Swietny przykład kina klasy b, które przy niewielkim budżecie,z pretensjonalnego scenariusza potrafiło wydobyć to coś. Erotyki niewiele, horror to też niby żaden, trochę surrealizmu, dużo jazzu i kiepskiej jakości taśma filmowa, a i tak to lśni. Przypomina mi się książka ZŁY Lepoplda Tyrmanda, która właściwie też przez długie lata kojarzyła mi się z czystą sztampą, po latach zaczęła nabierać dla mnie nowego znaczenia.
nie wiem jak coś takiego może się podobać.
podnieca mnie Krew dla Draculi,tanie horrorki z lat 80-tych,underground Warhola,nawet na scenach porno z Kaliguli się nie krzywiłem ale to już przesada. chyba najgorszy pomysł na scenariusz,tandetne wykonanie które wogóle nie zastępuje braków w grze aktorów czy muzyce....ochydne sceny zabójstw,seksu,rzygać się chce. i jezus który to nakręcił śmie nazywac się reżyserem. Ciekawsze horrory dzieją się u mnie na dzielnicy o 24.
ps.jeśli jakimś cudem to przeczytasz,to daj mi jakiś klucz do tego filmu i pod jakim względem mam to oglądać. bo do seansu zasiadałem pozytywnie....
Jak to mówią, jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki... Fantasmagoryczne, koszmaro-senne kino Franco (piszę o jego najlepszych chwilach, nie o porno komediach z lat 80-tych...) nie jest przeznaczone dla każdego, nie każdy lubi jego narrację, rytm filmu itp.
Szczególniej cierpią na jego filmach zwolennicy hollywoodzkiego soc-realizmu filmowego - ale jak się okazuje, nawet koneserzy euro trashu spod znaku Blood For Dracula potraią nie skumać czaczy.
To jest, szczerze, tak, jak Ci się "Wenus w futrze" nie spodobała, to żaden klucz nic tu nie pomoże - daj mi klucz to uznawania Julii Roberts za piekną (wmawiali mi to caymi latami krytycy filmowi...). no nie trawię i tyle.
Jeśli miałbym napisac, jak odebrałem "Wenus" to wprost napiszę, że po seansie nieco stracił w moich oczach Lynch, i jego cudowne oniryczne horroy spod znzaku "Lost Highway" czy "Mulholland Drive". Niegdyś uważałem, ze to jego patent filmowy - ymczasem Jesus Franco oniryczne kino realizował już w latach 60tych - a najwybitniejszym tego przykładem jest własnie "Wenus W Futrze"
Piszesz - oHydne (ups...przez Ch się inne słowo pisze...) sceny zabójstw - no, co kto lubi - w ocenie wielu fanów sceny smierci Dennisa Price Margaret Lee i Klausa Kinskiego urzekają swą nierealną urodą - naprawdę różne są gusta ludzi - żeby akurat "Wenus W Futrze" nazwać ohydną...
Maria Rohm w tytułowej roli jest olsniewająca, zarówno urodą jak i talentem aktorskim - trójka jej katów też wypada znakomicie - nieco słabiej James Darren i Barbara McNair, ale zupełnbie nie przeszkadzają w całościowym zachwytem nad filmem.
Dla mnie skończone arcydzieło, jeden z NAJLEPSZYCH filmów, jakie w zyciu widziałem (a widziałem ich tysiące...)
Racja, zgadzam się. Piękny film, i mimo że widać mały budżet to jest wybitny, i właśnie dlatego 10. A co by było gdyby mieli większe środki i możliwości na realizację ?