo ja do ciebie nie rzuciałem błotem w stylu "kanalia", "głupi", "na poziomie warzywa", tylko ty to zrobiłaś mimo że wcześniej ja ciebie nie obrażałem tak jak ty mnie, i co łyso ci teraz? popatrz na siebie a potem na mnie!
Beliar - tydzień temu zadałem ci na tym forum proste pytanie dotyczące OSADY i twojej krytyki tego filmu ale jak widzę wolisz prowadzenie bezsensownej dyskusji o nie wiadomo czym niż odpowiedzenie na nie, czyżby aż tyle czasu schodziło ci nad skomponowaniem sensownej odpowiedzi?
A no to widzisz nawet nie zauważyłem bo pani Eleonora tak się tutaj rozbestwia że gdzieś mi to umkneło. Ale oczywiście odpowiem ci:
|"jeśli uważasz się za takiego znawcę kina i wybitnego krytyka to streść przynajmniej w 5-ciu punktach wady filmu Osada, Shyamalan przeszedł odpowiednie wykształcenie ku temu by robić filmy a ty? "|
Po pierwsze to Shyamalan ma chyba wykształcenie podstawowe i niech się uczy chociażby od P. Jacksona. Po drugie to nie rozumiem czemy chcesz tu przyrównać moje wykształcenie ze Shyamalanem. Po trzecie nie da się tak ot poprostu w 5 punktach streścić wad Osady. Ogólnie mozna powiedziec że jest poprostu nudna, bezsensowana, głupia, nie przekazuje niczego oprócz drobnych wartości, i owszem może są tu jakieś wybitne przesłania ale sa one w taki ociężały i toporny sposób tutaj pokazane że się nie chce oglądac. Osada jest naprawdę znakomitym przykładem jak mozna zepsuć film.
|"poza tym Osada to mistrzostwo jeśli chodzi o dopracowanie - niezwykłe ujęcia, montaż i muzyka, aktorstwo - zwróć uwagę na długie dialogi, w jaki sposób są poprowadzone, Wielce Znakomity Panie Krytyku Znający Się Na Wszystkim, nie wiem jak oglądałeś ten film że tego nie zauważyłeś...
LOTR to przeniesienie na ekran dzieła literackiego, a Osada to całkowicie co innego."|
No i właśnie tu jest zasadnicza różnica. Osada to mistrzostwo? W czym? No ok muzyka montaż... ALE NIC WIĘCEJ tutaj nie ma mistrzowskiego, i wcale nie uważam siebie za "krytyka znajacego się na wszystkim", poprostu nie lubię tego filmu i już, i co tu jest do zauważania jak film w pierwszych minutach jest już tak "obleśny" i "sztuczny" że brak słów, jedyny moment który troche mnie zaciekawił to jak jak się okazało że poza osade można wyjśc i jest tak zupełnie inny świat. Było to może ok 10 minut reszt to denne gadanie, i tka jak piszesz "długie dialogi", no właśnie, ZA DŁUGIE.
|"heh co z ciebie za krytyk filmowy skoro reklama jest podstawą twojej decyzji czy film obejrzeć czy nie... mam przez to rozumieć że zeżarłbyś "gnojówkę z chodnika" o ile bu była ładnie opakowana?"
Nie o to chodzi. To czy ja ten film obejrze czy nie, wcale nie decyduje o tym reklama. Poprostu patrze w rekalmie że jest to i to, potem i tak oglądam ten film, ale jak się okazało w ogóle było tu co innego niż zapowiadane w reklamie, i do tego jak pisałem wyżej film jest toporny i nudny. A co do "gnojówki z chodnika" to takie stwierdzenie wywnioskowałem dopiero po obejrzeniu filmu a nie przed jego obejrzeniem czy chociażby nawet przed obejrzeniem reklamy. Idąc twoimi słowami, to to "opakowanie" musiałoby być chyba nieprzejrzyste (nie widac co jest w środku), potem się okazało ze jest tam co jest, więc nietrafnie teraz dobrałeś konstrukcje zdań i stwierdzeń.
zacznijmy od tego że MA wykształcenie wyższe jeśli chodzi o reżyserski fach - polecam o nim poczytać trochę zanim zacznie się wyrażać pochopne opinie - nawet jeśli kogoś się nie lubi czy nawet uważa się go za wroga warto wiedzieć o nim coś więcej
to że film jest jak to określasz "nudny", wcale nie decyduje o jego artystycznej wartości, weź na przykład któryś z portretów Leonarda da Vinci - Mona Lizę czy Damę z łasiczką - przecież nic tam ciekawego się nie dzieje, nie ma tam krwawych intryg, wspaniałych bitew, pościgów czy niesamowitych tajemnic - wobec tego dzieła te uznać należało by za nudne i pozbawione sensu, no bo "nic tam się nie dzieje", a mimo to uznawane są za wybitne. zdaję sobie sprawę że nie każdemu musi się podobać kino Shyamalana, i nie mam ci tego za złe, jedyne co mi się nie podoba to fakt, że krytykując go nie jesteś obiektywny i używasz fekalnych określeń, zamiast napisać po prostu - "nie trawię tego reżysera, jego pomysły do mnie nie przemawiają, jeśli komuś się podoba to jego sprawa..." pisanie tekstów poniżających dla ludzi kina, niezależnie czy się ich lubi czy nie, na stronie, gdzie dyskutuje się o filmach jest po prostu nie na miejscu
No bez przesady z tymi fekaliami. To ze napisałem że film jest nudny to jeszcze nie znaczy że zanurzyłem go w szambie. Poza tym nie na miejscu jest fakt iż porównujesz film z obrazem, a to są tak odmienne rzeczy że aż dalsze komentowanie twojej wypowiedzi sobie odpuszczę.
Beliar, ale Ty napisałeś dosłownie, że szukanie sensu w "Osadzie" to doszukiwanie się sensu na dnie szamba. Właśnie dokładnie użyłeś tego słowa. Nie chodziło o to, że ktoś nadinterpretowuje, czy przeinacza określenie 'nudny'. Poza tym napisałeś też cytuję: "Osada przy nim to za przeproszeniem "gnojówka na chodniku".". I to są właśnie owe fekalne określenia, których używasz, więc nie pisz teraz, że komuś chodziło o to, że napisałeś, że ten film jest nudny.
To mi przypomina taki żart dotyczący tego, jak nie mając pojęcia o czymś udawać, że się w tym orientuje. Chodziło o definicję np. pasa elastycznego - to taki przykład często pojawiający się w związku z wykładami z BHP. No i taka definicja: pas elastyczny jest to prostokątny fragment materiału, którego jeden bok jest znacznie dłuższy od drugiego boku. Sporządzony z materiału o właściwościach elastycznych, tak, że można go nadciągnąć zwiększając jego długość w stosunku do długości początkowej (w spoczynku), a po puszczeniu kurczy się on wracając do owej początkowej długości.
I to jest właśnie takie pisanie w stlu: film jest głupi ponieważ jego treść, na którą się składają dialogi i wydarzenia pokazane w tej produkcji są głupie. Film jest obleśny, bo uważam, że jest obleśny. itd. itd...
Tylko, że niestety ludzie zazwyczaj są w stanie podać jakieś argumenty. Jeśli coś jest według nich głupie, czyli innymi słowy niemądre, to są w stanie podać konkretne argumenty dlaczego uważają to za niemądre, czyli np. podają jakiś brak logiki, odstępstwo od typowych ludzkich reakcji itp. Wcale nie jest trudno podać 5 przykładów dlaczego uważa się dany film za głupi. Ja w takich sytuacjach jakoś jestem w stanie napisć konkretne argumenty. I tak samo jeśli ktoś pisze, że uważa, że jakieś dialogi są głupie, to powinien być w stanie napisać, co jest w nich głupiego. Nie chodzi o jakąś wielką rozprawkę, ale pare przykładów ilustrujących tą rzekomą głupotę.
