No cóż, czytając co poniektóre komentarze smutno się robi... widać, że przesiąknięci amerykańskimi komediami widzowie nie zrozumieli o czym jest film. Nie mogli zrozumieć, nie potrafili, nie dali rady, nie wiem... Może promowanie, a wręcz wmawianie nam, że życie to wieczna zabawa, kult młodości i omijanie problemów powodują, że zetknięcie się z takim filmem przeraża, jest tak trudne, że nie do ogarnięcia rozumem i uczuciami... może... nie wiem...
Wiem natomiast, że film jest świetny, pokazuje rozterki ludzi, którzy zmagają się w swoim życiu z poważnymi egzystencjalnymi problemami. Oczywiście, że jest przerysowany, taki ma być, w tym jego urok, bo inaczej pokazanie zmagania się z codziennością, w której jest niepełnosprawność byłoby nie do zniesienia. Po za tym film świetnie pokazuje, że to co dzieje się z nami w dzieciństwie rezonuje na całe nasze dorosłe życie, czy tego chcemy, czy nie.