Na wstępie napiszę, że nie oczekuje od filmów pełnej logiczności i 100-procentowej spójności fabuły, gdyż filmy są jakby nie patrzeć dziełami sztuki i elementy artystyczne odgrywają nie mniejszą rolę niż sam szkielet fabuły. Poza tym niejako w interesie twórców filmowych jest żeby nie podawać rozwiązania na tacy, albo nawet specjalnie mydlić widzowi oczy, aby zostawić wiele interpretacji przez co film pozostaje dłużej w pamięci, gdyż zmusza do myślenia. Inna sprawa czy jest to zabieg celowy czy wynikający z nieudolności autorów, ale załóżmy że nas to w tej chwili nie interesuje :)
Co do fabuły to generalnie chyba każdy może się zgodzić z tym, że główna bohaterka wykonuje "syzyfową pracę", polegająca na ciągnących się w nieskączoność próbach uratowania swojego syna, jednak zawsze kończącymi się porażkami. Nawiązania to mitu Syzyfa to nazwa statku: Aeolus (ojciec syzyfa). Cykl zaczyna się w momencie gdy Jess budzi się z drzemki na jachcie, wtedy zapomina o wcześniejszej nieudanej próbie uratowania syna i wszystko zaczyna się od nowa (powiela te same błędy). Co do samej syzyfowej pracy to jedni twierdzą, że jest ona karą za bycie złą matką, inni że karą za zabicie mewy/albatrosa (jak dowiedziałem się w innym wątku film jest bazowany w dużej mierze na angielskim poemacie: 'The Rime of the Ancient Marine', w którym właśnie głowny bohater został przeklęty za zabicie albatrosa). Ja zauważyłem jeszcze coś innego. Na statku była rozmowa, że Syzyf został ukarany za nie wywiązanie się obietnicy związanej ze śmiercią czy coś w tym stylu. Zwróćcie uwagę jak po wypadku przyciemnia się światło w momencie gdy kamera pokazuje Jess. Widać tylko Ją i tego taksówkarza. Tu wg mnie są już w zaświatach, taksówkarz utożsamia śmierć (chudy mężczyzna w czarnej koszuli), która chce zabrać duszę Jess i dlatego oferuje jej przejazd. Przejazd może być też przeprawą przez Styks do Hadesu, dlatego Jess za cel wybiera port. No właśnie i w momencie dojazdu do portu Jess wychodzi z taksówki i składa obietnicę, że wróci jednak jej nie dotrzymując. Jest nawet wyraźny moment, gdy zapytana przez Grega czy na pewno chce wejśc na jacht, zastanawią się /waha się przez chwilę i ostatecznie potwierdza (gdyby posłuchała "taksówkarza", który mówił że "nie ma sensu ratować chłopca, nie da się nic zrobić, żeby przywrócić mu życie", może by nie weszła na pokład i w pokoju odeszła do Hadesu :)
Każda z tych interpretacji wydaje sie zasadna, jednak jest jeden zasadniczy błąd logiczny w fabule, a ściślej w cześci związanej ze statkiem i nie chodzi mi tu o niespójności typu, że czasami ciała znikały a czasami się gromadziły. Otóż Jess kiedyś musiała by przypłynąc na statek pierwszy raz (pierwszy raz po wypadku). I co wtedy? Ano nie byłoby poprzedniej Jess, i nie miałby kto jej wyrzucić za burtę, żeby powróciła na łąd, zginęła w wypadku i zaczęła kolejny cykl przywożąc ze sobą po raz kolejny tą samą grupę na statek. Tego się chyba nie da obejść co? :)
Oczywiście mimo tego babola film mi się podobał, gdyby było inaczej nie pisałbym takiego długiego posta, mam nadzieje, że komuś będzie się chciało go przeczytać :)
Aha i jeszcze jedno. Na ten AEOLUS nie wsiada Heather (według mnie), bo nie zasłużyła się na męki. :-) Nie kombinuje, nie obraża nikogo, nie jest zła na nikogo... Po prostu sympatyczna dziewczyna.
Greg niemiły do Heather, Sally (?) obgadliwa. Nie przypomnę sobie teraz tych dwóch facetów, musiałabym znowu zobaczyć ten film.
