jestem 100% ateista, nie wierze w boga, biblia to dla mnie ksiazka z bajkami, wierze ze kazdy bog i kazda religia zostala wymyslona i stworzona przez ludzi, skad sie wzial swiat po prostu nie wiem, a poki nie ma na cos dowodow nie zamierzam nic przyjmowac na jedna z wiar (roznych religii i roznych teorii na ten temat jest sporo)
ale uwazam ze trzeba byc dobrym czlowiekiem, dlatego zawsze pomagam ludziom, w wolnym czasie dzialam jako wolontariusz, nigdy nie zlamalem prawa, a zgodnie z tym co jest w przykazaniach zyje z czystej przyzwoitosci, a nie dlatego ze sie obawiam kary, lub licze na nagrody
z kolei moj sasiad twierdzi ze jest wierzacy i bardzo kocha boga, dlatego co niedziela chodzi do kosciola, a wieczorem odmawia jakies wyuczone na pamiec modlitwy, i to w zasadzie wszystko z jego strony, jest wiernym kibicem, wiec wolny czas spedza pijac piwko i ogladajac sport w TV
zalozmy teraz ze to wy katolicy macie racje - bog istnieje i nas osądzi - jak myslicie, kto z nas dwoch ma wieksze szanse zeby pojsc do nieba?
Nic nie wiesz o wierze w takim razie Sam jesteś ignorantem,powtarzającym utarte frazesy
Pewnie że nic nie wiem. Co z tego, że byłem kiedyś wierzący, do dziś chodzę na spotkania biblijne, oraz na różnego rodzaju spotkania młodzieżowe organizowane przez wiele wspólnot religijnych. Chodzę na spotkania biblijne do katolików i adwentystów, odwiedzam świadków jehowy, miecz ducha, czy też prawosławnych. Czasem chodzę też na nabożeństwa konkretnych denominacji, a tych u mnie mieście jest prawie 10.
Ale dla takich jełopów jak Ty każdy kto ma negatywne zdanie o religii, to już ignorant i ktoś, kto NA PEWNO się na religii nie zna, nie czytał ksiąg wyznaniowych, nie czytał postanowień papieży itp.
Co? Wiara podstaw nie potrzebuje? To dlaczego myślisz, że Biblia na każdej stronie powtarza słowo "prawda"? Podstawą wszystkiego jest uważanie czegoś za "prawdziwe". Jeśli przykładowo wierzysz w "słowo Boże", to dlatego, ze uważasz to "słowo Boże" za słowo naprawdę istniejacego boga - a nie za urojenie człowieka starożytnego. I o to tu chodzi: wierzący próbują nowożytnemu człowiekowi wmówić i narzucić starożytny absurd pod płaszczykiem "prawdy". Jednak dzięki nauce człowiek współcześnie może wiedzieć, że Biblia właśnie NIE głosi prawdę, tylko same bzdury. O ile w średniowieczu jeszcze można było ludziom wybaczyć ich niewiedzę (religijni przywódcy bardzo dbali o granice wiedzy), o tyle wspólcześnie narzucanie ludziom wiary w boga jest według mnie przestępstwem. Każdy, to popatrzy na ten świat bez zaślepienia musi widzieć, że wiara monoteistyczna to kompletny absurd. Jeśli tego nie widzi kończy jak Ty, czyli jako złośliwy ignorant z twarzą Cejrowskiego.
Nie mam osobiście nic do ludzi wierzących, gdyż każdy mam prawo do swoich iluzji. Znam nawet wiele dobrych i mądrych ludzi wierzących (do momentu, kiedy zaczynają mówić o bogu). Ale niech nie narzucają swoje iluzje innym. Tylko tyle.
Przecież jest demokracja i nikt nikomu nie wciska wiary na siłę.
Z tymi podstawami to chodziło mi tylko i wyłącznie o wiarę metafizyczną - religijną, dotyczącą sensu życia. Nawet wiara w istnienie kosmitów nie potrzebuje podstaw. Wierzysz bo to ci pasuje do twojej wizji świata i tyle.
