Wersja ze Schwarzenegerem to perełka, ten to usypiający gniot.
Naprawdę rzadko daję tak niskie oceny, i nawet chwilę się wahałem czy nie dać jednak wyższej (bo generalnie nie lubię wystawiać niskich ocen), ale zdałem sobie sprawę, że poza Jessicą Biel, Kate Beckinsale i Billym Nighy ten film nie miał absolutnie nic - a na dodatek przysporzył mi migreny.
4/10.
oh yes. 2 h zmarnowane, bo poza nieprawdopodobnymi scenami poscigu i ładną Kate w filmie nie ma nic wiecej ciekawego. kino dosc monotonne i blazenskie.
Nie jest gniotem. Nie znacie określenia słabszy? Coś lepszego od gniota? Pod jednym względem wersja z 2012 jest lepsza od tej z 1990. Pomysł na przyszłość. Wiem, że zaraz powiecie, iż kiedyś nie było takich efektów specjalnych czy mało mieli pieniędzy na film. Chodzi mi o otoczenie. W wersji z 1990 mamy z przyszłości samochody (a właściwie pojazdy "opancerzone") i statki kosmiczne. Efekty poziomem z lat 70tych. Czułem jakbym oglądał Star Trek'a. A warto potwierdzić, że efektami specjalnymi 1990 daleko odbiega od Terminatora 2, który wyszedł rok później. Jedyne efekt specjalny na plus to rozsuwana głowa i hologramy. Zaś wersję z 2012 ciężko mi zrozumieć i wczuć się w sytuacje transportu przez jądro. Za bardzo nie da się wybudować tunelu w płynnej substancji. Raczej powinni zastosować coś na wzór teleportu albo pocisku przebijającego się przez warstwy. Chodzi mi o świat, domy, pojazdy, windy, obrazy itp. Dlatego wersji z 1990 dałem 7, a 2012 6. Mam nadzieje, że nie oceniacie nowszej wersji negatywnie przez porzucenie Curuś :P
Nie, oceniamy nową wersję negatywnie, bo jest po prostu kupą :D.
Co do pomysłu na przyszłość - faktycznie, ta strona filmu jak najbardziej się broni i wygląda przekonywająco. Co więcej, "spadek" jest całkiem sensowny, tylko wydaje mi się, że na Ziemi zabrakłoby surowców, aby coś takiego wybudować - bo tunel w płynnej substancji to nic wielkiego, buduje się taki jak rurę, po prostu, z gotowych elementów.
Jeżeli nowa wersja jest kupą, to starsza wersja musi być szczynami, część scen jest podobna. I to nie tylko dlatego, że jedni ściągali od innych tylko, że oba były oparte na tej samej książce.
Z tego co pamiętam to kolejka leciała przez jądro. Kiedy je mijała, to odwracała się grawitacja. Choć budowa Ziemi jest słabo poznana przypuszcza się, że jądro zewnętrze i górny płaszcz są na 100% płynne. Uczeni spierają się o dolny płaszcz i strefę D. Już wiesz o który fragment płynny mi chodziło.
Nie zgodzę się. Obie wersje są naprawdę udane. Każda jest wyznacznikiem czasów, w których powstała. Czemu zaraz zapieniać się co jest lepsze czy gorsze?
Filmy te dzieli 22 lata,a w filmowym świecie to bardzo dużo.Też uważam że obie wersje są udane i każda jest wyznacznikiem swoich czasów i faktycznie nie można ich stawiać obok siebie.Dzisiejszy świat pędzi szybciej niż ten sprzed 20 lat,ludzie żyją szybciej,szybciej umierają.Nowa wersja total recal to taka lśniąca,wybuchowa i kolorowa gwiazda,która żyje bardzo intensywnie,ale szybko gaśnie.Gdy gaśnie pozostaje pustka i nikt o niej nie pamięta.Oryginalna wersja Total recal była gwiazdą ktora żyła o wiele dłużej,nie była taka kolorowa i wybuchowa,ale zostawiła po sobie w umysłach widzów trwałe ślady,dzieki którym stała się być może nieśmiertelna.Coś w tym jest że te stare filmy żyją w naszych umysłach bardzo długo,często do końca życia i są dla nas inspiracją,wzorem,tęsknotą i dążeniem do bycia lepszym,a nowe filmy stają się coraz częściej tylko wspaniałą,ale pustą rozrywką.
Ciężko uwierzyć, że ludzi umierają szybciej. Jeżeli to mniejsza część (głównie narkomani i nosiciele chorób). Statystycznie żyjemy dłużej ;)
Stare filmy żyją w nas, bo przypominają nam dzieciństwo. Wtedy efekty nie były jak teraz. Jak pokażesz dzieciakowi co widział Avatara, Matrixa czy jakieś fantazy typu "Władca..." to wyśmieje starszą wersję. Dlatego, że nie widział ewolucji efektów ;)