Co do nudności danego filmu, to jeszcze rozumiem, że można po prostu stwierdzić, że dany film nas nudzi, bo jest to odczucie dość subiektywne. Mnie często nudzą filmy akcji, które przecież mają szybką akcję, co powoduje, że własnie wiele osób nie jest nimi znudzonych. Mnie jednak sama akcja zwykle nie wystarcza. Potrzebuję czegoś więcej by się nie nudzić. Aczkolwiek są wyjątki, kiedy film faktycznie skupiony jest przede wszystkim na akcji i od strony głębszych treści jest bardzo skąpy lub zupełnie ich nie posiada, a jednak też mi się podoba i miło mi się go oglada bez cienia znudzenia. Tak więc kwestie uznania filmu za nudny uważam za dość subiektywną więc nie trzeba jej zbyt mocno argumentować w przeciwieństwie do twierdzenia, że film jest głupi.
Dalej, jeśli chodzi o obleśność filmu, to także nie jest to trudne do wyjaśnienia. Ja Ci Beliar napisałam dlaczego konkretny film uważam za obleśny. Byłam w stanie to uargumentować, bo stwierdziłeś, że nie rozumiesz, dlaczego uważam tamten film za obleśny. I to samo w kwestii sztuczności. Ty natomiast napisałeś mi, że skoro ja jakiś film uważam za obleśny i sztuczny, to Ty uważasz "Osadę" za obleśną i sztuczną. No tyle, że to nie jest jakaś zabawa w wyzywanie się i papugowanie określeń. Skoro piszesz, że "Osada" jest obleśna, to powinieneś potrafić napisać, co jest w niej obleśnego. Jeśli faktycznie tą obleśność zauważasz, to nie jest trudne zadanie. To samo ze sztucznością, aczkolwiek zdecydowanie najbardziej interesuje mnie, co może być w "Osadzie" obleśnego. A w drugiej kolejności interesują mnie przykłady tych głupich, czyli niemądrych rzeczy w "Osadzie". Jak na razie w żadnym z tematów nie uargumentowałeś tych określeń. Co do długich dialogów, to też możesz jedynie napisać, że Cię one nudzą, ale dopóki nie podasz konkretnych przykładów, co w nich jest głupiego, to to jest puste gadanie, bo zarówne krótkie jak i długie dialogi moga być głupie. Tak więc długość dialogów nie jest żadnym argumentem świadczącym o ich głupocie.
według Słownika Poprawnej Polszczyzny słowo "obleśny" oznacza dokładnie - "odrażający, lubieżny, rozpustny" więc nie do końca wiem o co chodzi Beliarowi ...
No więc właśnie dlatego tak mnie to intryguje i miejmy nadzieję, że nareszcie dostaniemy jakąś odpowiedź zawierającą argumentację.
no bo co "odrażającego, lubieżnego i rozpustnego" mamy w OSADZIE? osobiste relacje Luciusa i Ivy? na pewno nie - widać to w scenie na werandzie...
|"według Słownika Poprawnej Polszczyzny słowo "obleśny" oznacza dokładnie - "odrażający, lubieżny, rozpustny" więc nie do końca wiem o co chodzi Beliarowi ..."|
No widzisz. Potrafisz się posługiwac słownikiem poprawnej polszczyzny a nie wiesz co oznacza słowo umieszczone w cudzysłowiu. Ty tez dałeś się złapać w "zasadzkę" słowną.
Beliar, w takim razie wytłumacz, co w Twoim rozumieniu oznacza stwierdzenie: "co tu jest do zauważania jak film w pierwszych minutach jest już tak "obleśny" i "sztuczny" że brak słów". Piszesz, że "Osada" jest w pierwszych minutach obleśna i sztuczna, a ten film rozpoczyna się sceną pogrzebu. Musisz więc umieć wyjaśnić, co widzisz sztucznego i obleśnego w scenie pogrzebu. Natomiast użycie cudzysłowia w tym zdaniu było zupełnie bez sensu. I właśnie nie zgadza się z wszelkimi zasdami używania cudzysłowia. Jeśli uważasz, że ma ono jakiś sens i sprawia, że mimo wszystko to zdanie również może być sensowne, to wytłumacz to. Nie będzie nic złego w wytłumaczeniu nam (mnie i koledze) tego, czego my tu nie rozumiemy, a Ty uważasz, za jasne.
|"Mnie często nudzą filmy akcji, które przecież mają szybką akcję, co powoduje, że własnie wiele osób nie jest nimi znudzonych. Mnie jednak sama akcja zwykle nie wystarcza."|
I to jest właśnie to co nas różni, bo owszem, ja też lubię czasami pooglądac filmy "gadane" ale też znowu bez przesady żeby prawie cały film został przegadany.
|"Nie chodzi o jakąś wielką rozprawkę, ale pare przykładów ilustrujących tą rzekomą głupotę. "|
Jeśli chodzi o mnie to podałem. Napierw trzeba przeczytac a potem pisać, zresztą jak mam pisac a zaraz zostanę "zjechany" przez "wielkich znawców", to nie wiem czy jest to sensem. W każdym razie tak jak pisałem: głupota tego filmu jest wielka: brak logiki, film nudny i bezsensowny jak woda w kałuży, nie ma żadnych wartości, a może i są jakieś przesłania, ale sa pokazany w baardzo ocieżały sposób i tak toporny że odrzuca na kilometr, no i też źle został zareklamowany przez co duża część ludzi zawiodła się na nim. Poza tym tutaj jest też taka różnica typu że jak ktoś np lubi bardziej filmy akcji to taki się mu nie spodoba (jak w moim przypadku), natomiast ci którzy nie przepadają za filmami akcji ten film stolerują, i oczywiście włączając w to wyjątki.
|"Dalej, jeśli chodzi o obleśność filmu, to także nie jest to trudne do wyjaśnienia. Ja Ci Beliar napisałam dlaczego konkretny film uważam za obleśny. Byłam w stanie to uargumentować, bo stwierdziłeś, że nie rozumiesz, dlaczego uważam tamten film za obleśny. I to samo w kwestii sztuczności. Ty natomiast napisałeś mi, że skoro ja jakiś film uważam za obleśny i sztuczny, to Ty uważasz "Osadę" za obleśną i sztuczną. No tyle, że to nie jest jakaś zabawa w wyzywanie się i papugowanie określeń. Skoro piszesz, że "Osada" jest obleśna, to powinieneś potrafić napisać, co jest w niej obleśnego. Jeśli faktycznie tą obleśność zauważasz, to nie jest trudne zadanie. To samo ze sztucznością, aczkolwiek zdecydowanie najbardziej interesuje mnie, co może być w "Osadzie" obleśnego. A w drugiej kolejności interesują mnie przykłady tych głupich, czyli niemądrych rzeczy w "Osadzie". Jak na razie w żadnym z tematów nie uargumentowałeś tych określeń. Co do długich dialogów, to też możesz jedynie napisać, że Cię one nudzą, ale dopóki nie podasz konkretnych przykładów, co w nich jest głupiego, to to jest puste gadanie, bo zarówne krótkie jak i długie dialogi moga być głupie. Tak więc długość dialogów nie jest żadnym argumentem świadczącym o ich głupocie. "|
Twoim podstawowym błędem jest to iż często wpadasz w moje pułapki. Tym razem jest podobnie bo jakbyś niezauważyła i czego być nie napisała to twoje dwa słowa których użyłem były w cudzysłowiu, a to chyba cos oznacza? Poza tym długoś dialogów jest argumentem, dialogi są zbyt długie w sensie że zajmują cały film, z drugiej strony gdyby dialogi skrócic to film byłby dwa razy krótszy (może i dobrze). Poprostu film jest pomyłką!