Ha, mam Cię;) Sam przyznajesz, że wierzysz, bo "pasuje" Ci to do "twojej wizji świata". Wiara nadaje Twojemu życiu "sens". Zastanów się: tylko dlatego, że coś Ci "pasuje" albo że coś nadaje twojemu życiu "sens" nie czyni to coś jeszcze "prawdziwym". W pewnym sensie sam przyznajesz się do swojej niewiary, gdy podchodzisz do samej kwestii wiary w ten właśnie sposób. Albowiem wskazujesz, że ludzie "potrzebują" Boga (lub kosmitów, aby zostać przy Twoim przykładzie), aby ich życie miało sens, aby czyli jakąś "podstawą". Ale to przecież już dawno wie każdy ateista. I właśnie dlatego ateista jest i pozostaje ateistą: Bóg jest wytworem ludzkich pragnień. A co za tym idzie: jeśli zmienisz swoje pragnienia, Bóg okaże się nawet dla Ciebie tym, czym zawsze był - iluzją. Proste jak linijka! Pozdrawiam i życzę powodzenia w opuszczeniu mściwego Boga.
Źle mnie zrozumiałeś. Nie twierdzę, że wiara jest myśleniem życzeniowym tylko że pasuje do wizji świata. Po prostu jakaś idea do Ciebie przemawia, wydaje Ci się prawdopodobna. Ja wierzę w kosmitów ale ich istnienie jest dla mojego życia kompletnie obojętne, więc tak naprawdę nie mam "powodu" by w nich wierzyć. Podobnie jest z Bogiem - wierzę bo to wydaje mi się prawdopodobne.
O, dam Ci przykład.
Wierzę w piekło, chociaż wolałbym żeby nie istniało, wtedy miałbym pewność zbawienia.
Szczerze mówiąc brakuje mi już sił i motywacji, aby dalej dyskutować na takie (wybacz proszę) infantylne tematy jako niebo i piekło. Nie wiem po co się w ogóle w to wkręciłem. Po prostu ręcę opadają, gdy się jest świadkiem tego, że ludzie po prostu nie chcą się wyzwolić ze swoich lęków. Do konserwatywnych katolików nie dociera, że ślepa wiara jest tylko i wyłącznie karmiona lękami. Moga one zostac wsczepione w człowieka drogą wychowania albo można je też nabyć, gdyz wynikają z pewnych niepweności życiowych. Wątpię jednak, czy taka wiara wynikająca ze wyuczonego lub nabytego lęku przed rzeczywistością może uchodzić w oczach jakiegokolwiek boga za wartościową. (Najgorsze chyba jest to, że dużo katolików słowa Jezusa odnośnie dziecka interpretuje jako przyzwolenie na wyłączenie myślenie)
A co do demokracji (Twój argument w przedostatnim poście): gdyby kościół katolicki dalej rządził jak w średniowieczu (czego jak przypuszczam jesteś zwolennikiem), to nie byłoby żadnej demokracji. Takich jak mnie, którzy przynajmniej próbują myśleć, by palono. A ślepą wiare by nadal nagradzano. To dzięki względnej słabości politycznej współczesnego kościoła, dzieki obaleniu władzy kościoła, tacy jak ja mogą na swój sposób żyć.
Także dajmy sobie lepiej spokój dalszymi dyskusjami. No bo i tak się nie dogadamy. Może zamiast "Momopyszczek" powinienem zwać się: "Na_pewno_potępiony";) Pozdrawiam:)
A dla ciebie ateizm jest bardzo wygodny.Twoje argumenty to wyświechtane ,ignoranckie banały Jeśli chcesz wiedziec to palono na stosie jeszcze grubo po sredniowieczu,ty ignorancie uprzedzony do chrześcijan wychowany na wojewodzkim itp pseudointelektualistach Bycie ateistą- to dopiero pójście na łatwiznę
Dlaczego warto wierzyć-ostatnio udowodniono,że osoby wierzące,ktore zachorują o wiele czesciej i szybciej wracają do zdrowia niż ateiści ;p Masz mierne pojecie o katolikach ,kojarzą ci się pewnie tylko z tzw moherami Jest wiele osób,ktore dzięki wierze w Boga są szczęśliwe i ktore dzięki niemu odnalazly sens życia, dzięki wierze mają zasady moralne i ich przestrzegaja Nie wszyscy to zakłamani dewoci,jak wiele ignorantów myśli Może wiara to opium dla mas,ale lepsze to,niż puste,bezmyślne życie skupione na sprawach materialnych
Ateizm wygodny? No nie wiem:) Spróbuję odpowiedzić na Twoje zarzuty w kilku punktach (sorry za formalizm).
