Przede wszystkim mialem wrazenie, ze juz cos takiego widzialem. Dziesiec razy, sto razy, tysiac razy. Z tym, ze w lepszym wydaniu. Tutaj scenariusz to po prostu rzecz nieudana. Intryga grubymi nicmi szyta. Wszystko takie strasznie plyciutkie i plastikowe, jak koncowa pioseneczka z gatunku umta umta. Wtornosc porazala.
Na plus jakosc techniczna, montaz, niezawodny Oldman. Glowny bohater niestety plastikowy jak disco polo.
Coz, za dwa, trzy lata ledwo bede ten film pamietal. Zniknie w tlumie.