I to nie tylko w scenie śmierci, ale i przy innych? Ten film był tak rozdzierający emocjonalnie, bo ukazywał tak koszmarnie intensywne i desperackie pragnienie bycia kochaną, zainteresowania ze strony drugiej osoby. Czy tylko mnie to dotknęło?
Nie tylko Ciebie. Ten film miotał mną po podłodze. Gdy się skończył, nie mogłam normalnie oddychać.
Ja musiałam po nim obejrzeć jakiś film, i to jakiś średni, mało poruszający film, by się ogarnąć, otrząsnąć z tego wszystkiego.
A tak w ogóle to widzę że mamy niesamowicie podobny gust :).
Wszelkie działania podjęte przez bohaterki są z góry skazane na porażkę, może dlatego ten film również mną tak wstrząsnął. I to dosłownie, trudno mi było wrócić do normalnego życia, po pierwszym seansie nie wydusiłam z siebie słowa, po kolejnych ledwo mogłam się uspokoić. Ale jednak jest w tej tragedii coś, co pozwala mi wciąż do niej wracać.
Chyba tylko "Łono" przeżywałam bardziej niż "Cracks".