PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31675}

Ostatni brzeg

On the Beach
7,2 3 119
ocen
7,2 10 1 3119
6,7 11
ocen krytyków
Ostatni brzeg
powrót do forum filmu Ostatni brzeg

Zabawa filmowa 2011 i pół

użytkownik usunięty

Niniejszy temat jest miejscem przeznaczonym dla Uczestników "Zabawy filmowej 2011 i pół". Więcej informacji o Zabawie znajduje się tutaj: http://www.filmweb.pl/user/amerrozzo/blog/534255

Film "Ostatni brzeg" wygrał w kategorii "FILM POSTAPOKALIPTYCZNY". Uczestnicy Zabawy są zobowiązani do wystawienia w tym temacie opinii o swoich wrażeniach po seansie. Inni użytkownicy portalu Filmweb są tu mile widzianymi gośćmi.

Gdyby pojawiły się tu prowokacyjne wpisy, proszę Uczestników o ich całkowite zignorowanie. Odpowiadanie na prowokację będzie przeze mnie rozumiane jako złamanie Regulaminu.

Opinie zamieszczone w tym temacie zawierać mogą mnóstwo spoilerów!

ocenił(a) film na 7

Jak widzę przypada mi zaszczyt napisania pierwszej opinii przy tym filmie. Zacznę z grubej rury i od razu powiem, że film oceniłem na 7 i pozwolę to sobie pokrótce uzasadnić.
W zasadzie wszystko mogłoby się sprowadzić do stwierdzenia, że jest to DOBRY film. Aż tyle i tylko tyle, bo biorąc pod uwagę niesamowitą tematykę filmu, spodziewałem się jednak troszkę lepszej produkcji.
O czym film traktuje, wszyscy wiemy, niemniej jednak zostało to opowiedziane w mało przystępny i ciekawy sposób. Pierwsza połowa filmu zwyczajnie nuży, film trzeba oglądać w dużym skupieniu, aby móc dostrzec plusy, za jakie niewątpliwie należy uznać stronę techniczną filmu, jak i aktorstwo znakomitej większości ekipy.
Swoją drogą obecność w jednym filmie Gregory’ego Pecka („Zabić drozda”) i Anthony’ego Perkinsa to nie lada gratka, nieprawdaż?
Dla mnie „Ostatni brzeg” to wiele przeciwieństw: ogólny sposób prowadzenia akcji nie porywa, ale motyw z sygnałem pochodzącym ze Stanów i sposób, w jaki bohaterowie dochodzą do jego odkrycia, trzymał w prawdziwym napięciu; dramat rodziny Holmesa wydawał mi się bardzo wiarygodny i chwytający za serce, natomiast niemożliwość spełnienia się miłości pomiędzy Moirą i Dwightem w ogóle do mnie nie trafił, choć postaci granej przez Pecka nic nie można zarzucić.
Suma summarum cieszę się, że obejrzałem ten film, bo wiele o nim już słyszałem, poruszany temat chyba nigdy się nie zestarzeje. Słowem jest to kawałek dobrego kina.

użytkownik usunięty

Miał to być film postapokaliptyczny, ale główny wątek kręcił się wokół miłości Dwighta i Moiry, Petera i Mary oraz spełnianiu marzeń Juliana. Zagłada, promieniowanie i cały postnuklearyzm były jedynie pretekstem do pokazania kilku relacji międzyludzkich. Wizja nieuchronnej śmierci gdzieś tam się przewijała w wypowiedziach bohaterów filmu, ale niezbyt mnie to przekonywało. Pierwsza godzina trudna do zniesienia. Początkowe zainteresowanie dość szybko opadło i zacząłem spoglądać na zegarek. Jakaś impreza, gadki na plaży, smutne oczy - nie, nie, nie po to siadam przed ekranem, żeby takie bzdety oglądać.

Gdy wreszcie wyruszono okrętem podwodnym w stronę sygnału, cieszyłem się, że wreszcie akcja nabierze tempa. Niestety, wielkiej przygody tutaj nie uświadczyłem. Rejs trwał około 20 minut filmowych i akcja z powrotem przeniosła się do nudnej Australii.

