Z okazji urodzin wiekowej babci w rodzinnej miejscowości zostaje zorganizowany zjazd. Pojawia się na nim między innymi dwóch braci: Coco który 15 lat odsłużył w armii i Francky, zawieszony tymczasowo w służbie policjant. Wszyscy zamieszkują pod jednym dachem, razem z matką, młodszym bratem i córkami Franckiego. Szybko okaże się iż ta rodzinka dobrze wygląda na zdjęciu. W rzeczywistości najmłodszy z rodzeństwa, Anthony pracuje dla lokalnego gangstera, a pozostali dwaj mają sporą skłonność do przemocy. Doprowadzi to do narastającej spirali agresji.
Pomysł wyjściowy może ciekawy i być może oparty na podstawie prawdziwej historii. Niestety ostatecznie ten film to po prostu przegląd patologii w wykonaniu małomiasteczkowej hołoty. Świeżość wnoszą sceny ukazane z perspektywy dwóch dziewczynek, córek jednego z bohaterów. Ich obserwacje na pewno ubarwiają szarość narracji pozostałej części obrazu. Niestety reszta to już szarpaniny, nawał wykrzyczanych dialogów i historia prowadząca do katastrofy. Ostatecznie nie znalazłem tu żadnej godnej przytoczenia puenty.