@ "W każdym razie tak jak pisałem: głupota tego filmu jest wielka: brak logiki, film nudny i bezsensowny jak woda w kałuży, nie ma żadnych wartości, a może i są jakieś przesłania, ale sa pokazany w baardzo ocieżały sposób i tak toporny że odrzuca na kilometr, no i też źle został zareklamowany przez co duża część ludzi zawiodła się na nim. "
No, ale pisanie, że uważasz film za głupi, bo uważasz, że jest głupi, to nie jest argumentacja. Specjalnie napisałam Ci jak można argumentować np. obleśność filmu. I tak samo można argumentować określenie filmu jako głupi. Jeśli miałabym powiedzieć, co uważam za nielogiczne w pewnych filmach, w których uważam, że występuje brak logiki, to byłabym w stanie napisać konkretne przykłady. Mogłabym to zrozbić np. dla tego filmu, o którego obleśności pisałam. Ty wykpiłeś moje objaśnienia obleśności tamtego filmu, ale jednocześnie napisałeś, że nie rozumiesz dlaczego uważam go za obleśny. Skoro piszesz, że nie rozumiesz, to ja Ci tłumaczę. To jest normalna reakcja. Dziwną natomiast reakcją jest wyśmiewanie tego, że Ci to objaśniam, zwłaszcza, że z Twojej strony stale podobnych argumentacji brakuje. I tego właśnie ludzie oczekują po Tobie - podobnego objaśnienia z argumentacją - co widzisz głupiego w "Osadzie". Napisanie "jest głupie bo jest" nie zawiera argumentacji. Jeśli uważasz, że napisałeś ową argumentację w innych swoich pocztach, a ja ją przeoczyłam, to proszę wklej tutaj te fragmenty Twoich wypowiedzi, a ja chętnie jeszcze raz je przeczytam i postaram się bardziej w nie wniknąć. W tej chwili moje zdanie jet takie, że żadnej argumentacji z Twojej strony nie było, ale nie mam nic przeciwko temu byś mi jakieś swoje wpisy wkopiował i udowodnił, że się mylę, skoro sam tak uważasz. Podobnie z określaniem "Osady" jako film obleśny. Powinieneś potrafić podać argumenty, powinieneś umiec napisać, co widzisz w tym filmie obleśnego.
@ "Poza tym tutaj jest też taka różnica typu że jak ktoś np lubi bardziej filmy akcji to taki się mu nie spodoba (jak w moim przypadku), natomiast ci którzy nie przepadają za filmami akcji ten film stolerują, i oczywiście włączając w to wyjątki. "
Z tym się oczywiście zgadzam, ale to jest przecież oczywiste i nie ma nic wspólnego z argumentowaniem rzekomej głupoty, czy obleśności tego filmu. Jeśli ja nie lubię filmów akcji, a zazwyczaj nie lubię, to nie uważam z góry, że są głupie. Jedne mogą być głupie, inne nie - tak samo jak i dramaty, czy filmy należące do wszelkich innych gatunków. To, że jakiegoś filmu nie lubię nie jest jednoznaczne z tym, że uważam go za głupi. Jednym dany film się podoba, a innym nie i może się nie podobać mimo, że nie jest głupi, a może się nie podobać i być głupi. A jeśli ktoś decyduje się nazwać jakiś film głupim, to musi umieć podać jakieś argumenty, co widzi w nim głupiego, czyli niemądrego. Napisałeś o braku logiki w "Osadzie". No ok - to jest Twoje zdanie, ale żeby miało ono sens musisz poprzeć je przykładami - wskazać miejsca, gdzie ta logika się sypie. Jak na razie tych przykładów brak.
@ "Twoim podstawowym błędem jest to iż często wpadasz w moje pułapki. Tym razem jest podobnie bo jakbyś niezauważyła i czego być nie napisała to twoje dwa słowa których użyłem były w cudzysłowiu, a to chyba cos oznacza? Poza tym długoś dialogów jest argumentem, dialogi są zbyt długie w sensie że zajmują cały film, z drugiej strony gdyby dialogi skrócic to film byłby dwa razy krótszy (może i dobrze). "
I niestety popełniasz tu błąd myśląc, że postawienie cudzysłowia coś w Twojej wypowiedzi zmienia. Piszesz, że użyłeś moich słów, ale nie zacytowałeś mnie. Użyłeś po prostu słów, których użyłam na określenie innego filmu i których użycie uargumentowałam. Równie dobrze mógłbyś wziąć jakiekolwiek inne słowa, typu 'film', 'krótki', 'dialog' - no cokolwiek i twierdzić, że cytujesz mnie, bo w mojej wypowiedzi gdzieś te słowa padły. Tak więc kwestia, że to niby są cytaty mnie z góry nie ma sensu. Czasem używa się cudzysłowia pisząc o danym słowie jako słowie, czyli np. piszeszemy, że wyraz 'krótki' to przymiotkik. Taka sytuacja w Twojej wypowiedzi także nie zaistnieła. Można by też użyć cudzysłowia pisząc np. mój drogi 'przyjacielu', podkreślając w ten sposób, że to taka udawana przyjaźń. Ale taka sytuacja u Ciebie także nie wystąpiła. Za to napisałeś te słowa używając ich jako określeń - w normalnej formie i w całkowicie nowym zdaniu będącym wyrażeniem Twojej opinii. W takiej sytuacji użycie cudzysłowia jest zupełnie bez sensu i jest kompletnie niezgodne z zasadami języka polskiego i niestety pisząc to, co napisałeś, powinieneś teraz wytłumaczyć dlaczego uważasz "Osadę" za obleśną. Takie sa po prostu fakty.
Natomiast odnośnie długości dialogów, to możesz napisać, że nie podobają Ci się długie dialogi, że Cię np. nudzą, ale dopóki nie podasz, co jest w nich głupiego - jakie spostrzeżenia w nich zawarte uważasz za niemądre, to nadal nie możesz pisać, że w samej tej długości tkwi głupota filmu. Musisz mieć jakieś argumenty. Dla wielu osób w tych dialogach jest wiele bardzo mądrych myśli i to się da uargumentować - da się podać przykłady różnych ciekawych spostrzeżeń w nich zawartych. Podobnie Ty jeśli uważasz, że są one głupie pownieneś być w stanie napisać, co jest w nich niemądrego. Długość nie jest żadnym argumentem, liczy się treść. Nie można twierdzić, że coś jest głupie, bo jest długie, a własnie to teraz twierdzisz.
|"No, ale pisanie, że uważasz film za głupi, bo uważasz, że jest głupi, to nie jest argumentacja. "|
Czy ty w ogóle umiesz czytać?? NIe napisałem ze film jest głupi bo jest głupi!!
|"co widzisz głupiego w "Osadzie". "|
Podane jest to nawet w poprzednim moim poście. zamów sobie wizytę u okulisty.
|"innych swoich pocztach"|
W pocztach?
|"a ja ją przeoczyłam, to proszę wklej tutaj te fragmenty Twoich wypowiedzi, a ja chętnie jeszcze raz je przeczytam i postaram się bardziej w nie wniknąć."|
Przecież częśc z nich właśnie zacytowałaś i jeszcze mówisz zebym ci podał cytat. No nie wiem jak to nazwać...
