Dużo głupot, sporo truizmów, trochę prawd... i fajna realizacja, sporo analiz filmów, których człowiek nie miał szans zobaczyć (i taka smutna konkluzja - dlaczego teraz takich nie kręcą). Ciekawe jednak z punktu: jakie nadzieje drążą ateistycznego lewaka, który widzi, że to nie działa:) Czegoś ludziom brakuje, nie wiadomo czego.
A rozbawiła mnie konstatacja, że faszyzm czerpał z socjaldemokracji - panie, przecież to była właśnie jedna z wersji socjaldemokracji! Hitler wybrany przez lud, który większością zdecydował, że mniejszość jest be (podobnie jak w pozostałych wydaniach decydował, że bogaci/wykształceni są be).
No i żeby z filmu (Ostatnie kuszenie) wyciągać wniosek, że Boga nie ma, no to naprawdę. Weź pomyśl człowiecze, dlaczego w Piśmie Świętym Jezus wypowiada słowa "Dlaczegoś mnie opuścił". Przecież to jest pismo Boga, więc nie chodzi o to biedaku, że go nie ma. To dowód jaka marna jest kondycja człowieka. Że nawet syn Boży, który stał się człowiekiem przeżywa w rozpaczy agonii strach przed Jego nieobecnością. To obraz człowieka, słabego i samotnego w ostatniej chwili. Ale nadzieja jest, o czym mówi Pismo (zmartwychwstanie). A film Scorsesego... to tylko kolejny obraz tego strachu słabego człowieka, który tak się złożyło dostał kamerę do ręki i pieniądze na zrealizowanie filmu, a chce wszystkim przekazać w jego mniemaniu prawdę, że to wszystko nie ma sensu... Ot
Pismo święte jest dowodem na istnienie boga tak jak komiksy Marvela na istnienie spider Mana.
No i nie zrozumiałeś:) Nie pisałem, że jest dowodem, ale skoro ktoś się nim posługuje, żeby wyjaśnić ze Boga nie ma, to jest tu pewien zabawny brak mądrości...
Tak. Wystarczy uwierzyć (a przynajmniej na początek chcieć uwierzyć), a zdziwisz się jak zaczniesz się o nie (te dowody) potykać:)
Tak. Wystarczy uwierzyć (a przynajmniej na początek chcieć uwierzyć), a zdziwisz się jak zaczniesz się o nie (te dowody) potykać:)
Inteligentny człowiek opiera rozumowanie przynajmniej na przesłankach. Dowodów na istnienie boga nie ma a czy są jakiekolwiek przesłanki?
Praktyka, oto przesłanki. Chcesz dowodu? Niektórzy je dostają (świadków jest od metra ze spisanymi zeznaniami, jeśli już jesteśmy na etapie dowodzenia - w sądzie zresztą wyroki b. często opierają się na dowodach na podstawie zeznań świadków, a nie materialnych), ale większość musi polegać na samej wierze... wspieranej oczywiście owymi "przesłankami". Jak wspomniałem - jeśli będziesz miał samo pragnienie wiary, to już dobry początek, a dowody, czy przesłanki nagle zaczną się pojawiać. Niektóre bardziej oczywiste (ostatnio kolega niedowiarek miał akcję, że hoho), inne mniej... Wystarczy spróbować:) Ryzyko strat zaiste niewielkie:)
Nie masz dowodów ani przesłanek a wierzysz w siły nadprzyrodzone. To objaw obłąkania.
Ech. Jeśli już - dowodem na istnienie boga jest brak dowodów na jego nie-istnienie. Nie można uznać, że naginanie rzeczywistości jest jednym z nich, chyba że nie chce być się branym na poważnie. Można też powołać się na cuda uznane przez głowy swojej wiary, ale nic moza tym. No chyba że wyjaśnisz mi, co chodzi Ci po głowie, gdy mówisz o swoich dowodach, bo brzmi to jak stek bzdur dla osoby stojącej z boku.
"Cuda uznane przez głowy swojej wiary" a to dopiero dowcip.. Żeby uzdrowienie zostało uznane za cud przez Kościół to najpierw muszą go uznać lekarze.. w dużej mierze ateisci, którzy często nawracają się przy badaniu takiego przypadku. Dla niedowiarków polecam książkę "Więcej niż cieśla" Josh'a McDowell'a
No właśnie Biblia jest tym dowodem na istnienie Boga!! Nowy Testament (źrodło historyczne) to historia spisana przez 4ech naocznych świadków, którzy żyli z Jezusem. Dla osób szukających dowodow na istnienie Boga polecam książkę "Więcej niż cieśla" napisana przez prawnika ateistę.
Pan B rzadko ostatnimi czasy udziela się na Filmwebie, ale muszę przychylić się do negatywnej oceny tego dzieła. Początkowo wydawało mi się, że będzie to coś głębokiego. Aby rozważać różne tematy związane z ideologią, tym co stoi za zasłoną współczesnych i dawnych paradygmatów, to trzeba sporo wiedzieć i przestudiować wiele materiałów. Wraz z seansem odnosiłem wrażenie, że są to na ogół brednie domorosłego filozofa, a kiedy przeszliśmy do wybryków odnośnie teologii budowanej na ukrzyżowaniu Jezusa, to już całkowicie ten człowiek stracił u mnie jakąkolwiek wiarygodność.