Doceniam świetne kreacje aktorskie i parę ciekawych momentów, np. odkrycie źródła sygnału, wyścig samochodowy, posępne zakończenie i nawet niektóre sceny z Moirą i Dwightem. Sęk jednak w tym, że oczekiwałem zupełnie innego filmu. Z tematu można było wycisnąć o wiele więcej. Był potencjał, ale zmarnowano go film o relacjach międzyludzkich (nie potrafię znaleźć lepszego określenia). Tematyka postapokaliptyczna działa jak wabik, ale ślamazarne tempo akcji, brak fabularnych wolt oraz romantyczna otoczka potrafią znużyć widza. Powiem tak: można było sobie darować całą tę postapokalipsę, zamiast tego wymyślić, że amerykański okręt podwodny zepsuł się u wybrzeży Australii, naprawa miała potrwać cztery miesiące, okazało się, że jednak szybciej, i Dwight musiał wracać do swojej rodziny. Żałosna końcowa melodia i wyciskające łzy pożegnanie pozostałoby bez zmian.

Uważam, że twórcy filmu przekombinowali. Chcieli upiec dwie pieczenie na jednym różnie. Zrobić f. postnuklearny, wpleść w to wątki miłosne, dużo takich wątków i zainteresować tym widza. Ja tego nie kupuję. Nastawiłem się na dobrą przygodę, a dostałem nudny film.

użytkownik usunięty

Poza tym nie do końca kupuję to, jak ludzie reagowali na nadchodzącą zagładę. Żadnych zamieszek, wszyscy przestrzegali prawa, do końca wykonywali swoje zawodowe obowiązki. Ciężko mi w to uwierzyć. Bardziej wierzę nowszych filmom o podobnej tematyce, w których ludziom puszczają moralne hamulce, rośnie lawinowo liczba gwałtów i morderstw itd. "Ostatni brzeg" jest w każdym sensie filmem zanadto spokojnym. Może niski budżet nie pozwolił pokazać świata zdewastowanego? Bo San Francisco było opustoszałe, ale nie zniszczone. No nie wiem.

ocenił(a) film na 7

słuszne uwagi wygłaszasz, w zasadzie zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Niemniej jednak nie czułem się po seansie aż tak zawiedziony. Pecka mógłbym oglądać nawet w Modzie na sukces, także czas nie dłużył mi się tak strasznie podczas oglądania.
Dwie rzeczy mnie ciekawią: faktycznie dziwne jest to, jaki spokój panował na kilka dni przed zagładą, nie było przypadków, że ktoś chciał skorzystać z faktu, że nie dotknie go kara (bo czymże by było kilka dni więzienia bądź śmierć kilka dni wcześniej).

Ale z drugiej strony ma to jakieś swoje przesłanie, film kręcony był w epoce nieustannego lęku nuklearnego, dla mnie więc ten spokój ludzi był swego rodzaju metaforą i manifestem, ludzie żyjący w swoim pięknym i spokojnym świecie zostaną unicestwieni z powodu grupki osób, być może jednej, która zbyt pochopnie nacisnęła guzik. Nic nie da się zrobić, można się z tym tylko pogodzić i wykorzystać każdą sekundę życia.

ocenił(a) film na 7
tejon7

niewątpliwie inna był wydźwięk tego filmu w latach 60. Podobnie było z filmami o Wietnamie pod koniec lat 70. i na początku 80. Okoliczności w tym wypadku mają/miały na pewno duży wpływ na odbiór filmu.

Naprawdę dobry film. Zaskoczyło mnie to, że jest nacisk na ludzi, ich tragedie, uczucia, życie osobiste a nie na samą katastrofę, z początku mnie to zawiodło a potem uznałem to za spory plus. Postapokalipsa to tylko pretekst. Podobnie z początku byłem zawiedziony samą misją i jej rozwiązaniem, ale po zakończeniu filmu intencje twórców powoli do mnie dotarły a świetne zakończenie-ostrzeżenie zrobiło wrażenie.

Krytykowany przez niektórych spokój ludzi wydał mi się w miarę naturalny. Myślę, że większość z nich była już dawno pogodzona z losem, cieszyli się każdą cenną minutą. Pewnie współcześni Polacy by tak nie umieli, ale czuje się, że to inne czasy, inna mentalność, inni ludzie.