|"co widzisz w tym filmie obleśnego. "|
W tym tkwi twój błąd że napisałem że jest "obleśna" a nie że widze w niej obleśność (raz ze tu była ironia, a dwa że znouw wpadłaś w moją pułapkę)
|"Z tym się oczywiście zgadzam, ale to jest przecież oczywiste i nie ma nic wspólnego z argumentowaniem rzekomej głupoty, czy obleśności tego filmu."|
Połączyłaś dwa wątki które nie maja nic wspólnego bo akurat tym ie argumentowałem głupoty Osady.
|"Jeśli ja nie lubię filmów akcji, a zazwyczaj nie lubię,"|
To to ja już wiedziałem od początku.
|"No ok - to jest Twoje zdanie, ale żeby miało ono sens musisz poprzeć je przykładami - wskazać miejsca, gdzie ta logika się sypie. Jak na razie tych przykładów brak. "|
Brak logiki jest w całym scenariuszu.
|"I niestety popełniasz tu błąd myśląc, że postawienie cudzysłowia coś w Twojej wypowiedzi zmienia. Piszesz, że użyłeś moich słów, ale nie zacytowałeś mnie. Użyłeś po prostu słów, których użyłam na określenie innego filmu i których użycie uargumentowałam."|
Nie popełniam tuaj żadnego błędu. Słowo tez może być cytatem, i w takiej formie zostł przeze mnie użyte.
|"Równie dobrze mógłbyś wziąć jakiekolwiek inne słowa, typu 'film', 'krótki', 'dialog' - no cokolwiek i twierdzić, że cytujesz mnie, bo w mojej wypowiedzi gdzieś te słowa padły. "|
Ale są to jednak słowa które padają często, w przeciwieństwie do słowa "obleśny" które jest dośc charakterystyczne.
|"Taka sytuacja w Twojej wypowiedzi także nie zaistnieła. "|
Zaistniała i to kilkakrotnie.
|"mój drogi 'przyjacielu', podkreślając w ten sposób, że to taka udawana przyjaźń. Ale taka sytuacja u Ciebie także nie wystąpiła."|
Taka sytuacja również miała miejsce.
|"Takie sa po prostu fakty. "|
Fakty to są wiesz, na tvn o 19:00. Poza tym to co ty wypisujesz to wcale nie musi i nie jest żadnym faktem, ale o tym tez już pisałem.
|"Natomiast odnośnie długości dialogów, to możesz napisać, że nie podobają Ci się długie dialogi, że Cię np. nudzą, ale dopóki nie podasz, co jest w nich głupiego - jakie spostrzeżenia w nich zawarte uważasz za niemądre, to nadal nie możesz pisać, że w samej tej długości tkwi głupota filmu. Musisz mieć jakieś argumenty. Dla wielu osób w tych dialogach jest wiele bardzo mądrych myśli i to się da uargumentować - da się podać przykłady różnych ciekawych spostrzeżeń w nich zawartych. Podobnie Ty jeśli uważasz, że są one głupie pownieneś być w stanie napisać, co jest w nich niemądrego. Długość nie jest żadnym argumentem, liczy się treść. Nie można twierdzić, że coś jest głupie, bo jest długie, a własnie to teraz twierdzisz."|
Już mi się nei chce pisać po raz kolejny tego samego. Już pisałem że wada filmu jest to że składa się on z długich monotonnych dialogów z może 5 mintami jakiejs powiedzmy akcji. To troche nudne zwłaszca ze nie tam miało to być. A to że dialogi są takie czy takie to swoją drogą.
Beliar no mówię Ci, że Twoje wypowiedzi są jak żarty o definicji pasa elastycznego.
Napisałeś np.:
"No Osada jest niemądra, bo chociażby dlatego że pokazuje bezsensowną głupotę, brak wartościowych wartości i przesłań, a te które jednak może i tam są to sa pokazane w sposób ociężały i toporny. poprostu film płaski i denny, nudny jak folia aluminiowa."
niemądra=głupia i można też powiedzieć, że bezsensowna=niemądra, czyli Ty niby nie piszesz, że "Osada" jest głupia, bo jest głupia?
Ty w ogóle panujesz nad klawiaturą? Bo już nie pytam o panowanie nad swoimi myślami...
Ale dawaj dalej na temat obleśności :)
Tak sobie myślę, że pewnie znajdzie się ktoś, kto chętnie przeczyta coś na temat Twojej definicji obleśności, więc dla ułatwienia poznania "najciekawszych" wypowiedzi wkleję tu link do innego tematu:
http://www.filmweb.pl/topic/737400/Pi%C4%99kno+tego+filmu....html
|"niemądra=głupia i można też powiedzieć, że bezsensowna=niemądra, czyli Ty niby nie piszesz, że "Osada" jest głupia, bo jest głupia?
Ty w ogóle panujesz nad klawiaturą? Bo już nie pytam o panowanie nad swoimi myślami... "|
Ty to tylko jedno w kółko widzisz. Poza tym dlaczego nie wspominasz te o innych argumentach tylko o tych które możesz wyśmiac?
|"Tak sobie myślę, że pewnie znajdzie się ktoś, kto chętnie przeczyta coś na temat Twojej definicji obleśności, więc dla ułatwienia poznania "najciekawszych" wypowiedzi wkleję tu link do innego tematu:
http://www.filmweb.pl/topic/737400/Pi%C4%99kno+tego+filmu...... "|
Sory ale ty się weź póknij w łeb i zobacz jeszcze raz kto wprowadził definicję ob-lesności!! No juz nie badź taka durnowata. A oczernienia schowaj dla siebie. No bezmyslność do kwadratu. Z kim ja tu gadam...
Beliar niestety nie ja jestem tu durnowata. Ty nawet nie zauważyłeś jak mieszkoxxx z Ciebie zakpił i stwierdziłeś, że cytuję Ciebie: "odsyłam cie do postu Mieszkaxxx który słowo oblesny pojał na taki sposób że w osadzie jest obraz leśny, OBraz LEŚNY, OBLEŚNY, i tak można to zrozumiec też". Piszesz "tak można to zrozumieć też" - piszesz to na poważnie :)
Faktycznie bezmyślność do kwadratu :) tyle, że u Ciebie :)
Co do głupoty "Osady" to cytuję Twoje słowa. Nie mogę cytować jakichś faktycznych agrumentów skoro ich nie podałeś. Podaj jakieś to będę mieć powód, żeby się odczepić. To samo z określeniem "Osady" jako obleśnej. Tłumacz mój drogi, tłumacz...
|"Beliar niestety nie ja jestem tu durnowata. Ty nawet nie zauważyłeś jak mieszkoxxx z Ciebie zakpił i stwierdziłeś, że cytuję Ciebie: "odsyłam cie do postu Mieszkaxxx który słowo oblesny pojał na taki sposób że w osadzie jest obraz leśny, OBraz LEŚNY, OBLEŚNY, i tak można to zrozumiec też". Piszesz "tak można to zrozumieć też" - piszesz to na poważnie :)
Faktycznie bezmyślność do kwadratu :) tyle, że u Ciebie :) "|
Co jednak nie zmienia faktu że całą ta kwestię wymyslił Mieszkoxxx a nie ja. Więc jak ktoś tu wyszedł na bezmyślnego do kwadratu to tylko jedna osoba. TY.
|"Co do głupoty "Osady" to cytuję Twoje słowa. Nie mogę cytować jakichś faktycznych agrumentów skoro ich nie podałeś. Podaj jakieś to będę mieć powód, żeby się odczepić. To samo z określeniem "Osady" jako obleśnej. Tłumacz mój drogi, tłumacz... "|
Już ci wytłumaczyłem, a jak nadal twierdzisz ze nie to nie mój problem. Ja napewno nie bede pisał setny raz tych samych argumentów.
