PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=375925}

Perswazje

Persuasion
7,1 7 684
oceny
7,1 10 1 7684
Perswazje
powrót do forum filmu Perswazje

...taka prawda. Byłabym zachwycona tą ekranizacją, gdyby nie główna bohaterka. Nie, nie zamierzam czepiać się wątpliwej urody, gdyż to akurat rzecz gustu. Czemu jednak, wbrew zdrowemu rozsądkowi, zrobiono z niej taką ofiarę? Nieporadność, szkaradne stroje i ta wiecznie niedomknięta buzia :P
Anna była skromna, a nie kiepsko ubrana. Szlachetna, ale nie fujarowata.
Co do reszty nie mam żadnych uwag.
Kapitan Wentworth cudowny, Sir Walter Elliott - dokładnie tak go sobie wyobrażałam, William Elliot zagrany genialnie, Mary irytująca aż do bólu - prawdziwy majstersztyk, Lady Russell wprost idealna.

ocenił(a) film na 7
anka16

Film również mi się podobał i jedynym mankamentem dla mnie była też główna bohaterka. Aktorka, która się w nią wcieliła nie jest brzydka. Nie wiem dlaczego została ucharakteryzowana na taką szarą, nieśmiałą, nieszczególnej urody dziewuszkę i do tego wiecznie paskudnie ubraną. ( Czy taka była w książce? Czytałam dawno dawno temu i niewiele już z niej pamiętam. ) Bez wątpienia Anna nie przywiązywała wagi do bogactwa, ale te stroje, które nosiła to był już szczyt bezguścia. Była najgorzej ubrana ze wszystkich kobiet, które pojawiły się na planie. Co do reszty również nie mam żadnych uwag. :)

ocenił(a) film na 8
agasz84

Pełna zgoda :) Książkę czytałam. Anna została przedstawiona dość jednoznacznie: jako niezbyt młoda ( matko, 27 lat, a mówią o niej jak o emerytce ), ale nadal atrakcyjna. W końcu wzbudziła zachwyt pana Elliota ;) Jest bardzo zrównoważoną, szlachetną i nad wyraz inteligentną kobietą. Filmowa Anna w tych ciuszkach z Caritasu po prostu mnie śmieszy :)