W prawdziwym świecie Jess zabija swojego synka i udaje się na przystań, załoga jachtu (wraz z Jess) ginie podczas sztormu, co sugerują zegary zatrzymane na różnych godzinach. Heather prawdopodobnie przeżywa sztorm, dlatego nie ma jej na promie ;)
Morał filmu jest taki, że Jess pozbyła się syna, żeby mieć czas dla siebie, dla znajomych. Po śmierci karą dla niej jest zabicie przyjaciół, rezygnacja z nich na rzecz powrotu do dziecka, ale to jest już niemożliwe jak wiemy, ponieważ to pokuta w piekle, syzyfowa praca.
gdzie ty to widziałeś, że zabija swojego synka? celowo zderzyła się z tirem? żeby go zabić? była jeszcze jakaś scena po końcowych napisach???
a ja innaczej zrozumiałem ten wątek, po takim wypadku gdzie ewidentenie pokazane bylo ze miala uraz glowy i mogla doznać amnezji, stala od strony gdzie mogla widziec tylko martwe dziecko nie byla pewne czy to jej, dlatego powiedziala ze do tego typa ze nie wszystko jest wpozo a wychodzila by z tej pentli tylko jesli odpowiedziala by wtedy ze jednak nie plynie wszystko w jedna calosc takie jest moje zdanie;p
Ja przeczytałam z zainteresowaniem:D Dałam 8 ale po Twojej inteligentnej wypowiedzi mam ochotę dać 10 - bo film jest bardzo inteligenty, niby bez sensu, ale jednak z wielkim sensem - jeżeli można to tak ująć, a Ty zwróciłeś mi uwagę na wątki, których nie rozumiałam, bo nie znam się na mitologii:) Natomiast mnie 3 razy w filmie uderzył tekst: "mój świat to czekanie pod szkołą aż przyjedzie po NIEGO mama" - za każdym razem zastanawiałam się co ona ma na myśli. Można byłoby to powiązać z tym, że były dwie 'one', choć tego nie było w filmie, żeby ona czekała aż przyjedzie po syna ta druga ona... Jeju, pokręcone, ale wierzę, że z sensem jak chińska układanka:))
A gdyby z nimi tylko rozmawiała przez pół godziny, to ktoś by obejrzał ten film?
Nie są żywi ;) sztorm przeżyła tylko Heather, której z nimi nie ma :)
Ps. Tekstu ze szkołą też nie łapię, może to jakiś smaczek w stylu Lyncha :)? ale pewnie się mylę :p
Tekst ze szkołą jest prosty - zabiła dziecko a powiedziała, że jest ono w szkole.
Twoja interpretacja wydaje mi się bardzo trafna z tym, żę w prawdziwym życiu zabija ona dziecko aby mieć czas dla siebie
Jak dla mnie są cztery pętle równoległe do siebie ( wliczając w to przypłynięcie jachtu ) Jednak wszystkie pętle są w rzeczywistości tym samym, tylko przesunięte w czasie. Każdy moment to tak naprawdę ta sama Jess co oglądamy od początku i ona jest ciągle ta sama niezależnie od momentu tzn są to cztery filmy przesunięte w czasie, całość jest rozpoczynana amnezją. Mógłbym nawet pokusić się o dwie dodatkowe pętle jeżeli chodzi o śmierć tej kobiety od strzału w teatrze i od ran noża, pytanie jak to powiązać do tej głównej pętli, a może dzieje się to równolegle w czasie a i tak w konsekwencji dochodzi do tego samego. Błędne jest dla mnie ta zabijana Jess przez Jess w domu pod koniec bo ona jest poza pętlą i po prostu bierze się znikąd, a przynajmniej nie jest powiązana z tą pętlą w żaden inny sposób tylko samym momentem sekwencji zdarzeń doprowadzającej do jej uśmiercenia. Tzn jest ona dodatkowa i ciągle dorzucana do kolejnego cyklu pętli. Lepiej nie mogę tego zrozumieć, mam nadzieję że nie brakuje logiki w tym co napisałem.
