Każdy film ma jakieś zalety( które doceniam), ale także ma wady, które również staram się zauważać. Niestety "Ostatni władca Wiatru" jest filmem w którym przeważają prawie same wady, i to takie wady których bardzo trudno nie zauważyć. Żeby nie było żadnych wątpliwości oglądałam serial animowany od A do Z i uważam, iż jest znakomity. To kreskówka, która jest arcydziełem(!) i sama jestem jej wielką entuzjastką. Film natomiast jest wielką pomyłką. Dlaczego? Ponieważ przyzwoite efekty specjalne i genialna muzyka Howarda to zdecydowanie za mało by mnie zadowolić. Po pierwsze: marne aktorstwo, ze wszystkich aktorów moim zdaniem najlepszy był Dev Patel. Bardzo pasował do roli Zuko i zagrał po prostu świetnie. Noah Ringer, Nicola Peltz, Jackson Rathbone grają bardzo przeciętnie, zwłaszcza Noah Ringer, fajnie walczył ale, no cóż nad grą aktorską musi jeszcze chłopaczek duużo popracować:p. Po drugie. Scenariusz woła o pomstę do nieba. Jest tak chaotyczny, że gdybym nie znała serialu w ogóle nie wiedziała bym o co chodzi. Czasem zastanawiałam się czy Shyamalan rzeczywiście oglądał kreskówkę… a może jednak nie:D W niektórych momentach film był tak straszliwie nudny, że nawet grupka dzieci (max 9, 10 lat) które były na sali kinowej ziewały i często wychodziły podczas seansu. Mam nadzieje, że powstanie druga część i, że wyreżyseruje ją ktoś inny, ktokolwiek byle nie Shyamalan! O scenariuszu to już nawet nie wspomnę To przykre, bo tak naprawdę z całego filmu najatrakcyjniejsze były…napisy końcowe.