ocenił(a) film na 7
anka16

Tej wersji „Perswazji” używam dość często. W celach, że tak powiem, terapeutycznych – uspokaja mnie, gdy mam np. doła albo nie mogę zasnąć. Muzyka kojąca, piękne plenery i wnętrza, dobre role i nadzwyczaj miły dla oka Rupert Penry Jones. Myszowatość Anny w zasadzie także potrafię zaakceptować, bo znajduję dla niej uzasadnienie. Była podobna do matki, która zarządzała majątkiem „rozsądnie i z umiarem”. Na pewno, w przeciwieństwie do swojego męża i najstarszej córki, pani Elliot nie wydawała kroci na wyszukane toalety. Potworne barchany w jakich chadza Anna, niespecjalnie więc dziwią – zajęła miejsce swojej rodzicielki, jedynej rozsądnie myślącej osoby w rodzinie, więc starała się, na jej wzór, ograniczać wydatki, by ratować podupadający majątek. Poza tym w XIX wieku dwudziestosiedmioletnia kobieta była towarem po co najmniej dziesięciokrotnej, sezonowej przecenie. Anna pogodziła się z myślą o staropanieństwie, po rozstaniu z kapitanem Wentworthem nikogo już nie pokochała, zalotność nie leżała w jej statecznym charakterze, więc w żaden sposób się nie upiększała – stąd te upiorne, przypieczone loczki „doklejone” nad czółkiem, równie upiorny, do obrzydliwości skromnie ściśnięty koczek, a na ramionach wiekuisty, krótki płaszczyk w kolorze brudnej marchewki. Czyli wygląd Anny, jako psychologicznie uzasadniony, jestem w stanie twórcom filmu zaliczyć in plus (tylko muszę zacisnąć zęby). Do drażniącego mnie niewymownie sposobu gry Sally Hawkins – „rozchylę usta i rzucę kilka ukradkowych spojrzeń” – także się nie przyczepię. Ponoć dostała za tę rolę jakąś nagrodę, więc prawdopodobnie to nie ona schrzaniła interpretację, tylko ja jestem zbyt głupia, żeby docenić jej kunszt. Nie powiem także złego słowa o sensowności sceny zdumiewającej mnie za każdym razem, gdy sobie film „powtarzam” – spacerze Wentwortha i Benwicka, obydwu w odzieniu wyjściowym, pod kaskadami wody spadającej na nich z falochronów. Może Anglicy tak mają – lubią, gdy im mokro, nie wiem, nie znam tej nacji, odpuszczam. Nie będę się też głupio dziwiła, skąd u licha wziął się kary ogier, na którym Wentworth romantycznie „odgalopował” po odwiezieniu Anny i Henrietty do dworu państwa Musgrove (po wypadku Luizy), skoro nie było widać go wcześniej, w charakterze luzaka, przywiązanego za karetą, którą cała trójka przyjechała. Ale chrzanić to. Nie mam zamiaru się rozwodzić nad absurdalnym rajdem pieszym Anny po ulicach (z gołą głową – rzecz nie do pomyślenia w wykonaniu dobrze ułożonej panny z XIX stulecia, choćby w nie wiem jakiej desperacji była). Reżyser chciał pogonić babę dla zdrowia, to pogonił, niech tam będzie. Natomiast nigdy, przenigdy nie daruję i reżyserowi, i Hawkins, i producentom, i wszystkim świętym, że totalnie, nieodwracalnie, obrzydliwie spieprzyli scenę finałową. Do jasnej cholery! Zbiera mi się na cofki, gdy kamera robi zbliżenie twarzy Anny, spienionej jak koń po Wielkiej Pardubickiej, i widzimy niesłychanie „seksownie” ciągnące się w jej ustach niteczki śliny – raz centralnie, raz w kąciku, raz po całości. No niech to szlag jasny trafi! Fu! Myślę wtedy nie o właśnie obejrzanej (po raz enty) ślicznusiej historii, tylko o tym, że aktorstwo to ciężki kawałek chleba. Mam nadzieję, że ta scena była montowana: najpierw monolog zzipanej Hawkins, później Hawkins odpluwa wszystko, co zgromadziła w ustach i dopiero pocałunek z Rupertem P.J. Bo jak nie, tooooo….błeeeee.

ocenił(a) film na 10
Tokio

Fantastycznie to ujęłaś(uśmiałam się czytając twój opis :)), ja nie oglądam sceny finałowej ,przewijam ją (co jest nie do pomyślenia).

ocenił(a) film na 8
Tokio

Lepiej bym tego nie ujęła. Ta piana w jej rozchylonych ustach...fuj, fuj i jeszcze raz fuj. Gryzłam paluchy z obrzydzenia, kiedy ten biedny kapitan pochylał się nad spienionym pyszczkiem Anny. Tak sknocić jedną z najbardziej romantycznych scen.

ocenił(a) film na 5
Tokio

Najlepszy, i najwspanialszy, i najlepiej ujęty, i trafny! opis tego filmu.
Ostatnia scena (bieg Anny:) - prawie wywołała u mnie zawał! - a przecież wcześniej potulnie godziłam się ze wszystkimi mankamentami tego filmu.
Jest tak jak opisałaś! Nic więcej nie trzeba dodawać.
I dziękuję - bo uśmiałam się szczerze!

użytkownik usunięty
Tokio

Kapitan na tym koniu pojechał do Lyme i wygląda, że faktycznie został przywiązany do karety, gdy odwoził Annę i Henriettę, a potem na nim odjechał.

Tokio

Nie wyobrażam sobie Anny, o której wiadomo, że miała gust, w brzydkich kreacjach. Także dlatego, że elegancki ojciec i siostra, dbający o pozory i zawsze dość wredni wobec Anny, zjedliby ją żywcem, gdyby miała na sobie coś brzydkiego lub niemodnego. W żaden sposób ubrania z tej ekranizacji się nie bronią...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones