W ciągu pierwszych 16 minut mamy zalew takich absurdów, że pomimo znakomitych zdjęć i muzyki odechciewa się oglądać. Co to w ogóle za pomysł, żeby zjeść serce potwora, by zajść w ciążę? Kto wymyślał ten scenariusz? Walduś Kiepski?
Potem król wchodzi do wody w stroju płetwonurka, bez powietrza. Też miał skrzela jak ta jaszczurka?
A jak zobaczyłem, że królowa zjada surowe serce potwora jak jakaś świnia, chociaż to serce było wcześniej ugotowane, no to miałem dość...
Mój drogi, czy zanim zacząłeś się wyrzygiwać nad filmem, którego ewidentnie nie zrozumiałeś, sprawdziłeś na przykład, w jakiej konwencji jest on zrealizowany? Otóż ten film jest adaptacją trzech renesansowych włoskich baśni. Jest to również film ewidentnie artystyczny. Nie powinno się oczekiwać w tego typu produkcjach zwartej fabuły, czy też realistycznych zdarzeń. Po prostu w takich filmach nie o to chodzi.