Błędne tłumaczenie "my world is waiting..." - powinno być "mój świat czeka pod szkołą aż przyjedzie po niego mama". W sensie dziecko jest całym jej światem i czeka pod szkołą, a ona buja się po jakichś promach. Źle przetłumaczono grę słów.
tyle, że ani nie czeka, ani nie był w żadnej szkole bo przecież nie żyje, zginął w nieszczęśliwym wypadku i nie jak ktoś wcześniej sugerował, że uśmiercony celowo przez matkę
Czy poleci ktoś ciekawe filmy gdzie występuje piaty wymiar, lub jakieś ,, błędy" i przeskoki czasowe
Oglądałem:
Efekt motyla
Happy dead day 1( śmierć nadejdzie dziś)
Looper
Dzień świstaka
Jumanji
X-men przeszłość która nadejdzie
Goście goście
Wehikół czasu ( the time machine )
Na skraju jutra
zajrzałam tylko po to, żeby zobaczyć kto to w ogóle jest Liam Hemsworth i w jakich grał filmach, natknęłam się na ten wątek no i teraz muszę obejrzeć film, a miałam się uczyć. dzięki
Dorzucę swoje trzy grosze. Jestem właśnie na świeżo po seansie filmu i waszych "rozkminkach" na jego temat. Nie wiem czy ktokolwiek poruszał ten temat, ale ja mam trochę takie "zboczenie" co do szczegółów i jeden z nich nie daje mi spokoju - mianowicie: Na początku filmu (3 minuta) widzimy Jess jak pyta swojego sąsiada Jack'a czy kogoś nie widział? , potem mamy scenę z dużo torbą, w której nie wiemy co się znajduje, następnie Jess zabiera klucze z szafki i.... no właśnie (TO MÓJ SZCZEGÓLIK) znajduje na lodówce kartkę z jakimś tekstem i wyraźnie jest nim zdziwiona. Końcówka filmu, gdzie akcja się zapętla i wiele nam wyjaśnia tę scenę pomija - dlaczego? Może właśnie dlatego żeby taki Osioł jak ja ją zauważył:) Nie wiem czy ma ona istotne znaczenie, ale może jest tam coś co może coś rozjaśniać. Problem w tym, że nie bardzo mogę odczytać ten tekst z kartki. Słowo pierwsze - zamazane. dwa, które są pod spodem też ciężko odczytać. Pierwsze jest chyba Tru - drugie nie wiem. Najbardziej widoczne do trzecie: HUNTER no godzina pod spodem, która mówi o 8:30.
No nic. Tyle ode mnie - jak chcecie się pobawić z żółtą karteczką z lodówki to zapraszam i życzę powodzenia:)
To tylko takie przypomnie ie dla niej, że ma się spotkać z Gregiem, a jest tam napisane:
Greg
"The Triangle"
Harbor
8:30
Prawda jest taka, że była to karteczka od niczego nieświadomej, najbardziej pierwotnej Jess, która była złą matką i napisała ją w ramach przypomnienia i wkleiła na lodówkę. Natomiast Jess, która na nią patrzy i jest zdziwiona to już nie jest Jess, która ją tam przykleiła, bo już leży martwa w bagażniku, tylko Jess z poprzedniego cyklu, która podglądała się przez okno i nie mogąc zdzierżyć jaką była svką postanowiła się zabić^^ Potem, chcąc chronić syna, spakowała się, wsiadła do samochodu i dalej już nie wiem, może chciała go chronić i uciec jak najdalej? Zabicie mewy to już symbol straconej wolności, nadziei, potem przychodzi Pan śmierć, który daje jej raczej mało godny wybór a potem... cała historia się zapętla :)
nie zapętla się w momencie kiedy jedna Jess zabiła tą drugą i wsiadła z synem do auta,musiała już być wcześniej zapętlona,skoro one są tam dwie...bynajmniej ja tak myślę,można to interpretować na wiele sposobów...
Może była jeszcze trzecia (np. ta która próbowała złapać stopa po udanym przejechaniu drugiej Jess z dzieckiem). Dostała się do domu i stanęła w drzwiach pokoju, w którym druga Jess przytula syna po tym jak zabiła pierwszą Jess. Wtedy jest najazd na twarz wystraszonego i kompletnie nie ogarniającego już niczego dzieciaka. Co jeśli zobaczył właśnie tę trzecią Jess?
Niestety w scenie kiedy widać twarz drugiej Jess nie zaobserwowałam żadnego ruchu przy uchylonych drzwiach no ale taka jest moja teoria :)
Mam takie pytanie, bo chyba coś mi umknęło. Chodzi o moment, kiedy pod koniec jedzie już ze swoim ciałem w bagażniku. Po wypadku na asfalcie leżą tylko dwa ciała: dziecka i ciało z bagażnika (bo w sukience- tej, którą poplamiła). Skoro do taksówki wsiadała jej dusza, to gdzie było jej ciało?
Może i to była dusza,ale niekoniecznie...Ale jeżeli była,to może została na asfalcie?
