Gdyby nakręcili ten film z Olbrychskim w roku 1966, może by i wyszło. 1997 to już za późno na balety. Nie wyczuwam w nim szczególnej pasji do tańca w ogóle, nawet salonowego przytupywania, a po iluś latach zdecydowanie przeszedł do cięższej kategorii kalibrowej.
Jedna z "Opowieści weekendowych", czyli krótkich, godzinnych filmów przygotowanych
specjalnie dla telewizji, których akcja trwa nie dłużej niż dwa dni, czyli 1 weekend.
Ta część to historia słynnego baletmistrza, który musi zatańczyć z byłą żoną, z którą
nie kontaktował się od lat. Dosyć pogodna w końcowej wymowie...