Jeżeli to jest najlepszy western wszechczasów, to chyba to kino nie jest dla mnie. Film nie jest zły, ale ciągnie się niemiłosiernie. Gdyby to nie był klasyk, to bym nigdy tego nie obejrzał.
Gdyby przyspieszyć, to fabuła okazałaby się prosta jak bajka dla dzieci.
Dla mnie tempo tego filmu, jest kolejnym przejawem "majstersztyku". Czasami odpowiada za budowanie napięcia, czasami pozwala zachwycać się zdjęciami itd. Zresztą to zabiegi dosyć charakterystyczne dla Leone.
Obejrzałem tylko dlatego, że ponoć wypadałoby go obejrzeć, po seansie dochodzę do wniosku, że niewiele bym nie stracił gdybym położył na nim krzyżyk.
...
Jedno jest pewne, określenie "spaghetti western" idealnie do niego pasuje, ciągnie się niemiłosiernie...
Oczko więcej za ostatni rozdział i muzykę.
Tak, tak dzisiejsza młodzież, nie mogą na tyłku usiedzieć 5 minut, byle byłoby szybko i dużo krwi. Największe sagi filmowe, kultowe monumenty to właśnie filmy które trwały po 2,5 godziny i dłużej. Przerzuć się na myszkę miki.
No i ok, jeszcze kilka gatunków nie dla ciebie i zostaną ci komedie romantyczne z Karolakiem.
Wyobraź sobie, że to, że komuś się nie podobał film, który ty lubisz, to nie znaczy od razu, że nie lubi żadnego bardziej ambitnego filmu i oczekuje po filmie tylko akcji, rozlewu krwi albo komedii
A Ty co, przypudrowałeś nos i spać nie możesz, postanawiając zabawić się w czyjegoś adwokata? Skoro wziąłeś się za odpowiadanie za kogoś, przypuszczam iż ostatnie 24h spędziłeś na odganianiu własnych adwersarzy. Odpocznij trochę.
Gatunek western ma to do siebie, że jego fabuła bywa prosta i często powtarzalna. Pewnego razu na Dzikim Zachodzie to jednak film artystyczny, którego nie powinno się oceniać w kategoriach „nudny” czy „zbyt wolny”. Dzieła Sergia Leone wyróżniają się tym, że prosta fabuła i tanie kino w jego rękach stają się czymś na kształt opery lub teatru – gdzie, zgaduję, nigdy nie byłeś choć nie mam na celu cię tym urazić.