Dobrze, że przeczytałam co napisałeś bo to mi rzuciło światło na fabułę.
1. Czyściec mi tu w ogóle nie pasuje, bo wygląda na to, że nie ma sposobu na skończenie tego... czegoś.
2. Dlaczego, mimo że po iluś tam razach, jak już wydaje się, że zaczyna rozumieć co się dzieje i zaczyna temu przeciwdziałać i tak wszystko dzieje się od początku - nie rozumiem, czy co 50. raz ma takie przebłyski, a poprzednie 49 razy wciąż morduje i dalej tak samo.
Ogólnie jak dla mnie film nudny, wiecznie to samo, i czekając na jakieś olśnienie na końcu które wyjaśni o co właściwie chodzi znowu, przepraszam, gniot.
Jak patrzę na takie filmowe pomysły przypomina mi się "Szósty zmysł", gdzie nie dość, że końcówka jest powalająca to i fabuła coś wnosi. A tu - gdzie niby na końcu mam się zszokować: "o rany, ach to tak!", to pozostaje mi tylko obraz wiecznie tych samych momentów.
Przyznam ze ja również oczekiwałam jakichś wyjaśnień na końcu filmu. Jestem świadoma że cytuję: " w interesie twórców filmowych jest żeby nie podawać rozwiązania na tacy, albo nawet specjalnie mydlić widzowi oczy, aby zostawić wiele interpretacji przez co film pozostaje dłużej w pamięci, gdyż zmusza do myślenia" ale mimo wszystko czuję lekki niedosyt to po pierwsze. Po drugie przez cały film miotałam się po między dwiema interpretacjami. Pierwsza bohaterka faktycznie jest w " piątym wymiarze" i tu dużo wyjaśniły mi rozważania na forum. Druga nie syn bohaterki jest chory lecz sama bohaterka cierpi na autyzm lub jakaś inna chorobę i wszystko co działo się w filmie to tak na prawdę działo się w jej głowie. No ale po przeczytaniu postów na forum chyba skłaniam się w kierunku pierwszej interpretacji bo ta moja to chyba jakoś nie trzyma się kupy ;)
Za każdym razem jak śpi na jachcie, to po przebudzeniu nie pamięta niczego, zostaje tylko złe przeczucie i uczucie deja vu. Dla tego każdy raz jest pierwszym razem, a raczej jednym z wielu pierwszych razów. Pamiętaj, że jeden cykl zaczyna się w momencie wejścia na łódź. Tam następują po sobie już tylko kolejne etapy cyklu.
Cóż no, nie każdy lubuje się w tego typu filmach. A pojęcie nudny jest dość względne;)
"1. Czyściec mi tu w ogóle nie pasuje, bo wygląda na to, że nie ma sposobu na skończenie tego... czegoś."
Zakonczyc petle moze w kazdej chwili: wystarczy tylko _nie_zabijac_ na statku, _nie_wsiadac_ na jacht itp. itd. Sposobów na zakonczenie "tego czegos" jest mnostwo. Sęk w tym, ze ona nie chce tego skonczyc, bo za kazdym razem ma nadzieje na uratowanie syna.
A uratowała by go gdyby umyła szybe auta natychmiast po trafieniu mewy. Widok sterty mew powinien dać jej do myślenia.
No tak, lepiej dać 8 "Kluczowi do wieczności", który jest jednym z najbardziej przewidywalnych, tragicznych i głupich filmów paru ostatnich lat. No ale mogę zrozumieć, było "szczęśliwe zakończenie", które de facto było tysiąc razy mniej logiczne od wątpliwości przy "Triangle".
Ożesz Ty ale dowaliłaś... już Cię lubię! :D
Ja też po obejrzeniu zaczęłam myśleć o tym czy my czegoś takiego nie mamy w naszych życiach, ale o kosmosie jako Wielkim Wybuchu nie pomyślałam ;)
Przecież to są miłe słowa ;-)
Więc nie ma sprawy, wręcz mi bardzo miło ;-)))) hahah
Wiem wiem ale pomyliłam komentarze, chodziło mi o wypowiedź Saps83
"Zastanawia mnie jednak...
czy JA i pozostali ludzie na Ziemi nie żyjemy przypadkiem w takiej pętli czasoprzestrzennej - kojarzycie Wielki Wybuch???
