Można ten film zobaczyć dla niezłego aktorstwa, albo dla (dość oczywistej) przestrogi: „zniechęcony intelektualisto - z bagażem myśli nie znajdziesz miejsca miedzy prostym ludem”.
Cała recenzja pod linkiem:
http://komet.blox.pl/2014/07/Miedzy-burzuazja-a-ludem.html
Trochę racji masz, porównania z "Reporterem" to to nie wytrzyma ni cholery. Ale jak dla mnie to trochę zbyt surowy jesteś. Nadęte dyskusje? Nie odniosłem takiego wrażenia, ot, gadają sobie w sposób typowy dla ludzi, którzy chcieliby na siłe zostać rodziną.
Inna sprawa, czego się spodziewałeś po rozmowie z ojcem? Że nadejdzie jakieś katharsis, że Nicholson nagle odnajdzie to czego poszukiwał bezskutecznie tyle czasu? Mam nadzieję, że jednak nie. :)
A co do podjęcia przez niego pracy - on po prostu sam nie wiedział czego chciał. Z domu uciekł, bo się zbuntował, próbował najprostszego życia - ale też na nie. I tak krążył bez sensu, bez celu. I właśnie sposób w jaki jego postać została sportretowana mi się osobiście podobał. Razem z niespieszną narracją dało to wszystko naprawdę fajny efekt.
Ja jestem na tak.
Tezę o dłużyznach pewno da się obronić, mi jednak nie przeszkadzały zbyt bardzo.