Film miał zadatki na niezłe kino. Ciekawy i co ważne „życiowy” pomysł, dobra obsada, ale niestety wyszło jak zwykle w produkcjach made in TVN – słabizna. Tak naprawdę już po 30 min. cała dramaturgia, emocje pękły niczym bańka mydlana, a potem schemat: dramat – wybaczenie – idylla. Aktorzy zachowywali się jakby grali…za karę, sztucznie i nienaturalnie. Jedyny plus to muzyka i taniec. U mnie 3. na 10.