Wyczuwam podobieństwo do filmu "Stąd do wieczności" (co wypada potraktować jako minus): podobnie ukazane problemy żołnierzy i cywilów przed ważnym momentem: misja/bitwa, plejada wspaniałych aktorów w częściowo odpowiadających sobie rolach: Peck/Lancaster, Perkins/Clift, Astaire/Sinatra i ich kobiety.

Film może ciężko nazwać arcydziełem, ale zdecydowanie wart jest obejrzenia.

ocenił(a) film na 7

Zmarnowany potencjał, ale mimo wszystko ocena wysoka. Ciekawe ukazanie relacji, z tymże Gardner odstawała od reszty i jej postać nie podobała mi się. Było napięcie, kilka górnolotnych kwestii oraz "szczypta" niepotrzebnej ckliwości. Podobać się mogły też pojedyncze sceny, np ucieczka marynarza z okrętu. Amerykanie mają to do siebie, że lubią dodawać do filmów "amerykańskiego kiczu", który w tym przypadku (za dużo ckliwości, twórcy potraktowali to jak dla mnie zbyt poważnie; przede wszystkim wątek Pecka z Gardner niepotrzebny - w ogóle postać Gardner niepotrzebna, a Peck w porządku - można go było rozpracować w tym filmie bez kobiety) sprawia, że film staje się mniej przekonywujący. A szkoda.
Duży plus za napis z transparentu!

ocenił(a) film na 7
Lambro

Ha! Ten napis jako puenta był ciut zabójczy. Napiszę może tyle, że film zachęcił mnie do przeczytania książki. Dobrze się go oglądało. Trochę pompatyczny, ale w końcu skrojony na potrzeby zimnej wojny. Dzięki filmowi poznałam dziwaczną historię piosenki "Waltzing Matilda" i już nie wiem, w czyim wykonaniu lubię ją najbardziej. Aż się sama jej nauczę na pamięć. :] I jak w piosence "You'll never take me alive, said he. And his ghost may be heard as you pass by that billabong. You'll come a-Waltzing Matilda, with me." Żywcem ich nie wzięła apokalipsa, to fakt.

Macie jakiś dostęp do wersji do której są napisy ?

Lecho1523

Wyślę Ci na priv.

ocenił(a) film na 5

Miłość w czasach zarazy przerobiono tutaj na miłość w czasach apokalipsy. Jednak klimatu nadchodzącego Armageddonu jest tutaj tyle, co czystej wołowiny w hamburgerach z McDonalda. Przez pierwszą połowę ledwo przetrwałem, potem ożywiłem się, gdy okręt wypłynął na poszukiwanie źródła sygnału. Niestety szybko się to skończyło i znowu zaczęło się to kiepskie romansidło. Spodobała mi się nawet sama końcówka, ale to zdecydowanie za mało. Co tu dużo gadać: film nudny i nieciekawy; histeryczne ataki Mary były tak sztuczne i wymuszone, że aż komiczne. Muzyka dodała filmowi jeszcze więcej kiczu, zupełnie nie wiem za co ten Glob. Dałem piątkę tylko za Pecka, który jest chyba największym atutem Ostatniego brzegu.

ocenił(a) film na 7

Film, z kategorii postapokaliptycznej, tyle, że bardziej pasuje do niego określenie melodramat, a właściwie melodramat z apokalipsą w tle. I jest to bardzo ciekawe połączenie, choć spodziewałem się nieco więcej apokalipsy. Na szczęście dość szybko udało mi się przestawić na właściwy, jak sądzę, odbiór tego filmu. Bo to przede wszystkim opowieść o marzeniach i niemożliwości ich zrealizowania. Sama apokalipsa pełni tutaj, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, rolę symboliczną.
To kolejny film z zabawy, którego głównym atutem są świetne kreacje aktorskie. Kramerowi udało się zebrać znakomitą obsadę.
Ogólnie to jestem zadowolony z seansu, ale nie męczy mnie pytanie co by było, gdyby Kramer zdecydował się na większe eksponowanie wątku postapokaliptycznego. A przy okazji, gdyby byłą kategoria na najlepszą scenę, to tutaj mielibyśmy jednego z głównych faworytów.

7/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones