Dodałbym jeszcze od siebie fakt, że laska nawet nie zapytała go kim jest, skąd przyszedł etc. a przecież w tym świecie każde spotkanie człowieka z człowiekiem może się zakończyć walką etc.Raz widzimy dobrze zachowane miasteczko, w którym są apteki i sklepy z artykułami, a jedyną oznaką "apokalipsy" są rdzewiejące znaki, a za chwilę pokazują nam wieżowce obrośnięte roślinnością.Kompletny brak spójności.Rozwaliła mnie sceny gdy bohaterowie uciekali.... przez pole porośnięte owsem, a którym było widać ścieżki technologiczne.Serio?Prawie 100 lat od zagłady, ludzkość niemal wymarła, a pola są obsiane?Przez kogo?Na co maszynom owies?Dla mechanicznych koni?Takich absurdów jest co nie miara.Pominę "aktorstwo" głównego bohatera z grzeczności.

Ja się zastanawiałem, skąd te "legendy" ona czerpała. Gostek w wyżelowanych włosach jeszcze przejdzie, bo go stworzyli od nowa i był jeszcze "świeży", do tego nie ogarniał skąd się wziął i dlaczego. Ale znali jego lokalizację, więc mógł podążać za nim jakiś zamaskowany dron (a sami pewnie czerpali z niego tyle danych co telemetria w Win 10). W ogóle, po oglądaniu Pacific Rim 1 & 2, efekty niszczenia wieżowców w tych miastach były jakieś takie ... chujowe xD