To znaczy wiadomo o czym to było, ale nie rozumiem, kto wpadł na taki szalony pomysł, aby tak nieinteresującą historię chcieć w ogóle nakręcić. Prawie 2 godziny czuwania przy dziewczynce, która nie jadła - no genialne! Jakaś randomowa dziewczynka z jakiejś zabitej dechami wioski wpadła na pomysł, że nie będzie jadła i nagle zbiera się 5-osobowa specjalna komisja, która się będzie nad tym rozwodzić, ściągnęli pielęgniarkę i zakonnicę, aby tejże dziewczynce towarzyszyć i ją pilnować - co za strata czasu tych wszystkich bohaterów w filmie i przede wszystkim strata czasu dla widzów. Na dodatek się okazało, że matka dziewczynki po kryjomu ją karmiła dając jej zmielony pokarm... ustami, aby się nie zagłodziła!!! Hahahah :D Czyli świadomie matka i córka po prostu oszukiwały, więc co to za post i po co to wszystko? :D
Po co w ogóle była ściągana akurat ta pielęgniarka z innego kraju? Wątek jej zmarłego synka totalnie jako wypełniacz mający dać trochę więcej dramaturgii. Co to w ogóle był za jej romans z tym dziennikarzem? Ledwo co się poznali, ona go nie lubiła, traktowali się oschle, ledwo zamienili kilka słów, a już się pukają pod ścianą :D I już do końca ten niby związek był pozbawiony jakichkolwiek emocji. W tym filmie jest wszystko tak sztuczne, nienaturalne i absurdalne, że głowa mała. Tu nawet muzyka była od czapy i kompletnie nie pasowała.
Film nudny i senny, niesamowicie męczący - po 30tu minutach myślałem o wyłączeniu i szukaniu innego filmu na wieczór, ale jednak z ciekawości wytrwałem, bo byłem ciekaw, czy ten film to będzie taka wielka kupa aż do samego końca... była :D Ciekawe, ile musieli Florence Pugh zapłacić, aby w tym czymś zagrała, albo jakie miała ona motywacje.
Ocenę lekko podnoszę za zdjęcia na otwartych przestrzeniach, ładne widoki. Tyle.
No ale netflixowy pojazd po religijności zaściankowego ludu, więc trzeba się rozpływać, jakież to było głębokie :D