Poza tym jaki to ma sens jak dla ciebie każdy mój argument będzie głupi i bezsensowny? W ogóle w takich sytuacjach osoba na moim miejscu jest na pozycji przegranej gdyż osoba lubiąca film wie pewnie więcej na temat filmu niż osoba która go nie lubi. I jest to logiczne bo jak się czegoś nie lubi to sie chce wiedziec o tym jak najmniej. Załoze sie że gdybysmy rozmawiali o LOTRze to ty byś nie miała argumentów.
Beliar słonko, nadal nie podajesz argumentów i na pewno nie wyśmiałabym twoich innych argumentów jakbyś je podał. I nie odczepię się od Ciebie. Ok, może podałeś jakieś argumenty ale dla mnie liczy się tylko to, że napisałeś, że "Osada jest głupia bo jest głupia". Jesteś normalnie pokurwiony i już mi się nie chce z tobą więcej gadać. Spierdalaj.
I nadal nie wytłumaczyłeś tego, że uważasz "Osadę" za obleśną.
|"Jesteś normalnie pokurwiony i już mi się nie chce z tobą więcej gadać. Spierdalaj. "|
L-O-L! szkoda mi słow na komentarz. Wiedziałem że jesteś wulgarna ale zeby aż tak... żal
Tak Beliar. Komentuj dalej swoje własne wpisy spod udawanego konta. To się chyba nazywa schizofrenia, prawda?
O co ci chodzi? Przecież skomentowałem twój post a nie mój. Schizofremia? No chyba faktycznie jesteś na nią chora że wypisujesz takie rzeczy
Ta.. niby mój post tyle, że nie mój. A że oboje wiemy, że podrobiłeś to konto, to jednak wychodzi na to, że skomentowałes post napisany przez siebie samego.
Belair szyszka, loTR jest płytki jak brodzik w lesie, widzisz pytania po przecztaniu i obejzeniu trylogi nasuwały się same ... czy Gangalf był pedofilem? jezeli nie, to dlaczego film obfituje w sceny z podtekstami pedofilskimi?, dlaczego w postać szarego puśniej białego czarodzieja wciela sie gey Sir Ian McKlein? ... myślisz ze to tylko zbieg okoliczności? .. inne pytanie jakie "zioło" namiętnie smażyli w cybuchach swoich fajek : Bilbo, Gandalf, Frodro, Obieżyświat, Merry i Pippin? dlaczego w twierdzy Sarumana Białego w Isengardzie były najlepsze gatunki tego zioła? czyzby cała twoja wojna o pierścień była tylko skokiem na najlepszy towar na rynku? :D ... teraz juz wiesz blaczego bohaterowie tak bardzo wzbogacili sie przyjezdzając z wyprawy :) ...
I zauwaz ze tylko jeden z nich, ten który nie miał zadnego kontaku z Gandalfem Białynm znalazł sobie kobitke ... :)
Beliar szyszka, chcesz poznać tajemnice świata Tolkiena to proponuje przeczytać Sillimarilion :) ... zacytuje ci jego jeden mały fragmęt w którym wątek zgubisz po przeczytaniu dosłownie kilku znań :D
"AINULINDALE
Muzyka Ainurów
Na początku był Eru, Jedyny, którego na obszarze Ardy nazywają Iluvatarem; On to powołał do życia Ainurów, Istoty Święte, zrodzone z Jego myśli. Ci byli z Nim wcześniej, niż powstało wszystko inne. Rozmawiał z nimi i poddawał im tematy muzyczne. Ainurowie zaś śpiewali dla Niego i On radował się tą muzyką. Przez długi wszakże czas każdy Ainur śpiewał sam albo też łączył swój głos z kilku jedynie współbraćmi, a reszta słuchała. Każdy bowiem pojmował tylko tą cząstkę myśli Iluvatara, z której się zrodził, a do zrozumienia swoich współbraci dochodził bardzo powoli. W miarę jednak, jak się wsłuchiwali, zaczynali rozumieć coraz głębiej, a głosy ich zespalały się w coraz doskonalszej harmonii. Aż wreszcie Iluvatar zgromadził wszystkich Ainurów i objawił im potężny temat, odsłaniając rzeczy większe i wspanialsze niż te, które im przedtem dał poznać, a blask początku i wspaniałość zakończenia tak olśniły Ainurów, że pokłonili się Iluvatarowi w milczeniu.
Wówczas rzekł:
- Chcę, abyście z tego tematu, który wam objawiłem, rozwinęli harmonijną Wielką Muzykę, a ponieważ natchnąłem was Niezniszczalnym Płomieniem, możecie, jeśli chcecie, wzbogacić temat własnymi myślami i pomysłami. A ja będę słuchał i radował się, że za waszą sprawą wielkie piękno wcieli się w pieśń. Wtedy głosy Ainurów na podobieństwo harf i lutni, fletów i trąb, wiol i organów, i niezliczonych chórów wyśpiewujących słowa, zaczęły kształtować z tematu Iluvatara Wielką Muzykę; z przeplatających się i nieustannie zmiennych melodii wzbiły się harmonijne dźwięki i popłynęły poza zasięg słuchu w głębie i wysokości, wypełniły przestrzeń, którą zamieszkiwał Iluvatar, przelały się przez jej granicę; Muzyka i echa Muzyki rozległy się w Pustce, aż przestała być pustką. Nigdy już później Ainurowie nie stworzyli równie wspaniałej muzyki, chociaż powiedziane jest, że chóry Ainurów i Dzieci Iluvatara zaśpiewają piękniejszą jeszcze pieśń przed Jego obliczem po dopełnieniu się dni. Wówczas dopiero objawione przez Niego tematy znajdą wyraz doskonały i w tym samym momencie staną się Bytem, gdyż każdy będzie już w pełni rozumiał Jego myśl zawartą w przydzielonej sobie cząstce i będzie wiedział, że pozostali pojmują równie dobrze swoje cząstki, a Iluvatar natchnie ich tajemnym ogniem i będzie się radował. W tamtej wszakże godzinie Iluvatar słuchał i przez pewien czas wydawało się, że to jest dobra muzyka, bo nie było w niej skazy. Lecz gdy temat rozwijał się dalej, w sercu Melkora zbudziła się chęć, żeby wpleść wątki wysnute z własnej wyobraźni, niezgodne z tematem Iluvatara; chciał bowiem w ten sposób przydać swojej roli więcej mocy i blasku. Melkorowi dana była szczególna władza i wiedza, a nadto udział we wszelkich darach, rozdzielonych między innych jego braci Ainurów. Często zapuszczał się samotnie w puste przestrzenie, szukając Niezniszczalnego Płomienia, paliła go bowiem żądza stwarzania Bytów własnego pomysłu; wydawało mu się, że Iluvatar nie ma żadnych planów co do Pustki i niecierpliwie pragnął ją po swojemu wypełnić. Nie znalazł jednak Płomienia, który należy wyłącznie do Iluvatara, a ponieważ wiele czasu spędzał w samotności, wylęgły się w jego sercu myśli odmienne niż myśli innych Ainurów.