Po pierwsze: religia to (moim zdaniem) iluzja. Iluzja nie musi być koniecznie nieprawdziwa (Freud)! Jest ona jedynie czymś w rodzaju myślenia życzeniowego. Prawdopodobieństwo, że treści chrześcijańskie są prawdziwe jest raczej znikome (Kierkergaard, oddany chrześcijanin!). Ale wykluczyć istnienie Boga oczywiście nie można. Jednak wiara w Niego czyni Twoje życie zrozumiałe i tym samym "wygodne". Dobrze dla Ciebie. Dla mnie "nie-wiara" jest wygodna. Dlaczego to miałoby być takie złe? Tylko Tobie i Twoim współwyznawcom ma być wygodnie?
Po drugie: nie wątpię, że dzięki wierzę Twoje życie nabiera sens. Ale to nie znaczy, że ten sens odnosi się do jakiejś obiektywnej "prawdy". Tak samo ludzie pierwotni wierzyli (lub w niektówrych części świata nadal wierzą w jakiegoś "węża-demona". Wierzysz w "węża-demona"? Wątpię... ktoś, kto szczerze wierzy w jednego Boga jest bliski filozofii platońskiej i tym samym za mądry, aby wierzyć w bajki. Ale może zatem Biblia to nie bajka, tylko... baśń? Baśn nadająca Twojemu życiu sens - ale jednak baśn? (To tylko pytanie, NIE stwierdzenie!)
Po trzecie: moje argumenty nie kierowały się do Ciebie, gdyż prawdopodobnie jesteś mądrym człowiekiem, który wybrał sobie taką a nie inną droge życiową. I dobrze. Moją niechęć skierowalem raczej do takich bezmózgowców, których wiara odpowiada oraz wynika z niewiedzy i ignorancji. Moje pytanie do Ciebie: Czy Ciebie jako światłej katoliczce nie irytuje fakt, że kilka głuptasiów w Twojej wspólnocie niszczy powagę wiary monoteistycznej?
Cieszę się, gdy mam kontakt z katolikiem, który godzi wiarę z myśleniem. Niestety wiele Twoich współwyznawców na tym forum tego nie potrafi... o czym świadczą wiele komentarzy.
Aha, jeszcze jedno: nie jestem "pseudointelektualistą"! W ogóle nie jestem żadnym intelektualistą. Po prostu nie wierzę w Boga. Tylko (albo "aż") tyle. A Pasja to mimo wszystko świetny film. Dałem mu 8/10;) Pozdrawiam.
znam kilku ateistów-są nimi dla własnej wygody, żeby czuć się bezkarnymi,są pozbawieni zasad moralnych,szacunku do innych ,są puści i powierzchowni
To to nie są ateiści. To o czym mówisz teraz to apateizm, lub jak kto woli indyferentyzm religijny. Radzę się dokształcić, zanim zaczniesz następnym razem używać terminów bez rozeznania.
Ja znam kilku księży z mojego miasta, co jeżdżą sobie zarąbistymi wózkami, są księżmi dla własnej wygody, by mieć kasę i ubezpieczenia zapłacone przez państwo. Jeden też znajomy mojej dziewczyny opuścił seminarium widząc co tam się dzieje. Odszedł na trzecim, czy na czwartym roku.
