Nie, wypożyczyłem sobie w wypożyczalni, ale teraz muszę kupić bo wszystkie filmy ocenione na 10 muszę mieć.
Nie opyla się, bo w wypożyczalni za drogie. Lepiej już sobie kupić tanie wydanie gazetowe, a zapłacisz tyle samo(lub mniej) i będziesz go miał na zawsze.
U nas głównie erotyczne i wydania stare(jeszcze w "zapinanych pudełkach"). Ale nowych też jest sporo.
znowu bredzisz.
najlepszy pojedynek w historii westernu:
http://www.youtube.com/watch?v=DyvzfyqYm_s
frank najlepszy czarny charakter w historii westernu - wybitna rola.
najlepsze zdjecia w historii westernu.
najlepsza muzyka w historii westernu.
ten film nie ma slabych stron. wszystko jest genialne.
taa tyle że ten pojedynek jest przewidywalny i przekalkowany z ''Za kilka dolarów więcej''
najlepszy czarny charakter w historii westernu - Lee Marvin - Człowiek, który zabił Liberty Valance'a
najlepsze zdjecia w historii westernu - Prawdziwe męstwo (2010)
najlepsza muzyka w historii westernu - Tańczący z wilkami / Siedmiu wspaniałych / Dobry zły i brzydki / Jak zdobyto Dziki Zachód / W samo południe...
pieprzysz chłopie trzy po trzy; pojedynek przewidywalny? no fakt, w każdym innym westernie równie cieżko się zczaić co do przebiegu; druga sprawa, wielkim znawcą kina nie jestem ale zdaje się iż niezbyt często główny pojedynek zawiera scene wyjasniającą spory sens całego filmu praktycznie bez uzycia słów ( kilka sporadycznych wyrazów i tak niepotrzebnych w kontekscie przejmującego obrazu); co do zdjęć i muzyki-kwestia całkowita gustu, ale zwolennicy "once upon time in the west" śmiało mogą zastosować parę liczb z różnych branżowych portali i tym podobnych; nie ma co ukrywać, zwycięstwo tego filmu nad twoimi faworytami bedzie miażdżące; co do Fondy- filmu wymienionego przez Ciebie nie widziałem, Marvina znam i sobie cenię, więc możliwe iż jest większym złem niż tutaj, ale Fonda zagrał w taki sposób, iż ciężko nie dać mu co najwyżej nagrody ex aequo; tyle...
'główny pojedynek zawiera scene wyjasniającą spory sens całego filmu praktycznie bez uzycia słów''
no właśnie, identyczną sytuację mieliśmy w powstałym 3 lata wcześniej ''Za kilka dolarów więcej'' gdzie również jeden z bohaterów filmu mści się za zbrodnię wyrządzoną w przeszłości. Swoją drogą pojedynek ''Once upon time in the west'' jest najsłabszy ze wszystkich pojedynków w westernach Leone, najlepszy był zaś w ''Good, the Bad and the Ugly'' - najbardziej urozmaicony i najmniej przewidywalny.
Poza tym nie chcę nic umniejszać Fondzie, oczywiście jest to wybitny aktor a rola Franka jest jedna z lepszych w jego karierze ale dla mnie najlepszym czarnym charakterem był Marvina i to jest moje subiektywne zdanie.
w sumie sam Leone tłumaczył iż w " Once upon time in the west" zamierzał podsumować swoją westernową przygodę, czerpiąc sporo z poprzednich filmów( nie tylko jego oczywyscie), w moim mniemaniu użył kapitalnych proporcji w stosunku do tych odniesień, pewne rzeczy znakomicie podreserował, wyszedł mu film wybitny i co bardziej mnie cieszy, poważany przez publikę, mi osobiście już więcej nie potrzeba w tym momencie
jedno jest pewno. muzyka jest piekna i zaden western nie ma lepszej.
zespoly takie jak "metallica" uzywaja fragmentow z tego filmu do ich "intra",a zespol "muse", na kazdym koncertcie, podczas grania piosenki (ktora zawsze konczy ich wystep) "kings of cydonia", zaczynaja ja od slynnej "harmonijki"-
http://www.youtube.com/watch?v=sclt7c5DUe4-naprawde warto.
w niemczech ten film sie nazywa "spiel mir das Lied vom Tod" - czyli "zagraj mi piosenkie o smierci", co swietnie pasuje:)