Film nie jest zły jak na remake, ale szczerze powiedziawszy brak mu indywidualności. Trochę
wzięto z "Ja, robot", trochę z "Raportu Mniejszości", trochę z "Deus Exa" etc. To w połączeniu z
ckliwą fabułą, głupotami w scenariuszu i drewnianym aktorstwem (Colin - patrzcie, mam jedną
minę - Farell, Kate - "Shit, shit" - Beckinsale) nie nastraja zbyt pozytywnie. Owszem odgrzewanym
gulaszem też się człowiek naje i może będzie on nawet smaczny, ale świeża potrawa zawsze jest
lepsza.