Poza tym powiedzieć "znam kilku ateistów, którzy są pozbawieni zasad moralnych..." to tak jak powiedzieć "znam kilku wegetarian pozbawionych moralności", lub "znam kilku rowerzystów, którzy nie mają w sobie krzty moralności". Dlaczego? Ponieważ ani wegetarianizm, ani uprawianie sportu, ani ateizm NIE MAJĄ odgórnie narzuconej moralności. Wy ją macie narzuconą przez waszego wyimaginowanego boga. Ateiści nie mają niczego narzuconego, więc muszą sami sobie ją wyrobić. Nie każdy przy okazji musi mieć taką moralność jak Ty. Jeśli nie mają do innych szacunku, nie mają zasad takich jak Ty, są powierzchowni, to niech tacy będą. To ich osobisty wybór.
Skrzywdził nie tylko mnie. Na przestrzeni lat skrzywdził i uśmiercił wielu ludzi. Poza tym religia to gwałt na racjonalności, oraz policzek dla nauki. Nie dziwota zatem, że religijne brednie nie daje się ludziom dorosłym, tylko robi papkę z mózgu od malutkiego, aby te debilizmy się wgryzły w człowieka niezwykle głęboko...
Mam w domu książkę, wywiad-rzeka z egzorcystą, który opisuje różne sytuacje podczas opętań. Np. opętany dzieciak rzucał dorosłymi facetami, którzy nie mogli mu dać rady. Albo opętana kobieta opowiadała szczegółowo grzechy nieznanych sobie osób, szczegóły z ich życia, etc. Poza tym dużo jest znanych sytuacji, w których w ludziach budzi się dar języków - facet w tłumie zaczął śpiewać staroangielskie pieśni, chociaż ang. nie znał.
Polecam zapoznać się z dokonaniami epigenetyki (niestety, źródła po angielsku wszystkie ważniejsze) na temat dziedziczenia pamięci, wspomnień, lub zdolności po naszych bliskich. Dziedzina póki co raczkuje, ale dajmy jej jeszcze kilkanaście lat i zobaczymy do czego dojdzie. W Polsce na jej temat wyszła tylko jedna książka, jak będę przechodzić obok Empiku to wtopne i Ci spisze tytuł i podam.
Dar języków ponadto został już dawno obalony. Ludzie ci mówią w nieistniejących językach, a nie w językach starodawnych, czy w nowym wydaniu. Jeśli chodzi o opętania, to niech wpierw wprowadzą tam naukowców z aparaturą, a dopiero później gadają pierdoły o jakiś szatankach.
Ciekawa teza. Słyszałem o tym dziedziczeniu wspomnień. A co z nadludzką siłą osób opętanych? Wiele razy natknąłem się na podobne sytuacje, niezależne od siebie. Kobieta kiedyś łamała w rękach drzewa.
Najpierw niech wpuszczą na egzorcyzmy naukowców, którzy to nagrają, udostępnią nagranie, to wtedy Ci odpowiem. Póki co nie ma żadnych dowodów na to, że takie coś w ogóle ma miejsce. Jedyne co stwierdzono, to fakt, że osoby "opętane" są najczęściej chore psychicznie, oraz są bardzo zniszczone fizycznie.
Tylko tyle udało się nauce dowiedzieć.
Jeśli masz takie wątpliwości to polecam książkę - "Trafiona przez piorun Stałam u progu nieba i piekła" Glorii Polo Tam jest wszystko wyjaśnione;)
kto pójdzie do... nazwijmy to "niebem"... nie mam pojęcia, ale tak samo jak są ateiści, których jest mi naprawdę żal patrząć na jakość ich komentarzy i argumentów, a jednocześnie są ateiści z którymi się przyjaźnię oraz tacy którzy budzą mój niezmierny szacunek, to takie samo rozróżnienie tyczy się katolików. Dając ten przykład zwyczajnie generalizujesz. W ogóle dzielenie ludzi na katolików i ateistów uważam za bez sensu, bo chociaż artystycznie jestem formistką to w kwestiach społecznych uważam, że liczy się treść nie forma. tyle.