Niektóre z tych własnych myśli wprowadził do swojej muzyki i natychmiast powstały jaskrawe dysonanse, a ci, co śpiewali obok niego, zbici z tropu i zaniepokojeni, zgubili wątek melodii, kilku zaś spróbowało dostroić ją do głosu Melkora, zamiast urzeczywistniać pierwotny zamysł. Tak więc dysonanse wprowadzone przez Melkora rozprzestrzeniły się, a melodie przedtem rozbrzmiewające zatonęły w morzu skłóconych dźwięków. Iluvatar słuchał i czekał, aż wreszcie jak gdyby burza rozszalała się nad Jego tronem, czarne fale ścierały się ze sobą w straszliwym gniewie i zdawało się, że nic nigdy już ich nie uśmierzy. Wtedy Iluvatar wstał i Ainurowie zobaczyli, że się uśmiecha. Podniósł lewą rękę i natychmiast z chaosu wyłonił się nowy temat, zarazem podobny i niepodobny do pierwotnego, a muzyka stopniowo nabierała nowej siły i piękności. Lecz dysonanse Melkora znów się wzbiły zgrzytem ponad inne głosy i wojna dźwięków rozpętała się jeszcze gwałtowniej; wielu Ainurów w przygnębieniu umilkło, więc głos Melkora wziął górę nad całą muzyką. Po raz drugi Iluvatar wstał i tym razem oblicze Jego było surowe. Podniósł prawą rękę i oto trzeci temat wyłonił się z chaosu, odmienny od obu poprzednich. Z początku bowiem zdawał się łagodny i słodki, ledwie szemrzący melodyjnymi cudnymi dźwiękami, lecz nie dawał się przytłumić, wzmagał się stopniowo i pogłębiał. W końcu brzmiało to tak, jakby przed tronem Iluvatara rozwijały się jednocześnie dwie symfonie, całkowicie różne. Jedna głęboka, rozlewna i piękna, lecz powolna i nasycona bezgranicznym smutkiem, który zdawał się głównym źródłem jej piękności. Druga osiągnęła wprawdzie teraz jakąś własną spójność, lecz była hałaśliwa, próżna i powtarzała swe motywy w nieskończoność; niewiele w niej było harmonii, tworzyła raczej krzykliwe unisono, jakby mnóstwo trąb grało w kółko kilka wciąż tych samych tonów. Ta druga starała się gwałtownością głosów zagłuszyć pierwszą, ale daremnie, bo tamta przejmowała z niej najbardziej tryumfalne dźwięki i wplatała je we własną uroczystą pieśń. I gdy tak się zmagały dwie fale Muzyki, wstrząsając przybytkiem Iluvatara i wprawiając w drżenie ciszę nigdy przedtem nie poruszoną, Iluvatar po raz trzeci wstał, a tych, którzy spojrzeli na Jego oblicze, zdjął lęk. Podniósł obie ręce i Muzyka urwała się na jednym akordzie, głębszym niż Otchłań i wyższym niż Firmament, przenikliwym jak światło oczu Iluvatara.
Wtedy Iluvatar przemówił:
- Wielką moc mają Ainurowie, a najmocniejszy z nich jest Melkor, lecz niech wie i on, i każdy z was, że jam jest Iluvatar. Pokażę wam teraz wszystko, co wyśpiewaliście, abyście zobaczyli swoje dzieło. Ty zaś, Melkorze, przekonasz się, że nie można wprowadzić do symfonii żadnego tematu, który by w istocie nie miał swego źródła we mnie i że nie uda ci się zmienić tej muzyki na przekór mojej woli. Kto się o to pokusi, okaże się w końcu tylko narzędziem moich planów, ujrzy bowiem rzeczy wspanialsze niż wszystko, co sam zdolny jest sobie wyobrazić.
Strach ogarnął Ainurów, ponieważ nie rozumieli jeszcze słów Iluvatara, a Melkor palił się ze wstydu, który przerodził się w tajemny gniew w jego sercu. Lecz Iluvatar wstał w całym majestacie i opuścił piękne krainy stworzone dla Ainurów, oni zaś podążyli za Nim.
Gdy zaś znaleźli się w Pustce, Iluvatar rzekł:
- Spójrzcie! Oto wasza Muzyka!
I ukazał im Wizję, aby wzrokiem poznali to, co przedtem było dostępne tylko ich uszom; zobaczyli nowy Świat w postaci kuli zawieszonej pośród Pustki, z niej wyodrębnionej. A kiedy tak patrzyli z podziwem, Świat zaczął przed ich oczyma odsłaniać swoją historię i wydało im się, że żyje i rośnie. Czas jakiś przypatrywali się w milczeniu; a potem Iluvatar powtórzył:
- Oto wasza Muzyka! To jest wasza pieśń i każdy znajdzie zawarte w niej, włączone w obraz, który wam ukazałem, rzeczy przez siebie, jak mniemacie, wymyślone czy też dodane. Ty zaś, Melkorze, odkryjesz wszystkie swoje tajemne myśli i zrozumiesz, że są one tylko cząstką całości, przyczynkiem do jej chwały.
Wiele jeszcze mówił im wtedy Iluvatar, a ponieważ zapamiętali Jego słowa i znali motywy, które każdy z nich wprowadził do Muzyki, wiedzieli dużo o tym, co było, co jest i co będzie, i mało pozostało spraw przed nimi zakrytych. Są wszakże takie, o których nie może wiedzieć ani żaden Ainur z osobna, ani wszyscy razem. Nikomu bowiem nie objawił Iluvatar wszystkich swoich planów, zachowując pełnię wiedzy tylko dla siebie; toteż w każdej erze przybywało coś całkowicie nowego i niemożliwego do przewidzenia z góry, ponieważ nie było wywiedzione z rzeczy wcześniejszych. Tak się stało, że w wizji Świata, roztoczonej wtedy przed ich oczyma, Ainurowie ujrzeli rzeczy, o których wcale nie myśleli tworząc Muzykę. Ze zdumieniem zobaczyli Dzieci Iluvatara i siedzibę dla nich przygotowaną; zrozumieli, że to oni kształtując symfonię pracowali nad utworzeniem tej siedziby, nie wiedzieli jednak, że ma ona służyć jakiemuś innemu celowi, a nie tylko być piękna sama w sobie. Dzieci swoje stworzył bowiem Iluvatar sam, a zjawiły się dopiero wraz z trzecim tematem; nie było ich w pierwszym, danym początkowo Ainurom, toteż żaden z nich nie miał udziału w tej cząstce tworzenia. Gdy więc Ainurowie zobaczyli Dzieci Iluvatara, tym bardziej je pokochali za to, że były inne, nieznane i wolne, a widząc w nich nowe odzwierciedlenie myśli Iluvatara, dowiedzieli się czegoś więcej o Jego mądrości, dotychczas nie objawionej nikomu, nawet Ainurom.
Dzieci Iluvatara to Elfy i Ludzie - Pierworodni i Następcy. Wśród wszystkich wspaniałości Świata, jego bezmiernych przybytków i przestrzeni, i wirujących ogni, Iluvatar wybrał dla nich miejsce w Głębinach Czasu pomiędzy niezliczonymi gwiazdami.
