7,3 9,7 tys. ocen
7,3 10 1 9693
7,3 34 krytyków
Ostatni dzień lata
powrót do forum filmu Ostatni dzień lata

Ten film według mnie nie jest jakimś niesamowitym dziełem jako film, co innego gdyby to był spektakl teatralny, dlatego dziwi mnie zachwyt nad tym "klasykiem polskiego kina" oklepanego tematu. To że jest tani w realizacji to już zamysł i zamiar samego reżysera lub producenta (tak naprawdę o wartości filmu decyduje obsada), dlatego plenerem tego film (główną sceną) jest dzika plaża nad morzem, gdzie rozgrywa się akcja całego filmu. Ogólnie film przedstawia relacje (umizgi) dwóch nieznajomych osób, kobiety i mężczyzny. O samych bohaterach nic nie wiemy (dlatego też główni i jedyni bohaterowie filmu są wprost trywialnie nazwani "On" i "Ona"), poza tym że, Ona jest doświadczoną przez życie dojrzałą kobietą (nieszczęśliwie zakochała się w facecie, który w czasie wojny nie wrócił do czekającej w kraju ukochanej) pokrzywdzona miłością, a On jest młodym niedojrzałym energicznym mężczyzną, który nie jest jeszcze zorientowany i nie ustatkował swojego życia (szuka swojego przeznaczenia) oraz nie zaznał "miłości" po prostu inicjacji z kobietą cyt.: "Od teraz stałem się bogaty". Mimo, że te dwie osoby różnią się od siebie (według mnie osobowość i charakterystyka postaci przedstawiona w filmie jest strasznie biedna) oboje pragną miłości- jakie to oklepane. Co do czasu akcji to jest usypiająco wolny, co jest przemyślanym zagraniem reżysera, ponieważ właśnie plaża jest tym azylem spokoju i nostalgii oraz miejscem gdzie czas się zatrzymał. Obaj bohaterowie wpadli w tą pułapkę (niby dla obu czas płynie inaczej) lecz to kobieta oszukując się, że śpieszy na pociąg w ostatni dzień wakacji letnich lecz wyczekuje wieczność na miłość, a mężczyzna niby nie śpieszy się lecz robi wszystko by w końcu zdążyć na miłość (w jego przypadku, brzydko mówiąc by "zaliczyć"), dlatego lepiej by film się nazywał "Ostatnie lato miłości". Co do sekwencji filmu to poza bohaterami operator uchwytuje sceny przyrody tej "Piaskownicy uczuć"- nic specjalnego. Co do muzyki (tak jest tu muzyka!) to jest po prostu irytująca gra na flecie/fujarce przez aktora Adama Pawlikowskiego (bardzo cenię jego talent aktorski), który też grał muzykę do filmu Kanał. Co do tematyki to tak jak wspomniałem oklepana do bólu, raczej nie zaskakuje widza. Nie zdziwił bym się gdyby autor pobrał wzorce od innych sztuk czy filmów, które dotychczas zrobiono i były lepsze od tego filmu. Również szkoda, że film nie został bardziej rozbudowany, że tak powiem warstwowo, autor niestety nie wyczerpał wszystkich możliwości, które mógł wykorzystać. Fabuła nie powiem, że jest płytka, raczej mętna i słona jak Bałtyk, a filmów o tej tematyce to jest wiele jak morze wielkie i szerokie. Niestety ten film nie przykuł mojej uwagi (może dla tego że już wiele podobnych widziałem), lecz końcówka filmu może wzbudzać kontrowersje tego ostatniego lata zakochanych. Jednak najbardziej niedorzeczną rzeczą tego filmu są sceny z odrzutowcami (czyżby autor się znudził i nie miał czego kręcić), co psuje film tak jak króciutko pokazany statek. Szczerze mówiąc jako dzieło teatralne to odpowiednie miejsce (nawet aktorzy w tym filmie, zagrali dość teatralnie jak na film) jednak jako dzieło filmowe to nie ma siły przebicia i nie jest fenomenalnym filmem, bardziej akademickim niż światowym. Radzę spojrzeć na to trzeźwym okiem niż nazywać film bezmyślnie arcydziełem bo większość tak uważa albo "autorytety" tak powiedziały- dzisiaj ten film nie jest niezwykły lecz ma swój urok i jest dobrą przeszłością polskiego kina. Kto myśli inaczej ten konformista :)
pozdr