PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10026782}

Późna noc z diabłem

Late Night with the Devil
2023
6,7 7,5 tys. ocen
6,7 10 1 7481
6,8 23 krytyków
Późna noc z diabłem
powrót do forum filmu Późna noc z diabłem

W czasach gdy wydaje się, że horror ugrzązł na dobre w skostniałej formie bez polotu, gdy schemat goni schemat, w kinach leci kolejny raz jakieś jumpscare'owe gówienko, honor gatunku grozy znów ratuje Australia i co ciekawe także dokonują tego bracia... Jednak to nie bracia Philippou z prequelem zeszłorocznego "Mów do mnie!" ponownie wkraczają na scenę, a bracia Cairnes z horrorem "Late night with the Devil" pojawiają się w kadrze i dają nam film, który choć nie wywróci gatunkowego stolika, nie przestraszy tak jak mógłby, to jednak wnosi trochę powiewu świeżości w te skostniałe ramy tego, co nazywamy filmową fantastyką grozy.
Filmy z dreszczykiem z nurtu found footage już się nieco przejadły, paradokumenty także... Były nawet horrory w formie videocalla ("The Den", "Unfriended"), ale horroru w formie talk-show z lat 70. jeszcze nie widzieliśmy... Panie i Panowie, oto przed Wami "Late night with the Devil"!

Jack Delroy (w tej roli David Dastmalchian) to gospodarz wieczornego talk show na żywo "Nocne marki" (choć zgodnie z oryginalną translacją byłyby "sowy") produkowanego dla amerykańskiej stacji UBC (oczywista parodia ABC). Program przyciąga sporą widownię przed telewizory, ale nie jest tak dobry jak konkurencyjny "Wieczorny Show Johnny'ego Carsona", z którym audycja Jacka konkuruje. Niestety, mimo starań, oglądalność spada. Jack by podnieść ratingi i wskaźniki, na specjalny odcinek na Halloween przygotowuje temat okultyzmu. Zaprasza do studia medium Christou (Fayssal Bazzi), byłego magika wzorowanego mocno na postaci Jamesa Randi'ego - Carmichaela Haiga (Ian Bliss) a także parapsycholog June Ross (Laura Gordon) wraz ze swoją podopieczną Lily D'Abo (Ingrid Torlli), która jest rzekomo opętana przez demona... Ma nadzieję, że po raz pierwszy w telewizji i to na żywo, uda się pokazać demoniczne siły milionom Amerykanów przed telewizorami, a on sam zyska międzynarodową sławę i rozpoznawalność. Niestety pwoli wszystko wymyka się spod kontroli.

To tyle, jeśli chodzi o zarys fabularny. Film pod tym względem nie kuleje i całkiem sprawnie oddaje estetykę programów typu talkshow Ameryki lat 70. W tamtym czasie ponadto mieliśmy przecież wysyp wszelkiej maści szarlatanów także zapraszanych do programów w telewizji, a ci twierdzili, że np. posiadają parapsychologiczne moce, dzięki którym potrafią giąć łyżki (tu kłania się sprawa Uriego Gellera) i których to także demaskatorzy właśnie pokroju Randiego ujawniali publicznie.
Sam wątek demona na wizji jest również ciekawy i po części to, co tu napiszę, będzie można uznać za spoiler - film czerpie mocno z "Harry'ego Angela" jeśli chodzi o szkielet historii. Miesza także wątek tajnych stowarzyszeń w swojej konstrukcji. Poza tym oprócz materiału "z telewizji", film niekiedy pokazuje materiały "zza kulis", co w polączeniu z perspektywą widza daje nam niejako całościowy obraz sytuacji w studiu - nerwy prowadzącego i jego szefa, a także realizatorów i wreszcie samych uczestników dyskusji...

Podobają się mi generalnie te konstrukcje fabularne i nawiązania zarówno do postaci Jamesa Randiego czy audycji talkshow na żywo tamtej epoki. Niestety, pomimo takich superlatyw, nie mogę dać temu filmowi więcej, jak 6/10. A dlaczego????
Przede wszystkim ze względu na drewniane aktorstwo. David Dastmalchian znany z filmów MCU czy Diuny (choć bardziej z ich drugiego planu) o ile jako gospodarz show wypada całkiem wiarygodnie, o tyle za kulisami jest tak drewniany, jak Michael Guinn w nagrywkach kwestii głosowych Harry'ego w pierwszym "Silent Hillu" (wyszło to na jaw już jakiś czas temu). Bez silnej postaci pierwszoplanowej klimat niestety już na wstępie siada. Sytuację stara się ratować Ian Bliss, ale jeden aktor filmu nie pociągnie. Reszta obsady gra bardziej jak w kinie typowo robionym dla telewizji, a nie na salę kinową. Kolejny aspekt: CGI. A to jest takie sobie. Nie żebym jakoś mocno wybrzydzał, ale ten aspekt mógłby być lepszy. Jest tu co prawda więcej praktycznych efektów specjalnych niż tych komputerowych, ale te drugie jakościowo nieco biją po oczach swą niezbyt naturalną postacią, a dobre CGI to takie, którego nie widać... W punkcie kulminacyjnym efektów komputerowych spod znaku średniego wykonania jest po prostu za dużo. No i pomimo stylizacji materiału na lata 70-te, tych ostrych obrazów jest stanowczo zbyt wiele. Gdyby zdecydowano się bardziej na VHSowość materiału bez dodawania słabego filtru z tym efektem w post produkcji, wyszłoby to zdecydowanie lepiej. Obraz moim zdaniem pomimo proporcji ekranu 4:3, jest nadal zbyt ostry jak na standardy telewizji sprzed 50 lat już.

Ostatni element - zakończenie - w sumie się mi podobało. Jest ono dość pesymistyczne, ale w końcu Jack uzyskał to, o co tak naprawdę walczył...

Film jest spoko, aczkolwiek mało straszy, choć w dużej mierze to innowacyjność w postaci umiejscowienia akcji filmu daje tu odrobiny wiatru w żagle. Tak jak przed laty "Grave Encounters" pokazywał nam co nieco z rzemiosła łapiduchów od kuchni, tak ten film dodaje widzom odrobinę wiedzy na temat tego, jak działają programy z gatunku talkshow zza kulis. Must watch to to nie jest, ale jest, ale wypada nieźle.