Miejsce to mogłoby się wydawać niepozorne temu, kto widzi tylko majestat Ainurów, a nie dostrzega ich straszliwej bystrości, podobnej kolumnie wspartej na całym obszarze Ardy i wznoszonej dopóty, dopóki jej stożkowaty szczyt nie stanie się ostrzejszy od igły - albo temu, kto podziwia niezmierzony ogrom Świata, wciąż jeszcze kształtowanego przez Ainurów, a nie zważa na drobiazgową dokładność każdego szczegółu. Lecz najpotężniejsi spośród Ainurów, gdy zapatrzeni w objawioną im wizję ujrzeli to miejsce i zbudzone w nim Dzieci Iluvatara, ku niemu skierowali wszystkie swój myśli i pragnienia. A ich przywódcą był Melkor, najmożniejszy początkowo z Ainurów uczestniczących w tworzeniu Muzyki. Melkor udawał zrazu nawet sam przed sobą, że chce tam zstąpić; aby wszystko uporządkować dla dobra Dzieci Iluvatara. Ujarzmiał przy tym wzburzenie przeszywające go na przemian falami gorąca i zimna. W głębi serca pragnął jednak nagiąć do swojej woli zarówno elfy, jak i ludzi, zazdrosny o dary, w które Iluvatar obiecał wyposażyć swoje dzieci. Melkor chciał mieć poddanych i sługi, być czczony jako władca i panować nad wolą innych istot. Tymczasem pozostali Ainurowie spoglądali na siedzibę zgotowaną dla Dzieci Iluvatara pośród bezmiernych przestworzy Świata i nazwaną przez elfy Ardą, czyli Ziemią, cieszyli się światłem, sycili oczy różnorodnością kolorów i serca ich wypełniała wielka radość, zmieszana jednak z wielkim niepokojem, bo morze szumiało gwałtownie. Badali wichry, powietrze i wszystkie elementy, z jakich była utworzona Arda - żelazo, skały, srebro, złoto i mnóstwo innych składników - lecz najbardziej zachwycała ich woda. Eldarowie powiadają, że w wodzie właśnie przetrwało po dziś dzień wierniejsze niż gdzie indziej na tej ziemi echo pierwotnej Muzyki Ainurów; toteż wielu Dzieciom Iluvatara nigdy się nie przykszą głosy Morza, chociaż nie wiedzą, co w nich naprawdę słyszą. Ten spośród Ainurów, któremu elfy nadały imię Ulmo, poświęcił wszystkie swoje myśli wodzie, a miał on od Iluvatara dar najgłębszego rozumienia muzyki. Powietrzem i wiatrem zajmował się głównie Manwe, najdostojniejszy z Amurów. Tkankę Ziemi wziął pod swą pieczę Aule, niewiele ustępujący Melkorowi umiejętnościami i wiedzą, lecz znajdujący przyjemność i chlubę w samej pracy tworzenia i zaletach dzieł, nie zaś w posiadaniu ich ani we własnym mistrzostwie; Aule lubi rozdawać, nie gromadzi swoich wyrobów, jest więc wolny od trosk i kończąc jedną robotę, zabiera się ochoczo do następnej.
I rzekł Iluvatar do Ulma:
- Czy nie widzisz, że tutaj, w tym małym królestwie w Głębinach Czasu Melkor wypowiedział ci wojną w twojej własnej dziedzinie? Wynalazł ostre i bezlitosne mrozy, lecz nie udało mu się zniszczyć piękna twoich źródeł i czystych jezior. Spójrz na śnieg, na przemyślne rzeźby szronu! Melkor wymyślił piekący żar i nieokiełznany ogień, ale nie zdołał wysuszyć w twoim sercu pragnień ani też stłumić całkowicie muzyki morza. Podnieś lepiej wzrok ku wyżynom, przyjrzyj się chwale obłoków i wciąż zmieniającym się mgłom, posłuchaj szumu deszczu zraszającego Ziemię! Obłoki przybliżacie do przyjaciela, którego kochasz i który ma na imię Manwe.
Na to odpowiedział Ulmo:
- Zaprawdę, Woda stała się teraz jeszcze piękniejsza, niż była w mojej wyobraźni. Nigdy też, nawet w najskrytszych myślach, nie wymarzyłem płatków śniegu ani też w swojej muzyce nie wyśpiewałem szmeru deszczu. Pójdę teraz do Manwego i we dwóch będziemy tworzyć melodie ku wiecznej Twojej radości.
Tak więc od początku Ulmo i Manwe sprzymierzyli się ze sobą i we wszystkich sprawach najwierniej służyli zamysłom Iluvatara.
Gdy Ulmo jeszcze odpowiadał Iluvatarowi, a wszyscy Ainurowie stali zapatrzeni, wizja oddalała się, aż wreszcie została zasłonięta przed ich oczyma; i wydało im się, że w tej samej chwili ujrzeli coś nowego: Ciemność, którą przedtem znali tylko w myślach. Zakochali się w pięknie wizji i z wielkim przejęciem śledzili, jak się odsłania przed nimi historia stającego się Świata, lecz nie poznali jej w pełni, bo wizja zniknęła, zanim się zamknęły kręgi czasu.
Niektórzy z Ainurów mówili, że stracili ją z oczu przed nastaniem ery panowania ludzi i zmierzchem Pierworodnych; tak tedy, chociaż Muzyka objęła wszystko, Valarowie nie zobaczyli czasów późniejszych ani końca Świata.
Zrodził się w nich wówczas niepokój, lecz Iluvatar przywołał ich i rzekł:
- Wiem, czego pragną wasze serca: aby to, co się wam objawiło, stało się bytem prawdziwie, takim, jakim wy sami jesteście, a zarazem odmiennym od was. Dlatego powiadam: Ea! Niech się stanie! I wysyłam w Pustkę mój Niezniszczalny Płomień, który będzie się palił w sercu Świata, a Świat ten będzie istniał prawdziwie. Ci spośród was, którzy tego pragną, mogą tam zstąpić. I nagle Ainurowie ujrzeli w dali światło; jak gdyby obłok z żywym sercem z płomienia; i zrozumieli, że to już nie wizja tylko, lecz rzecz nowa, stworzona przez Iluvatara: Ea, Świat, który Jest.
Tak się stało, że część Ainurów wciąż jeszcze mieszka wraz z Iluvatarem poza obrębem Świata, inni zaś - a między nimi wielu spośród najmożniejszych i najpiękniejszych - pożegnali Iluvatara i zstąpili na Świat. Lecz Iluvatar postawił im warunek lub może miłość tego od nich zażądała, aby odtąd cała ich władza ograniczała się do obrębu Świata i z nim była związana raz na zawsze, dopóki się wszystko nie dopełni, aby w ten sposób oni stali się życiem Świata, a Świat ich życiem. Dlatego nazwano ich Valarami, to jest Potęgami Świata.
Gdy wszakże Valarowie zstąpili na Świat, ogarnęło ich zrazu zdumienie i czuli się zbici z tropu, ponieważ nic z tego, co im wizja objawiła, nie było jeszcze gotowe, lecz dopiero się poczynało i czekało na ukształtowanie w ciemnościach. Wielka Muzyka była bowiem jedynie tworem i wykwitem myśli w pozaczasowych przestrzeniach, a wizja - zapowiedzią. Teraz Valarowie znaleźli się u początku Czasu i zrozumieli, że muszą wypełnić zarysy dane im w wizji i zapowiedziane w pieśni. Tak więc w niezmierzonych i niezbadanych postaciach rozpoczynali przed niezliczonymi i zapomnianymi wiekami swoją wielką pracę w Głębinach Czasu i trudzili się, dopóki nie nadeszła godzina, gdy na wyznaczonym miejscu, wybranym w rozległych przestrzeniach Ei, powstała siedziba dla Dzieci Iluvatara. Największy udział w tych pracach mieli Manwe, Aule i Ulmo, lecz był z nimi także od pierwszej chwili Melkor, który we wszystko się wtrącał i w miarę możności starał się każde dzieło podporządkować własnym życzeniom i celom; on też rozpalił wielkie ognie. Gdy Ziemia była jeszcze młoda i ognista, zapragnął ją posiąść i rzekł do innych Valarów:
- To będzie wyłącznie moje królestwo. Biorę je sobie na własność.