Przypowieść o dwóch synach
Jak sądzicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Powiedział do pierwszego: "Synu, idź i popracuj dzisiaj w winnicy". On jednak odparł: "Nie chcę!". Później jednak odczuł żal i poszedł. Następnie zwrócił sie do drugiego i powiedział mu to samo. Ten odrzekł: "Dobrze, panie!". Ale nie poszedł. Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?" Odpowiedzieli: :"Ten pierwszy". Jezus zaś powiedział: "Zapewniam was: Celnicy i nierządnice wejdą przed wami do do Królestwa Bożego. Bo przyszedł do was Jan, postępując sprawiedliwie, a nie uwierzyliście mu. Uwierzyli zaś mu celnicy i nierządnice. A wy, chociaż to widzieliście, nawet później nie odczuwaliście żalu i nie uwierzyliście mu.
Ewangelia wg Św. Mateusza 21 , 28-32
Liczą się czyny, a nie słowa. Jeśli rzeczywiście jesteś dobrym człowiekiem to będziesz zbawiony. Jednak nie masz prawa osądzać swojego sąsiada, za to że nie rozumie czym jest wiara. Oczywiście zakładając, że piszesz o nim prawdę. Pozdrawiam
Skoro to dla Ciebie książka z bajkami to może poczytaj ją sobie przed spaniem.... Być może Bóg obdarzy Cię łaską podczas czytania "bajeczek" i zmądrzejesz( uwierzysz)!
Rzeczy nijak udowodnione, przyjmowane bezkrytycznie najczęściej przez indoktrynacje. Mądrość?
(Na wstępie:jestem wierzący,ale staram się być obiektywny i nie fanatyczny,wieć nie patrzeć na mnie z góry jak na idiotę który slucha tego co inni mówią)
Nie widzę sensu tej dyskusjii....Jedni wierzą,a inni nie wierzą w Boga...to naturalne gdyż każdy ma prawo do swoich poglądów.Takie dyskusje jedynie dzielą ludzi na tych "gorszych" a "lepszych", na "głupich",a "zaślepienich"
Ludzie powinni się nauczyć szanować siebie i poglądy innych.
Ateizm jest jednak smutnym poglądem,bez nadziejii,który nie patrzy na świat jak na dar
z drugiej strony religie wydają sie zaślepiać i manipulować a nawet ogłupiać (co moim zdaniem jest bzdurą)
Jeżeli człowiek czy to wierzący czy nie wierzący BEDZIE DOBRY DLA INNEGO,to nie wątpliwie nic nie traci,a jedynie MOŻE zyskać,gdyż samą dobrocią wobec innego już jesteśmy dobrzy dla Boga
Ta dyskusja jest też dlatego bez sensu,że tak naprawdę w godzinie śmierci każdy z nas dowie się KTO MIAŁ RACJĘ : czy wierzący,czy nie wierzący
Pozdrawiam ;)
W godzinę śmierci dowie się lub nie . Jeśli po śmierci nie ma nic , odejdziemy w niepamięć bez żadnego przekonania .
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ca%C5%82un_Tury%C5%84ski
W XXI wieku nauka nadal jest bezradna. Jeśli to by było oszustwo to jak można byłoby stworzyć coś takiego wieki temu i dziś nie umieć tego wyjaśnić.... Jeśli chodzi zaś o upadek kościoła to przepowiedział go sam Jezus. A skoro tak czy wiec można bylo jemu zapobiec ?. To jak z Judaszem... ludzie go winią za śmierć Jezusa a przecież on był tylko trybikiem w Bożym planie. Bo jeśli mielibyśmy rozważać kto zabił Jezusa to był to strach żydowskich kapłanów z jednej strony i lokalnego namiestnika Rzymu z drugiej o swoje wpływy i status. Dziś byłoby tak samo.....I szczerze wątpie aby warunkiem zbawienia było co niedzielne chodzenie do kościoła (a potem okładanie żony patelnią). Ja nie chodzę do kościoła lecz wierzę.