Mimo, że szaleństwo było tu dużo mniej wyczuwalne niż w książce (i nic dziwnego, na wiele nie
można liczyć - książka daje dużo większe możliwości w tej kwestii), ale oddane na tyle, bym nie
była zawiedziona.
Genialny klimat, muzyka, zapachy unoszące się w powietrzu... A przede wszystkim możliwość
zagłębienia się w ludzką, skrzywioną psychikę. Daje do myślenia.
W pewnej chwili przy scenie na szafocie ukazane jest jak gdyby Grenouille chciał czuć to samo, co reszta ludzi. Miłość, jak sądzę? Wyobraża sobie siebie i swoją pierwszą ofiarę w zupełnie innych okolicznościach. Wydaje mi się, że była to trochę inna interpretacja, niż w książce. Grenouille zrezygnował z życia, ponieważ nikt nie potrafił go zrozumieć. Był geniuszem jedynym w swoim rodzaju. Zupełnie inaczej patrzył na świat, piękno miało dla niego inne znaczenie. Piękno, którego nikt inny oprócz niego nie mógł dostrzec.
Na początku chciałem napisać, że szaleństwo i skrzywiona psychika to nietrafione określenia. Jednak historia pokazuje, że geniusz bardzo często miesza się z szaleństwem. A psychika kogoś, kto żyje w swoim własnym świecie, widzi więcej niż inni, uznawana jest przez tych niewidzących za skrzywioną.
Żeby nie było nieporozumień - jako ja wcale nie popieram działań Grenouille'a za poprawne i słuszne. Ale kiedy próbuję się z nim utożsamić, wejść w jego skórę i spróbować wyobrazić sobie ten wewnętrzny świat, bardzo łatwo jest mi go zrozumieć. Tak sobie myślę, że każdy z nas chciałby mieć jakiś ogromny talentem, wyróżniający go od innych. Chciałby być w czymś perfekcyjny, niezastąpiony, widzieć i rozumieć więcej. Jednak już niewielu zdaje sobie sprawę z tego, jaką cenę trzeba by było za to zapłacić. I jaką cenę musieliby zapłacić inni.
Postać Grenuilla szczegółowo analizowalam 6 lat temu w swojej pracy maturalnej. Tak naprawde nie wiemy czy Grenuille byl od poczatku skazany na bycie złym czy też brak pozytywnych emocji ze strony innych uczynił go kimś takim. Niestety przychylam się raczej do tej pierwszej ewentualności. Od samego początku, juz jako dziecko Grenuille emanował czyms negatywnym. Narrator ksiazki który jak mozna akurat tu się domyślać jest osobą wszystko wiedzącą od poczatku pietnuje Grenuilla przypisujac mu cechy zwierzat symbolizujących zło. W książce nie ma ani jednej wzmianki o tym by Grenuille czuł cokolwiek pozytywnego, jakiekolwiek uczucia wyższe do jakiejkolwiek istoty żywej.To stawia trudne pytanie. Czy można urodzić się psychopatą? Mozna dlugo tu dyskutować ale sugeruje się że czasami potomstwo osób zdemoralizowanych nawet odcięte od zlego rodzica może przejawiac takie skłonności.
Wracajac do filmu.Czy ktos kto ma talent ale jest socjopata i pnie sie po trupach do celu zasługuje na podziw? Niewatpliwie nie. Główny bohater jest calkowicie negatywny dlatego scena w której zbliza się seksualnie do jednej ze swoich ofiar jest dla mnie pomyłką chyba ze mozna ja rozumiec jako całkowite, fizyczne przenikanie jej zapachem lub tak jak juz zauważono tęsknotą za mozliwoscią odczuwania tego czego nie znał.Możemy tez gdybać czy jego chec stworzenia najlepszego perfumu miala mu w końcu zapewnić uznanie i miłość ludzi ale przeciez sam ta miłośc odpoczątku odrzuca stawiając się ponad ludżmi a nawet ponad Bogiem. Prawda jest taka że od samego początku nie potrzebował uznania.
Myślę że film lepiej pokazałby Grenouilla gdyby aktor bie byl tak ' ładny' i emocjonalny w swojej grze. Dobrze sprawdzilby się ktoś młody o rysach twarzy Daniela Craiga (ostatnie Bondy). Tak właśnie powinien wygladać Grenuille- na dosyć prymitywną, wyniszczoną istotę o rysach braku okrzesania na twarzy.Beznamiętnej twarzy. Dobrym zabiegiem byłoby też uczynienie Grenuilla naratorem w filmie-tego własnie tu brakuje! Nie wiemy co myśli. Widz który nie zna książki (ja miałam przyjemność zapoznać się z nią na kilka lat przed powstaniem filmu, ba nawet wykorzystałam ją w pracy maturalnej 6 lat temu) moze zakładać że Grenuille ma uczucia- gra aktorska odtwórcy głownej roli jest bardzo dobra ale zbyt emocjonalna! Dopiero pod koniec narator mówi że Grenuille nigdy nikogo nie kochał, że mógł kochać tylko swiat zapachów. Skąd widz który nie zna książki może zrozumieć że fascynacja i emocje w oczach bohatera to milość TYLKO do zapachu a nie do kobiety.
Pominięto też wazny moim zdaniem wątek a mianowicie
Tak, w tej materii film niewątpliwie okazuje się być nieco ograniczony. Wątpię, by możliwe byłoby znalezienie aktora, któremu w takiej roli niczego nie można byłoby zarzucić. To, że Grenouille już u samego początku życia był "złem wcielonym" (zwyczajnie emanował pewnym rodzajem złej energii) jest jednym z ciekawszych aspektów jego osobowości (choć ciężko w jego przypadku mówić o "osobowości" w ogóle...).
Zazwyczaj ludzie źli, to ludzie, których ktoś zniszczył. Poza wszelkimi predyspozycjami, skłonnościami - według badań wrodzonymi i różnorako uwarunkowanymi - istnieją pewne impulsy, wydarzenia "budzące bestię". Zło Grenouilla jest o tyle nietypowe, ze wydaje się być rdzenne, niczym niepowodowane. Zło, które po prostu jest. I on sam, wyposażony w nie.
Zazwyczaj, gdy mamy do czynienia ze złymi ludźmi wokół nas, można ich jakoś usprawiedliwić lub chociaż wytłumaczyć. Osobiście pragnę wierzyć, że nie ma ludzi z gruntu złych. Nasz bohater jest więc moją małą zagwozdką, która na długo przykuła mnie do dzieła książkowego.
Jego rodzaj zła jest tym niebezpieczniejszy, że skoro nie ma początku, także i koniec nie wydaje się istnieć. I rzeczywiście, książka pokazuje, że zło pozostaje złem.
Stąd też, w momencie, gdy film pokazuje jakieś wahanie, odstępstwo od zła, zdecydowanie traci w moich oczach. Myślę, że Süskind nie to miał na myśli.