Nie dopuścił do tego Manwe, brat Melkora, jak on zrodzony z myśli Iluvatara, główny wykonawca drugiego tematu, który Iluvatar wprowadził do Wielkiej Muzyki, aby zagłuszyć dysonanse Melkora. Manwe przywołał mnóstwo duchów, większych i niniejszych, aby zstąpiwszy na pola Ardy obroniły ją przed Melkorem i nie pozwoliły zniszczyć jej ogniem, zanim osiągnie pełnią rozkwitu. Rzekł tedy Manwe do Melkora:
- Nie weźmiesz sobie na wyłączną własność tego królestwa, bo ci się ono nie należy, skoro wielu innych trudziło się nad jego ukształtowaniem nie mniej od ciebie.
Rozgorzał spór i sprzymierzeni z Manwem Valarowie tym razem zmusili Melkora do odwrotu; wycofał się wówczas w inne strefy Świata, gdzie mógł robić, co zechciał, lecz żądza panowania nad Ardą nie wygasła w jego sercu.
Teraz Valarowie przyoblekli się w kształt i barwę, a ponieważ przyciągnęła ich na Świat miłość do mających się narodzić Dzieci Iluvatara, wybrali sobie postać na wzór i podobieństwo tych istot, które im Iluvatar objawił w wizji, lecz bardziej dostojną i wspanialszą. Postać ich kształtowało raczej to, co wiedzieli o świecie widzialnym, niż to, co wiedzieli o jego istocie. Poza tym nie jest im ona koniecznie potrzebna, używają jej tak jak my szat, a my przecież - nawet nadzy - nie tracimy nic z naszej istoty. Toteż Valarowie chadzają czasem nie przyodziani i wtedy nawet Eldarowie nie mogą ich wyraźnie widzieć, chociaż są przy nich blisko. Jeśli wszakże przybierają widomy kształt, to jedni męski, a inni żeński, bo taki podział istniał między nimi od początku i on to wyraził się w wyborze postaci, nie był to wszakże wybór dowolny, podobnie jak nikogo z nas sama szata nie czyni kobietą lub mężczyzną, chociaż obyczaj zwykle przeznacza każdej płci odmienne ubiory. Ale postacie, w które się przyoblekają Możni, nie zawsze przypominają królowe i królów Dzieci Iluvatara, bo Możni niekiedy okrywają się płaszczem własnych myśli objawiających się w grozie i majestacie.
Valarowie zgromadzili wokół siebie licznych sojuszników, duchy niższe lub prawie równe im dostojeństwem, i wszyscy razem pracowali nad uporządkowaniem Ziemi i poskromieniem zamętu. Wtedy Melkor ujrzał ich robotę i Valarów chodzących po Ziemi jako siły ucieleśnione, przyodziane w szaty Świata, piękne, jaśniejące chwałą i dobroczynne; i ujrzał, jak Ziemia przemienia się w ogród ku ich radości, bo uśmierzyli chaos. Zapałał tym gorętszą zawiścią i także przybrał widzialną postać, lecz ponurą i straszną; na podobieństwo gniewu i złości jątrzących jego serce. Zstąpił na Ardę z większą mocą i majestatem niż inni Valarowie, niby góra, co stopami nurza się w morzu, a głową sięga nad chmury, w pancerzu z lodu i wieńcu z dymu i ognia; oczy Melkora świeciły jak płomienie, które niszczą żarem i przeszywają morderczym chłodem.
Tak się zaczęła pierwsza bitwa Valarów z Melkorem o ład Świata. O tych burzliwych wydarzeniach elfy niewiele wiedzą. To, co tutaj zostało opisane, opowiedzieli im sami Valarowie, gdy w Valinorze rozmawiali z ludem Eldarów, Eldalie, i pouczali go. Valarowie wszakże niechętnie wspominali o wojnach toczonych jeszcze przed pojawieniem się na świecie elfów. Mówiono jednak w plemieniu Eldarów, że Valarowie opierając się Melkorowi dążyli wciąż do wprowadzenia ładu na Ziemi i przygotowania jej na przyjęcie Pierworodnych; budowali krainy, a Melkor je burzył; żłobili doliny, a Melkor je zasypywał, rzeźbili góry, a Melkor je obalał, drążyli wklęsłe dna mórz, a Melkor przelewał ich wody przez brzegi. Nic nie mogło spokojnie trwać ani rozwijać się, bo cokolwiek Valarowie zaczynali robić, Melkor unicestwiał albo psuł owoce ich pracy. Mimo to nie cały trud Valarów poszedł na marne, a chociaż żadne z dzieł nie urzeczywistniało w pełni ich woli i zamiarów, chociaż każda rzecz różniła się w kształtach i barwach od pierwotnego zamysłu, Ziemia z wolna została ukształtowana i umocniona. I tak wreszcie było przygotowane pomieszkanie dla Dzieci Iluvatara w Głębinach Czasu i pośród mnogości niezliczonych gwiazd."
|"Belair szyszka, loTR jest płytki jak brodzik w lesie, widzisz pytania po przecztaniu i obejzeniu trylogi nasuwały się same ... czy Gangalf był pedofilem? jezeli nie, to dlaczego film obfituje w sceny z podtekstami pedofilskimi?, dlaczego w postać szarego puśniej białego czarodzieja wciela sie gey Sir Ian McKlein? ... myślisz ze to tylko zbieg okoliczności? .. inne pytanie jakie "zioło" namiętnie smażyli w cybuchach swoich fajek : Bilbo, Gandalf, Frodro, Obieżyświat, Merry i Pippin? dlaczego w twierdzy Sarumana Białego w Isengardzie były najlepsze gatunki tego zioła? czyzby cała twoja wojna o pierścień była tylko skokiem na najlepszy towar na rynku? :D ... teraz juz wiesz blaczego bohaterowie tak bardzo wzbogacili sie przyjezdzając z wyprawy :) ...
I zauwaz ze tylko jeden z nich, ten który nie miał zadnego kontaku z Gandalfem Białynm znalazł sobie kobitke ... :)
Beliar szyszka, chcesz poznać tajemnice świata Tolkiena to proponuje przeczytać Sillimarilion :) ... zacytuje ci jego jeden mały fragmęt w którym wątek zgubisz po przeczytaniu dosłownie kilku znań :D "|
Moze najpierw wytrzeźwij bo jesteś nacpany do kwadratu, zresztą już mnie nic nie zdziwi twoje zachowanie. Takie głupoty gadasz.. napewno jesteś conajmniej nacpany. Z takimi to ja nie rozmawiam.
Tak! tak! Mam nawet dziwne wrażenie, że przy większości filmów, Ci cali poważni i znający się na filmach recenzaci doceniający tylko Palm Fiction za punkt honoru wyznaczają sobie zmieszać z błotek każdą produkcję, która nie jest tak ambitna, że nie da się jej w ogóle zrozumieć.
Co za głupota.
A ten fragment o Troi, że niby gniot ? W ogóle jakoś tego nie zrozumiałam.
No, ale to się okazało jakoś w środku filmu, więc nie to, żeby to było jasne od początku. Poza tym też jest kwestia przesłania. Ja osobiście nie przewidziałam tych wszystkich rzeczy, które przyszły mi do głowy na końcu filmu, czyli nie byłam świadoma ile zagadnień ten film porusza, dopóki się nie zakończył. I np. nie przewidziałam tego, że starszyzna będzie chciała dalej ukrywać prawdę i że da się tą dziewczynę tak wmanewrować z powrotem w tej iluzoryczny świat.