Działo się sporo: dużo strzelania, dużo biegania, dużo wybuchów. Efekty bardzo przyzwoite ale to już standard przy takich filmach. Oba filmy ("oryginał" i ten z 2012r.) dość odległe od pierwowzoru literackiego (remake nieco, powtarzam: nieco, bliżej). Nieźle się ogląda w piątkowy wieczór ale... to wszystko. Zniknęło całe napięcie, cała tajemnica tak istotna u Dicka "co, do diabła, jest naprawdę, a co jest imaginacją?" I nie ma znaczenia, że to powtórka, w pierwszym filmie też wiadomo było z grubsza o co chodzi (jak ktoś czytał opowiadanie) ale Verhoeven zrobił to z większą finezją. Tutaj dylematy bohatera płaskie, nieprzekonujące, drewniane aktorstwo. Sam konflikt wydumany, motywacja Quaida mało wiarygodna. Najbardziej mi żal tej niepewności, tego zagubienia i miotania się głównego bohatera, który do końca nie jest pewien czy aby nie siedzi w fotelu w Recall/Rekall a wszystko co wokół niego to wszczepiony scenariusz... Tutaj tego nie ma...
Ot, kolejna rąbanka, taka guma do żucia dla oczu. Ani gniot, ani wybitny, taki sobie średniak, w sam raz na zimny wieczór. I tylko na raz.