Smety, poscig, smety, poscig, smety, poscig ... walka koncowa. Film bez scenariusza. Jest tak prostolinijny ze az boli, zadnego ponownego obudzenia sie bohatera nic, smety, poscig. Plus za calkiem fajny pomysl na cyberpunkowy swiat.
Bardzo zle zaczyna byc gdzies tak od polowy filmu. Nie bede pisal tu sceny, ale mozna ja skojarzyc ze slynna scena z okoniami morskimi z laserami z autina powersa.