W "śnie" na początku, który zwiastował katastrofę kolejki, widzimy, co sie działo - ten napalony chłopak wypuscił z ręki aparat fotograficzny, który okrecił się wokół torów, następnie zaś kolejka weń wjechała powodując uszkodzenie wóżka, co doprowadziło do katastrofy. Wszystko fajnie, tylko potem - już w prawdziwym świecie - ten chłopak wysiada razem z główną bohaterką :D
Oczywiście mozna powiedziec, że katastrofę spowodowało coś innego, jak dla mnie to jednak jedynie straszne niedopatrzenie scenarzystów...
sorry za to, że nie rzucam nazwiskami, ale nie mam do nich pamięci. No i sorry, jeżeli co tydzień jakiś koles z tym jakże nowatorskim odkryciem wwala się na forum myśląć, że zrobi wrażenie, a już kazdy o tym wie - nie mam czasu na przeczesanie forum :D
A film jak coś oceniam na 8/10m tak samo dwójkę. Jedynkę na 7/10, bo chodź pomysł najświeższy, to najgorzej zrealizowany.