A co było przed Wielkim Wybuchem? Może Wielki Wybuch jest "początkiem cyklu" ? :D"
haha ;p
ale jaki wielki wybuch masz na myśli?
Co do tego życia w takiej pętli, często mam wrażenie, że coś, co się stało skądś już znam, wręcz to sobie "przypominam", bo już się zdarzyło, to jest dla mnie niewytłumaczalne.
Ktoś powie, Deja Vu. Jakkolwiek to nazwać. Wtedy wydaje mi się, że cokolwiek człowiek by nie robił, i tak ma stać się to, co się stanie. A może właśnie stało się w tych wymiarach tyle innych rzeczy, że jak zdarzyło się akurat to, to i tak sobie właśnie to przypominam.
Trochę bzdety ale jednak jak tak się zastanowić… To już nic się nie wie ;-)))
a dlaczego zakładasz, że pierwszy raz popłynęła tam po wypadku samochodowym? :)
jadąc samochodem miała już w bagażniku swoją "kopię" :)
Jednym słowem - jak na pętlę przystało - nie ma początku ani końca...
Zastanawia mnie jednak...
czy JA i pozostali ludzie na Ziemi nie żyjemy przypadkiem w takiej pętli czasoprzestrzennej - kojarzycie Wielki Wybuch???
A co było przed Wielkim Wybuchem? Może Wielki Wybuch jest "początkiem cyklu" ? :D
p.s. Nie piszę z zakładu zamkniętego...
Po prostu zawsze po obejrzeniu tego typu filmu mam różne dziwne przemyślenia - a jestem właśnie świeżo po seansie :)
Pozdrawiam!
Film daje do myślenia i to jest fajne :) Podobnie zakręcone filmy, według mnie, to: Stay, Memento, Kod nieśmiertelności, deja vu, next... jakieś inne przychodzą Wam do głowy?
Efekt motyla, Przeczucie i po części 11.14 oraz Trzy minuty. Może nie do końca chodzi w nich o pętle czasu ale jednak też dają do myślenie. Ponoć też Atlas chmur nieźle ryje czachę ale sam jeszcze nie widziałem. Pozdro!!!
Witam :-) Wiem, że dość późno, ale jeśli chodzi o podobne klimaty z zapętlaniem czasu, mogę polecić dwie książki, bo sporo czytam. Pierwsza to "Osobliwy dom pani Peregrine" R. Riggsa (jest już film na podstawie tej książki) a druga to "Dallas '63" Stephena Kinga (powstał miniserial na podstawie tej powieści). Pozdrawiam.
wyjaśnienie o zakładzie zamkniętym - trafne! :):):) uśmiałam się :) pozdrawiam :)
wyjales mi niemalze z ust to, ze mozemy zyc na ziemi w petli czasu. w filmie ukazany jest jedynie krotki etap z zycia bohaterki. Co jezeli zycie przezywamy caly czas od poczatku, tylko decyzje sie zminiaja? i bedziemy to zycie przezywac od poczatku tak dlugo, az zrobimy wszystko odpowiednio, czyli nie bedziemy musili sie za nic wstydzic, niczego zalowac- wtedy wyjdziemy z petli? moim zdaniem reset pamieci bohaterki jest symbolem ponownych narodzin. przeczucia, ktore miala, deja vu- kazdy tego doswiadcza. Dla niej byly to urywki tego co juz mialo miejsce, mozliwe, ze w naszym przypadku jest tak samo. 5 wymiar- co juz wyjasnialam w odp na inny post w tym temacie- jest w mojej interretacji ta wlasnie petla czasowa, o ktorej mowa. Glebokosc, szerokosc, dlugosc- 3 wymiary. Czas- wymiar 4. Natomiast 5 wymiar to ten kolejny, ktory czeka na nas po smierci- powrot, reset, ponowna szansa, a moze ponowne pieklo (czysciec). Zycie na zimi jest czyscem, czy tez pieklem.
półtora roku później... :) heh.. zapomniałem już, że napisałem kiedyś taki filozoficzny post.... ;| ;P
niestety nie ma żadnego namacalnego dowodu na to, że żyjemy w pętli... deja vu to stanowczo za mało :)
a szkoda bo czasem chciałoby się przedwcześnie "zakończyć pętlę", rozpoczynając wszystko od nowa...problem w tym, że tak samo jak bohaterka filmu - nie jesteśmy w stanie przewidzieć ile razy albo raczej czy w ogóle będzie kolejna pętla :(